A A+ A++

Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce – spis treści

Przez rzepakowy korytarz nad Wisłą

Rowerem wzdłuż rzeki standardem w Europie

Nadrzeczne trasy rowerowe są w Europie standardem. Popularność takich szlaków jest zrozumiała – niewielkie nachylenie terenu na większości trasy, możliwość łatwego pokonania jej z biegiem rzeki, ale także większy kontakt z naturą i odsunięcie od ludzkich skupisk. Gdy jeszcze dodać do tego atrakcje krajoznawcze na trasie lub w jej bardzo bliskim sąsiedztwie i dostępną bazę noclegową – przepis na atrakcyjny produkt turystyczny jest gotowy. Prawdopodobnie najlepszym i najbliższym przykładem jest świetna . W ostatnich latach zachwycaliśmy się również , biegnącymi wśród szczytów Dolomitów , rowerową trasą na czeskich Morawach, a niedawno wróciliśmy z fragmentu .

Wisła i Wiślana Trasa Rowerowa z lotu ptaka Wisła i Wiślana Trasa Rowerowa z lotu ptaka

Wiślana Trasa Rowerowa w Małopolsce

Realizowany przez Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego projekt “Małopolska na rowery” wystartował w dniu 28 czerwca 2017 podczas uroczystej konferencji w Krakowie. Kręgosłupem projektu będzie Wiślana Trasa Rowerowa, wykorzystująca prawie cały małopolski fragment królowej polskich rzek. Nowe asfaltowe trasy pojawiają się po raz pierwszy w Oświęcimiu i kończą się 230 kilometrów dalej – w Szczucinie. Po drodze szlak biegnie m.in. przez Skawinę, pod opactwem w Tyńcu, przez Kraków po Bulwarach Wiślanych, tuż koło Niepołomic i kilka kilometrów od głośnego ostatnio kolorowego Zalipia. W czerwcu 2017 roku gotowych było już około 130 kilometrów asfaltowych tras, a więc ponad połowa całego przebiegu nowej nadwiślańskiej trasy. Trwają prace nad oddaniem kolejnych odcinków i obiektów na trasie – w większości w okolicach Krakowa. W ich zastępstwie szlak poprowadzono po spokojnych lokalnych drogach publicznych. Jednak mimo trwających prac Wiślana Trasa Rowerowa na małopolskim odcinku już w obecnym kształcie to wspaniała propozycja spędzenia kilku dni w Małopolsce. Jest wśród niewielu prawdziwie .

Wiślana Trasa Rowerowa koło Ispiny Na Wiślanej Trasie Rowerowej koło Ispiny

W Pendolino na rowerową wyprawę

Moją rowerową podróż wzdłuż Wisły zacząłem w Czechowicach-Dziedzicach. To tutaj najłatwiej było mi dotrzeć pociągiem z Gdańska – w pociągu Pendolino z przedziałem rowerowym zajęło mi to zaledwie 7 godzin. Warszawiakom zajmie to połowę tego czasu. Niestety, komuś w województwie śląskim zabrakło wyobraźni i by dotrzeć z czechowickiego dworca do granic regionu Małopolski, czekała mnie przeprawa przez sięgające kierownicy chaszcze na śląskim odcinku WTR, poszukiwanie oznaczeń, omijanie fragmentu trasy przejętego przez żwirownię i podobne atrakcje. Śląskie ewidentnie przespało budowę takiej inwestycji u małopolskiego sąsiada i nie przygotowało się na turystów, chcących połączyć Małopolskę ze śląskim odcinkiem . Skutek takiej przygody w Śląskiem był taki, że sympatyczna recepcjonistka w nowo otwartym hotelu w Oświęcimiu wydawała się meldować mnie ubłoconego do kolan trochę jakby na kredyt. Na szczęście małopolski odcinek WTR zaczał się jeszcze przed Oświęcimiem, tym samym naprawiając humor przed dotarciem na nocleg.

