A A+ A++

Na terenie Ełku występują różne kategorie dróg, które nie są własnością miasta, ale pozostają na utrzymaniu mieszkańców, którzy płacą do miejskiej kasy podatki.

Miasto, jak na razie nie wykazało zainteresowania przejmowaniem takich dróg, bo problemem są pieniądze. Po wielu interwencjach ełczan, część radnych uznała, że problem należy rozwiązać. Radny Robert Klimowicz z klubu Polska 2050 przygotował projekt uchwały, który ma uregulować ten stan rzeczy. 

Na ostatniej Komisji infrastruktury i rozwoju gospodarczego Klimowicz przedstawił projekt uchwały dotyczący zasad przejmowania przez samorząd ełcki dróg wewnętrznych nienależących do gminy, ale leżących w jej granicach. 
 Z projektu dowiadujemy się, jakie warunki musi spełniać droga, aby miasto mogło ją przejąć na własność. Zwolennikami wprowadzenia zasad jest grupa kilku radnych i mieszkańcy, przeciwnikami ugrupowanie prezydenta i urzędnicy. 

Po co zasady?
– Z uwagi na liczne wnioski i pytania mieszkańców w zakresie przejmowania dróg prywatnych do mienia gminnego uważamy, że należałoby ustalić zasady, jakimi będzie kierować się gmina, podejmując decyzję w tym zakresie — mówi Robert Klimowicz. – Dotychczas często było tak, że mieszkańcy występowali z takim wnioskiem i spotykali się z odmową, która była różnie motywowana. Projekt klubu radnych Polska 2050 ma na celu określenie jasnych i czytelnych kryteriów takich decyzji. Ponadto uważamy, że tego typu decyzje powinna podejmować Rada Miasta Ełku, a nie prezydent, co zgodne jest z uprawnieniami zawartymi w ustawie o samorządzie gminnym — argumentuje radny.

O ile wszyscy zgadzają się, że takie zasady powinny być określone, to nie ma zgody co do treści tych zapisów w uchwale. 
Pierwotnie, radny przygotował uchwałę po konsultacjach z urzędnikami i prawnikami ratusza. Jednak po kilku dniach ją zmienił. Wytyczne, które radnemu wskazywali urzędnicy, okazały się raczej być przeszkodą niż ułatwieniem. A miało być łatwiej — mieszkańcom. 

Bogusław Wisowaty z klubu Dobro Wspólne w odpowiedzi na Klimowicza uchwałę miał przygotowanych aż 9 pytań, pytań, których sensu, zdaje się, sam nie rozumiał. Wisowaty pytał o liczbę takich dróg w mieście, ich stan techniczny, czy wpływ z podatków do kasy miejskiej. Pytania wyraźnie miały charakter negujący inicjatywę. Do tych pytań była przygotowana naczelnik Marta Herbszt.

Jedną z zasad jest, że „gmina na wniosek właściciela lub wszystkich współwłaścicieli może nabywać na własność gminy nieruchomości gruntowe przeznaczone na cele komunikacyjne zwane dalej drogami wewnętrznymi.
 Zasady ustalające przejmowanie dróg mówią o tym, że gmina może, ale nie musi przejmować drogi prywatne. Poza tym kryteria przedstawione w uchwale nie oznaczają, że zostanie przejęta każda droga. Aby samorząd przejął drogę prywatną na własność, musi ona spełnić wymagane kryteria np. droga musi być w pełni urządzona i utwardzona. I tego radny Wisowaty chyba nie rozumiał. 
Problem Wisowatego polegał na tym, że być może nie przeczytał on uchwały ze zrozumieniem lub nie przeczytał jej w ogóle. 

Po kilku odpowiedziach Klimowicza (zresztą dyskredytujących radnego DW) Wisowaty zaprzestał zadawania pytań, bo jak potem stwierdził, uchwały nie widział, nie przeczytał, bo być może miał problem ze skrzynką pocztową?
Na podstawie więc czego Bogusław Wisowaty przygotował 9 pytań? Czy pytania podsunął mu sam urząd, który nie jest skory do nabywania dróg – tego się nie dowiemy? 
W efekcie Robert Klimowicz wycofał swoją uchwałę, co nie oznacza, że tematu nie podejmie. Wręcz przeciwnie — zaskoczy radnych klubu Dobre Wspólne, jak i sam urząd nową uchwałą. Nieoficjalnie wiemy, że nowy projekt już zyskał aprobatę innych klubów. 

(RS)

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOstrowski śmigłowiec LPR uziemiony k. Wałbrzycha
Następny artykułNawalny z kaszlem i gorączką w szpitalu. “Gruźlica u więźniów”