A A+ A++

Oczywiście nie wiemy, czy Donald Trump zwycięży w wyborach. Ale wygląda na to, że szanse jego i Kameli Harris są dziś niemal równe…więc kto wie?

W czasie pierwszej kadencji Trump prowadził w sumie dość konwencjonalną politykę gospodarczą (do momentu wybuchu pandemii), choć jednocześnie barwnie zapowiadał, co zrobi, by uczynić Amerykę znowu wielką. Większości swoich zapowiedzi nie zrealizował, a zwłaszcza nie sięgnął po narzędzia najbardziej radykalne. Nie wywołał globalnych wojen handlowych, nie dokonał wielkich cięć podatków, nie zahamował imigracji. Ale to, czego nie zrobił wtedy, być może będzie chciał zrobić, jeśli znów zostanie prezydentem.

Z Trumpem jako kreatorem polityki ekonomicznej najpotężniejszej gospodarki świata są dwa problemy. Pierwszym jest jego wizja gospodarki, głęboko zakorzeniona we własnych doświadczeniach biznesmena z sektora deweloperki. W grze, w której brał udział jako przedsiębiorca, sprawy były dość oczywiste. Jeśli chcesz wygrać, musisz pokonać innych. W brutalnej rozgrywce nie ma miejsca na sentymenty i przyjaźnie. Jest to gra o zerowej sumie wypłat – jeśli ja mam zyskać, ktoś inny musi stracić. I tak niestety Donald Trump postrzega światową gospodarkę. Kiedy Niemcy sprzedają w USA swoje auta, a Chińczycy elektronikę, oni zyskują, a Ameryka traci. Jeśli im się to uniemożliwi, nakładając zaporowe cła, Ameryka zyska, a oni stracą. Ekonomia od dwóch wieków usiłuje przekonać, że to wcale nie tak. Że na współpracy mogą zyskiwać obie strony (choć oczywiście ważne jest zapewnienie sobie dobrych warunków tej współpracy). Ale proste doświadczenie biznesmena mówi coś innego.

Doświadczenie dewelopera, pożyczającego od lat setki milionów dolarów od banków i inwestorów (czasem je zwracał, a czasem nie), też ma swoje znaczenie. Czego chce biznes? Niższych podatków, to jasne. Mniej regulacji, to oczywiste. I nienarzucania kosztów związanych z ochroną środowiska. Czy można to wszystko zrobić w skali państwa? A czemu by nie? Można obciąć podatki, nie przejmując się wzrostem długu, bo być może tych długów nie trzeba będzie spłacać. Z dużym prawdopodobieństwem w wyniku wyższych ceł, niższej imigracji i większego deficytu wzrośnie inflacja (przed czym przestrzegało we wspólnym liście 16 ekonomicznych noblistów). Problem? Nie, raczej znakomita zagrywka biznesowa.

W czasie pierwszej kadencji Trump wiele mówił, ale niczego dram … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułLewandowski króluje na okładkach
Następny artykułTo jedna z najpiękniejszych wsi w Małopolsce. Zamieszkuje ją zaledwie 40 osób