Rynek w Oświęcimiu po rewitalizacji Rynek w Oświęcimiu po rewitalizacji

Mniej znana twarz Oświęcimia

Start Wiślanej Trasy Rowerowej jest okazją, by spojrzeć inaczej niż dotychczas na Oświęcim. Kojarzone przez większość Polaków z zespołem nazistowskich obozów koncentracyjnych Auschwitz-Birkenau miasto posiada także drugą, codzienną twarz, pozbawioną tylu zmarszczek historii. Trzy lata temu zrewitalizowano rynek, z którego usunięto szpecący go pawilon handlowy z lat 60-tych. Zamiast pawilonu na rynku pojawiła się zrekonstruowana studnia i przezroczyste luki ukazujące pod poziomem płyty fundamenty pierwszego XVI-wiecznego ratusza. Warto zajrzeć także do niewielkiego Muzeum Żydowskiego, w tym do prawie 100-letniej synagogi z odtworzonym wnętrzem, zniszczonym podczas II wojny światowej. A z rowerowego mostu nad Sołą na pewno rzuci się Wam w oczy bryła zamku królewskiego, dziś siedziby urzędu miasta.

Most pieszo-rowerowy w Oświęcimiu Rynek w Oświęcimiu po rewitalizacji

30 lat czekałem na taką trasę rowerową

Jednak nawet najpiękniejsze miejskie fajerwerki Oświęcimia nie odwróciłyby tego dnia mojej uwagi od Wiślanej Trasy Rowerowej. Wierzcie lub nie, ale pierwsze kilometry nowej trasy przejechałem naprawdę we wzniosłym nastroju. Nie bądźcie zdziwieni – na trasę tej klasy w Polsce czekałem prawie 30 lat, od momentu kiedy wyjechałem na swoją pierwszą rowerową wyprawę po Polsce. A pierwsze na co trafiłem to wspólny odcinek WTR i Velo Metropolis – jednej z kolejnych tras małopolskiej sieci rowerowej, a na nim przygotowane specjalnie dla rowerzystów, przejazdy pod mostami nad Sołą. Oznakowane, o wydłużonym przebiegu by uniknąć zbytniej stromizny, robią wrażenie. Nie miałem wyjścia – po chwili leżałem na niedawno wylewanym asfalcie i robiłem sobie pamiątkowe selfie z oryginalnym oznakowaniem małopolskich tras.

Selfie z Wiślaną Trasą Rowerową Selfie z Wiślaną Trasą Rowerową

Oddech, swoboda, odpoczynek, nadrzeczne krajobrazy

A potem to już było naprawdę jak w Europie. Podróż Wiślaną Trasą Rowerową przypominała momenty z najciekawszych przejechanych przez nas . Trasa szybko wyprowadza rowerowy ruch poza obszary miejskie, dając rowerzyście to, po co przyjechał – oddech, przestrzeń, swobodę, ucieczkę od miejskiego zgiełku, odpoczynek dla oczu – cały dzień zielono! – i kontakt z naturą. I to właśnie na tym polega bezsprzeczna przewaga przedsięwzięcia, które przygotowuje się przede wszystkim z myślą o ruchu rowerowym. Gdy nowa droga rowerowa jest zaledwie “doklejana” do nowych lub remontowanych dróg publicznych, zamiast wypoczynku na dwóch kółkach jest hałas, są spaliny i nieustająca troska o bezpieczeństwo własne i naszych towarzyszy. Na szczęście na długich kilometrach dróg rowerowych poprowadzonych po wiślanych wałach nie trzeba się o to martwić.

Tak wygląda Wiślana Trasa Rowerowa niedaleko Oświęcimia Nowa Wiślana Trasa Rowerowa za Oświęcimiem

Asfaltowe drogi rowerowe Wiślanej Trasy Rowerowej prowadzą co chwilę w innym otoczeniu. Zdarza się, że WTR trafia między obecne koryto Wisły, a dawne starorzecze lub odcinki odcięte przez prostowanie biegu rzeki. Czasem wał przeciwpowodziowy odsuwa się dalej, za oddzielający nas od rzeki las, więc jadąc po biegnącym nim rowerowym trakcie tracimy Wisłę z oczu. Jednak za chwilę ponownie spoglądamy na Wisłę z góry. Oglądając zdjęcia koniecznie zwróćcie uwagę, czego na nich brakuje, mimo poprowadzenia tras po stromych wałach – barierek! Planując wyjazd warto sprawdzić prognozę siły i kierunku wiatru – odsłonięte odcinki prowadzące po wyniesionych ponad otoczenie wałach na pewno nie będą przyjemnie pokonywane.

