publikacja
2023-09-21 10:44
Ostatnie 24 godziny stały pod znakiem kontrofensywy polskich
władz, które werbalnymi interwencjami usiłują zatrzeć fatalne wrażenie po
wrześniowym posunięciu Rady Polityki Pieniężnej. Kurs euro wciąż nie odrobił
wrześniowych strat, ale za to frank szwajcarski potaniał po zaskakującej decyzji SNB.
Premier
Mateusz Morawiecki wieczorem życzył sobie i nam „mocniejszej złotówki”
(walutą Polski jest polski złoty – przyp. red.). Obiecał też, że „do końca roku
będziemy w taki sposób starali się kształtować nasze policy mix, naszą politykę
regulacyjną, monetarną – monetarna należy do kompetencji banku centralnego –
ale również fiskalną, finansową, żeby złotówka była mocna”. To o tyle ciekawe,
że przez poprzednie tygodnie rząd i RPP robiły wiele, aby złotego osłabić (tj.
poprzez ekspansywną politykę fiskalną i cięcia stóp procentowych).
We wtorek rano z wrześniowej decyzji o ostrym cięciu stóp procentowych
za pośrednictwem PAP-u tłumaczył
się z kolei prezes NBP Adam Glapiński. Przewodniczący RPP zasugerował, że kolejne
obniżki stóp będą już znacznie mniejsze (przypomnijmy, że w lipcu
mówił o cięciach tylko rzędu 25 pb., a we
wrześniu ściął o 75 pb.) oraz zapewniał, że 2,5-procentowy cel inflacyjny
nadal obowiązuje. To ostatnie po
wrześniowym wystąpieniu prezesa NBP nie było już takie pewne.
Reklama
Publicznie pokajał się także Henryk Wnorowski, jeden z
umiarkowanych członków Rady Polityki Pieniężnej. – Bank centralny dostał lekcję
po silnym osłabieniu złotego w reakcji na nieoczekiwanie dużą (o 75 pkt baz.)
obniżkę stóp procentowych przed dwoma tygodniami – powiedział
Wnorowski w wywiadzie dla agencji Bloomberg. – Lekcja z reakcji rynku może
sugerować, że jest większa potrzeba stopniowego, a nie zdecydowanego działania
w polityce pieniężnej – dodał.
Otrzeźwienie
polskich decydentów nastąpiło po ponad tygodniu od brzemiennej w skutkach
(pochopnej?) decyzji
RPP o 75-punktowym cięciu stóp procentowych w warunkach 10-procentowej inflacji
CPI. Konsekwencją tej decyzji był blisko 25-groszowy wzrost kursu euro i
odwrócenie tegorocznego trendu aprecjacji złotego.
Jednakże od środy złoty usiłuje odrabiać straty. W czwartek
rano kurs euro
wynosił 4,6111 zł, a wieczorem wspólnotowa waluta dotknęła poziomu 4,60 zł. Czas
pokaże, na jak długo wystarczy paliwa w postaci zapewnień polskich polityków.
Na razie sytuacja nie uległa istotnej zmianie. Kurs EUR/PLN „wskoczył” na
wyższą półkę i trudno będzie mu zejść poniżej 4,60 zł biorąc pod uwagę
perspektywę dalszych cięć stóp procentowych w NBP oraz przedwyborczy festiwal rozdawnictwa
publicznych pieniędzy powiększający
i tak już niemałą przyszłoroczną dziurę
budżetową.
Za to o ponad trzy grosze zniżkowały notowania franka szwajcarskiego,
przedpołudniem wycenianego na niespełna 4,48 zł. Osłabienie helweckiej waluty
jest „zasługą” Szwajcarskiego Banku Narodowego, który nie
zdecydował się na oczekiwaną przez rynek podwyżkę stóp procentowych.
Z kolei brak podwyżki stóp w Rezerwie Federalnej (co było w
pełni oczekiwanym scenariuszem) nie zaszkodził dolarowi. Amerykańska
waluta w czwartek rano była wyceniana na blisko 4,32 zł, a więc o 0,8
grosza wyżej niż w środę wieczorem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS