A A+ A++

Starta farba, brak poprawek – to efekt kilku miesięcy funkcjonowania „kontraruchu rowerowego” w centrum Gliwic. Tymczasem władze chwalą się kolejnymi malowidłami na jezdni. Dlaczego jednak nie dbają o te, które już stworzono wcześniej?

W teorii oznaczenia na jezdni mają służyć rowerzystom i ostrzegać kierowców. W praktyce to rozwiązanie nie jest idealne. Kolorową farbą zaznaczony jest jedynie wjazd i wyjazd i to nie wszędzie. W niektórych miejscach farba zdążyła zejść kilka miesięcy po wprowadzeniu „ułatwienia”. Zdjęcie, które prezentujemy wykonano w styczniu i od tego momentu nikt nie poprawił malunków. Dzisiaj wygląda to jeszcze gorzej.

Tymczasem w propagandowych komunikatach władza chwali się, że rowerzyści zyskali nowe ułatwienie – na ul. Ligonia, gdzie wprowadzono kolejny „kontraruch”. „Dzięki temu rozwiązaniu cykliści mogą bezpiecznie jechać od prąd od ulicy Daszyńskiego do budynku Szkoły Podstawowej nr 10” – przekonuje ZDM Gliwice.

Na jednokierunkowej ulicy Ligonia, rowerzyści mogą legalnie poruszać się w obu kierunkach. O możliwości poruszania się rowerem pod prąd informują pionowe znaki – tabliczki z informacją: „nie dotyczy rowerów” oraz poziome piktogramy rowerów ze strzałką wskazującą kierunek i tor ruchu.

Wcześniej „kontraruch dla rowerzystów” wprowadzono już m.in. na ulicach: Dzierżona, Świętokrzyskiej, Wrzosowej i Spacerowej, Plonowej i Parkowej.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułXVIII Zawody Strzeleckie Geodetów w Czerwonym Borze (foto)
Następny artykułWieluń: Nie żyje 60-letni mężczyzna. Policja zatrzymała podejrzanego w tej sprawie