Starorzecze Wisły przy drodze rowerowej Starorzecze Wisły przy drodze rowerowej

Knajpki, sklepy, serwis – czas na lokalne inicjatywy

Ruszając z Oświęcimia zaopatrzcie się w zapasy na drogę. Pierwszy sklep bezpośrednio przy trasie znajdzie się dopiero po ponad 40 kilometrach. To efekt uboczny wspomnianego odsunięcia trasy rowerowej od ludzkich skupisk. Teraz czas na lokalnych biznesmenów, mieszkańców wsi leżących w pobliżu, by organizowali rowerowe przystanki – knajpki i sklepiki z ofertą dla rowerowych turystów, nawet jeśli miałyby funkcjonować tylko w weekendy. Na myśl przychodzą mi od razu . Wiślana trasa to także szansa dla lokalnych rowerowych majstrów – bardzo niewiele trzeba, by uruchomić “lotny” serwis rowerowy pomagający nieszczęśnikom w miejscu awarii.

Weekendowi turyści rowerowi nad Wisłą Weekendowi turyści rowerowi nad Wisłą

Oryginalne rowerowe znaki na asfalcie

W świetle różnych doświadczeń z oznakowaniem rowerowych tras w Polsce tu warto wspomnieć, że na Wiślanej Trasie Rowerowej… jest dobrze. Może nawet bardzo dobrze? Tradycyjne znaki pionowe stoją dokładnie tam, gdzie powinny i jest ich dokładnie tyle, ile powinno być. Informują o wymaganych manewrach i dyskretnie utwierdzają w wyborze kolejnego odcinka drogi. Wspomagane są przez oryginalne, naklejane na gorąco na asfalt kolorowe emblematy tras. Jest bardzo świeżo i oryginalnie. Podczas mojego przejazdu brakowało mi zwykłych tablic informacyjnych z mapami całej trasy. Jedyne które przez te kilka dni spotkałem znajdowały się w zorganizowanych miejscach odpoczynku.

Nowa Wiślana Trasa Rowerowa za Oświęcimiem Nowa Wiślana Trasa Rowerowa za Oświęcimiem

Świetne oznakowane atrakcje turystyczne Małopolski

Wszędzie na trasie rzucają się świeżo postawione tablice “krajoznawcze”, odsyłające do okolicznych atrakcji. Jeszcze przed Tyńcem tablice kierują nas m.in. do klasztoru i Muzeum Pożarnictwa w Alwernii czy pałacu w Porębie Żegoty. Już za Krakowem zestaw drogowskazów wskaże drogę do pięknego Zalipia, a także pałacu w Borusowej i Nowego Korczyna. A na koniec tablice wskażą atrakcje do zobaczenia w Szczucinie. A warto jeszcze dodać, że jeśli pojedziecie na trasę bez wybranych miejsc noclegowych, to na dolnym odcinku znaki informować Was będą w kilku miejscach o niedalekich gospodarstwach agroturystycznych. Naprawdę, świetna robota, Małopolsko. Trudno znaleźć miejsce, by wbić tę przysłowiową szpileczkę.

Oznakowanie miejsc krajoznawczych na WTR Oznakowanie miejsc krajoznawczych na WTR

Całe małopolskie rodziny na rowerach

Na pewno wielkim sukcesem trasy jest, że na tych świetnie oznakowanych, pięknie poprowadzonych trasach bez trudu zaobserwować możemy całe rodziny na rowerach. W niedzielny poranek na odcinku za Oświęcimiem widziałem przynajmniej kilkanaście rodzinnych grupek korzystających z nowej infrastruktury, których strój czy rodzaj rowerów wskazywał na mieszkańców okolic, a nie regularnych turystów czy wyczynowych kolarzy. A więc ta nowa małopolska inwestycja ewidentnie trafiła do wszystkich planowanych odbiorców. Charakterystyka rzecznych tras pozwala na jazdę zarówno na rowerach klasycznych, jak i poziomych, towarowych – cargo, ale i z przyczepkami wszelkiego typu. Nawet na klasycznym rowerze miejskim bez wątpienia można urządzić sobie bardzo przyjemną wycieczkę po WTR.

Rodzina na rowerach na wiślanej trasie Rodzina na rowerach na Wiślanej Trasie Rowerowej

Piękne opactwo benedyktynów w Tyńcu

Ta nadrzeczna specyfika – odsunięcie od wielu miejscowości po drodze – skutkuje faktem, że odcinek od Oświęcimia do Krakowa nie obfituje w wiele widowiskowych miejsc do odwiedzenia. Najciekawsze, najbardziej efektowne, będzie opactwo benedyktynów w Tyńcu. Widok ulokowanego przez Kazimierza Odnowiciela na wapiennym wzgórzu nad Wisłą klasztornego kompleksu będzie nagrodą za pokonanie jedynego gruntowego, zaniedbanego odcinka na trasie. Za taki stan odpowiada miasto Kraków, które nieszczególnie spieszy się z realizacjami zadań związanych z Wiślaną Trasą Rowerową, która przez miasto biegnie po tzw. trasie tynieckiej i traktach rowerowych na Bulwarach Wiślanych. A skoro Kraków nie spieszy się z realizacją WTR na swoim terenie, to ja nie powinienem pisać, że podczas Waszej wyprawy wzdłuż Wisły zdecydowanie warto zatrzymać się na chociaż jeden dzień, by pozachwycać się niebanalnym klimatem tego wspaniałego miasta…? Kraków, co z Tobą?

Opactwo benedyktynów w Tyńcu Opactwo benedyktynów w Tyńcu

Nowy most rowerowy wkrótce w Skawinie

Tuż przed tym mało szczęśliwym odcinkiem przed Tyńcem, na wysokości Skawiny, powstaje właśnie efektowny most rowerowy, który na pewno stanie się jednym z punktów charakterystycznych całej trasy. Rowerowa Małopolska ma szczęście do budowli tego typu – na świetnym szlaku wokół Tatr pod Nowym Targiem rowerzyści korzystają z odnowionego obiektu, który kiedyś był mostem kolejowym, a na trasie EuroVelo 4 w Mikluszowicach koło Bochni z jednego brzegu rzeki na drugi jedzie się oryginalną, długą kładką – tu mnie jeszcze nie było. Jednak ze względu na wysokie koszty z mostu zrezygnowano nad przecinającym Wisłę Dunajcem – pokonać go można wyłącznie rzecznym promem w Wietrzychowicach, który – uwaga! – kursuje wyłącznie do godz. 20. A może, gdy czytasz ten tekst, most w Skawinie już służy rowerzystom? Na pewno poinformuje o tym , która jest świetnym źródłem informacji o nowościach na małopolskich trasach.

Ścieżka na wiślanych wałach przed Tyńcem Ścieżka na wiślanych wałach przed Tyńcem

Ciekawe Niepołomice i Puszcza Niepołomicka

Pod względem krajoznawczym ciekawiej jest na pewno na dolnym odcinku wiślanej trasy. Zaraz za Krakowem czekają Niepołomice. Miłym widokiem są rowerowe udogodnienia na ulicach miasta – pasy i kontrapasy dla rowerzystów. Jednak główną atrakcją miasta na pewno jest odrestaurowany 10 lat temu Zamek Królewski, mieszczący między innymi ekspozycje Muzeum Niepołomickiego. Powstał dzięki Puszczy Niepołomickiej, która była terenem polowań królów i książąt polskich. Dzisiaj w puszczy mieści się Ośrodek Hodowli Żubrów, niestety – nieprzeznaczony do zwiedzania. Ciekawe, że rolą ośrodka jest zamknięta hodowla żubra – zachowanie i ochrona gatunku. A drogowskaz z napisem “Żubrostrada” jest jednym z ostatnich akcentów przejazdu przez puszczę w kierunku oddanych już odcinków Wiślanej Trasy Rowerowej.

Zamek królewski w Niepołomicach Zamek królewski w Niepołomicach

Przed wyjazdem z Niepołomic warto jeszcze zajrzeć na mały kirkut. Na jednej z macew została przyczepiona tabliczka ze wzruszającą prośbą od syna spoczywającej tu żydowskiej matki. Jak wiele można wyczytać w tych kilku wyrazach. O tragedii wojny, o obawie o losy grobu, a między zdaniami także o naszym społeczeństwie i potencjalnym braku szacunku dla żydowskich grobów – wystarczy spojrzeć na zdjęcia zarośniętego, zapomnianego żydowskiego cmentarza z pięknymi macewami w Szczucinie, już na końcu WTR. Gdy zostanie oddany do użytku odcinek prowadzący po wałach Wisły na wysokości Niepołomic, Niepołomice i Puszcza Niepołomicka zostaną z boku. Ale dla tych kilku miejsc warto będzie nadrobić te kilka kilometrów.

