Na placu Hoffa w centrum Wisły, 11 stycznia, z dziennikarzami spotkali się przedstawiciele branży turystycznej, hotelarskiej i gastronomicznej z Beskidów. Zapowiedzieli, że nie będą przestrzegać obostrzeń i są gotowi wszyscy solidarnie otworzyć od 18 stycznia stoki dla narciarzy.
Przykład dali zdesperowani przedsiębiorcy ze Szczyrku i okolic wspierani przez Szczyrkowską Izbę Gospodarczą. Jako pierwsi w naszym regionie górskim, wraz z samorządem lokalnym podjęli realne działania, by ratować miejsca pracy i swoje biznesy. Podobne działania podejmują właściciele 15 ośrodków narciarskich z Wisły, Ustronia i Istebnej, którzy współpracują w ramach zrzeszenia „Wiślański Skipass”.
Przedsiębiorcy z Beskidów przekonywali, że znaleźli się w dramatycznej sytuacji. – Czekaliśmy wystarczająco długo. Teraz mówimy: Dość! Stoki nie mogą być dalej zamknięte dla narciarzy i snowboardzistów, a otwarte dla rzeszy saneczkarzy, którzy korzystają z tras, nie zachowując żadnych norm sanitarnych – stwierdził Arkadiusz Matuszyński, pełnomocnik zarządu „Wiślańskiego Skipassu”. – Żaden ze stoków nie był źródłem zakażeń, bo narciarstwo to sport bezpieczny – podkreślił.
Janusz Tyszkowski ze „Skolnitego” zauważył, iż w ośrodkach pracuje około tysiąca osób. – Ci ludzie za chwilę nie będą mieli pracy, będziemy musieli ich zwalniać, podejmować drastyczne kroki. Dlatego chcemy się otworzyć, chcemy dalej działać – przekonywał. – Nie mamy zaoferowanej żadnej pomocy. Dlatego solidarnie z całą branżą będziemy rozważać otwarcie stoków 18 stycznia – powiedział Arkadiusz Matuszyński.
Jak powiedziała Karolina Wantulok z Wiślańskiej Organizacji Turystycznej, 85 proc. mieszkańców perły Beskidów żyje z turystyki. – Zostaliśmy bez pomocy. Nastroje są bardzo złe – stwierdziła.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS