Jeszcze więcej pracy czeka poradnie podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) w piątej fali koronawirusa. Zgodnie z opublikowaną w piątek „Strategią walki z pandemią Covid-19 zima/wiosna 2022 r.” będą musieli osobiście zbadać każdego zakażonego przebywającego w izolacji nie później niż w trzeciej dobie tej izolacji. W praktyce oznacza to zmniejszenie dostępności do poradni POZ.
Czytaj więcej
Połajanki ministra
Medycy rodzinni są oburzeni pomysłem: – Pracuję po 12 godzin dziennie, a już drugi tydzień minister grozi mi palcem, mówiąc: „Bierz się do roboty”. Tymczasem już dziś samo obdzwonienie zakażonych zajmuje gros dnia i nie starcza czasu na przyjmowanie osób z innymi chorobami. Konieczność wizyty osobistej ograniczy moją dostępność także dla zakażonych – mówi dr Joanna Zabielska-Cieciuch, prowadząca w Białymstoku poradnię POZ, do której zapisanych jest 6 tys. pacjentów. – W czasie pandemii każda minuta naszego czasu powinna być poświęcona na czynności lekarskie. Tymczasem spędzając godzinę na dojeździe do pacjentów, nie stwierdzę nic – ani śródmiąższowego zapalenia płuc, którego nie słychać w stetoskopie, ani zakrzepicy. A o saturacji spadającej do 92 proc. pacjent może mi powiedzieć przez telefon albo od razu zadzwonić po pogotowie – mówi dr Zabielska-Cieciuch.
Od MZ oczekiwałaby wskazania miejsca, do którego mogłaby wysłać pacjenta z covidem na tomografię komputerową. – Bo dopiero ona może mi powiedzieć, czy pacjent wymaga opieki szpitalnej, czy może zostać w domu – tłumaczy lekarka. I – jak wielu medyków – dziwi się, że resort stracił wiarę w pulsoksymetry, które od ponad roku wysyła do zakażonych Covid-19.
Zdaniem Marcina Pakulskiego, pulmonologa i byłego prezesa NFZ, decyzja o wysłaniu lekarzy do zakażonych seniorów tylko potwierdza, że osoba bez wykształcenia medycznego nie powinna zostawać ministrem zdrowia, szczególnie w pandemii. – Epidemia to czas, w którym powinno się szanować czas lekarzy i wysyłać ich tylko tam, gdzie są niezbędni. Tymczasem minister Niedzielski robi dokładnie odwrotnie, udowadniając brak odpowiedniej wiedzy i kompetencji – mówi dr Pakulski.
Sporo kontrowersji wzbudziła także zapowiadana już wcześniej możliwość testowania w ramach NFZ w aptekach, która rozpocznie się 27 stycznia. Według danych ministerialnych obecnie w Polsce działają 653 punkty wymazowe, z czego 50 uruchomiono w ciągu ostatniego miesiąca, oraz 146 wyjazdowych zespołów wymazowych, wykonujących testy w domu pacjenta.
Testy także w aptekach
To stanowczo za mało, co pokazują zarówno długie kolejki do punktów testowania, jak i duży zbyt testów w aptekach. Według zapewnień ministra Niedzielskiego testy wykonywane będą tylko w aptekach, które spełnią określone wymagania. Odpowiadając na pytania dziennikarzy, zapewnił, że nie ma powodów do obaw, że zakażeni i niezakażeni będą się ze sobą mieszać. – Być może wyznaczone zostaną odrębne godziny testowania – mówił.
Autopromocja
Już w środę. Tylko w prenumeracie rocznej
Poradnik specjalny: Polski Ład – jak rozliczyć się z fiskusem
Zaprenumeruj
Zdaniem aptekarzy nie ma powodu do obaw: – Już dziś do apteki przychodzą zarówno zakażeni, jak i nie. Poczekajmy na przepisy, a ocenimy realność zagrożeń – mówi Mariusz Politowicz z Naczelnej Rady Aptekarskiej. I dodaje, że szczepienia w aptekach pokazały, że farmaceuci błyskawicznie dostosowują się do zmiennych okoliczności. Z kolei Jerzy Przystajko, farmaceuta i ekspert ochrony zdrowia, zaznacza, że testy w aptekach będą wymagały odpowiedniej organizacji: – Trzeba się zastanowić, czy szczepienie w jednym, a robienie testów w drugim kącie apteki jest dobrym rozwiązaniem. Proponowałbym wziąć przykład z Włoch, gdzie wymazy wykonuje się w namiocie ustawionym przed wejściem do apteki – sugeruje Jerzy Przystajko.
Opinia dla „rzeczpospolitej”
Juliusz Krzyżanowski, adwokat, … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS