A A+ A++

15 ośrodków narciarskich z Wisły, Ustronia i Istebnej współpracuje ze sobą w ramach zrzeszenia „Wiślański Skipass”. Ośrodki wprowadziły system wspólnej karty, dzięki czemu miłośnicy zimowych atrakcji mogli korzystać z ponad 25 km świetnie utrzymanych tras o zróżnicowanej trudności.

Od kilku tygodni jest to niemożliwe, ponieważ zgodnie z decyzją rządu ośrodki narciarskie muszą być zamknięte. Dla przedsiębiorców oznacza to ogromne straty. Wiele firm stoi w obliczu bankructwa, wiele osób traci pracę. Tak samo jest w Szczyrku.

Stoki tratowane przez saneczkarzy

Dlatego w poniedziałek przedsiębiorcy z Beskidów zorganizowali w Wiśle wspólną konferencję prasową, żeby powiedzieć, w jak dramatycznej są sytuacji.

– Czekaliśmy wystarczająco długo na to, żeby powiedzieć dość temu, że stoki są zamknięte dla narciarzy i snowboardzistów, a otwarte dla rzeszy saneczkarzy, którzy korzystają z tras, nie zachowując żadnych norm sanitarnych – mówił Arkadiusz Matuszyński, pełnomocnik zarządu „Wiślańskiego Skipassu”.

Dodał, że stoki są więc otwarte, ale nie dla klientów ośrodków, którzy stosowali się do wszystkich obostrzeń. – Żaden ze stoków nie był źródłem zakażeń, bo narciarstwo to sport bezpieczny – mówił Arkadiusz Matuszyński.

– Jesteśmy taką branżą, która musi naśnieżać, musi się przygotowywać, bo cały czas nie wiemy, czy nas otworzą, czy nie. Zamiast przyjmować narciarzy, którzy w bezpieczny sposób mogliby się dotleniać, mamy saneczkarzy i jabłuszkowców, którzy nam tratują stoki, i nic z tego nie wynika. W naszych ośrodkach pracuje w sumie około tysiąca osób. Ci ludzie nie będą mieli pracy, będziemy musieli ich zwalniać, podejmować drastyczne kroki. Dlatego chcemy się otworzyć, chcemy dalej działać – mówił Janusz Tyszkowski z ośrodka Skolnity w Wiśle.

Ośrodki chcą otworzyć stoki 18 stycznia

Waldemar Wiewióra ze stacji narciarskiej Soszów w Wiśle mówił, że koszt naśnieżania tras tylko w tym jednym ośrodku to 10 tys. zł dziennie.

– Czy rząd otworzy stoki, czy nie, to rozważamy uruchomienie tras 18 stycznia, bo po prostu nie stać nas na dalsze utrzymywanie ośrodków, na pensje, na spłacanie kredytów. Musimy pracować, bo zbankrutujemy – mówił Waldemar Wiewióra.

Dodał, że nie widać, aby dzięki zamknięciu ośrodków liczba zakażeń była mniejsza, dlatego zdaniem właścicieli utrzymywanie takich obostrzeń nie ma sensu.

– Na ten moment nie mamy zaoferowanej żadnej pewnej pomocy. Dlatego solidarnie z całą branżą będziemy rozważać otwarcie stoków 18 stycznia – podkreślał Arkadiusz Matuszyński, pełnomocnik zarządu „Wiślańskiego Skipassu”.

– W każdej z górskich miejscowości są teraz tłumy, a my nic z tego nie mamy – dodał Mirosław Bator, prezes Szczyrkowskiej Izby Gospodarczej.

Beata Rakszawski ze Szczyrkowskiej Izby Gospodarczej powiedziała, że do dzisiaj nikt z rządu nie przyjechał w Beskidy, żeby rozmawiać z przedsiębiorcami. – Decyzje podejmowane są bez nas. Rządzący mówią, że płyną do nas 2 mld zł. Tylko do kogo? – pytała Beata Rakszawski.

Karolina Wantulok z Wiślańskiej Organizacji Turystycznej przekonywała, że sytuacja w górskich miejscowościach jest dramatyczna. – W Wiśle 85 proc. mieszkańców żyje z turystyki. Zostaliśmy bez pomocy. Nastroje są bardzo złe. Wielu przedsiębiorców ma już myśli samobójcze – podkreślała Wantulok.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPodczas ferii wcale się nie nudzą. W kędzierzyńsko-kozielskich szkołach trwają półkolonie
Następny artykułNOWA JAKOŚĆ DIETETYKI W ZGIERZU!