Tabliczka na macewie w Niepołomicach Tabliczka na macewie w Niepołomicach

Na Szlaku Frontu Wschodniego I Wojny Światowej

A jeszcze przed opuszczeniem krótkiego odcinka przez Puszczę Niepołomicką trafiłem na niewielki, zadbany cmentarz-pomnik I wojny światowej. Jest jednym z sześciu w gminie Niepołomice, leżących na Szlaku Frontu Wschodniego I Wojny Światowej, prowadzącego turystę po miejscach pamięci tego okresu. Między innymi po pięknych, oryginalnych cmentarzach zaprojektowanych przez słowackiego architekta Dušana Jurkoviča, leżących . Jak tragicznie brzmią słowa na tablicy informacyjnej mówiące, że dla Polaków wojna ta nie była ich wojną. A jednak musieli walczyć po obu stronach frontu, nierzadko przeciw sobie i oddawać życie.

Cmentarz na Szlaku I Wojny Światowej Cmentarz koło Niepołomic na Szlaku I Wojny Światowej

Sarny, zające, bażanty. I chomik europejski!

Kawałek za Niepołomicami, we wsi Chobot, obecny przebieg Wiślanej Trasy Rowerowej ponownie wraca na wiślane wały i rozpoczyna się najdłuższy, najbardziej spójny etap wiślanej podróży przez Małopolskę. Po drodze widzę dziesiątki bażantów, zajęcy i saren. Sarny są powszednim widokiem w Polsce, ale takie liczby bażantów i zajęcy mnie zaskakują – na Pomorzu nie ma ich tyle. W pewnym momencie przez drogę przebiega z piskiem niewielkie stworzenie, które po krótkim pościgu po świeżo skoszonym wale okazuje się być… chomikiem europejskim, dziko żyjącym w tej części Polski. Jestem zdumiony takim spotkaniem i dopisuję jeszcze jednego dzikiego zwierzaka do naszej wyprawowej listy. Są na niej już muflony, wilk, łosie, żubry, morświny…

Chomik europejski z Małopolski Małopolski chomik europejski

Miejsca odpoczynku rowerzystów nad Wisłą

W tych dniach jest ich już na pewno więcej ukończonych, ale podczas mojego wyjazdu trwał dopiero montaż – to miejsca odpoczynku dla rowerzystów. Mnie nie urzekły stylem, a może, mając w pamięci sympatyczne, stylowe wiaty ze szlaku wokół Tatr – zawiodły. Choć domyślam się, że małopolski region postawiła na użyteczność. Tak skonstruowana wiata na pewno będzie bardziej odporna na ataki wandali – tańsza i łatwiejsza w naprawie i konserwacji. Warto zwrócić uwagę, że każdemu takiemu miejscu towarzyszy palenisko do grilla, więc bądźcie na to przygotowani! A idąc z duchem czasu otoczenie wiat zaprojektowano tak, by mógł na nim wygodnie zaparkować foodtruck. Może to jest właśnie ta szansa dla lokalnych biznesów – obwoźny sklep zaopatrujący rowerzystów?

Miejsca odpoczynku rowerzystów nad Wisłą Miejsca odpoczynku rowerzystów nad Wisłą

W ujściu Dunajca do Wisły

Nie przegapcie niepozornego, krajoznawczego drogowskazu pokazującego drogę na cypel leżący między Wisłą a Dunajcem, w miejscu ujścia tego drugiego do naszej bohaterki. To całkiem oryginalne miejsce, położone tuż przy przeprawie promowej pod Opatowcem. Prowadzi do niego wąska, ale wciąż przejezdna rowerem, ścieżka. Świetne miejsce na dłuższą przerwę w trasie – można nawet przygotować posiłek w polowych warunkach, jest nawet ślad dzikiego paleniska. Palenie ognia i gotowanie będzie zupełnie bezpieczne dla otoczenia ze względu na oblewające cypel wody dwóch rzek, a rozrywkę zapewni kursujący przed Wami prom. Tylko te opony…

Ujście Dunajca do Wisły koło Opatowca Ujście Dunajca (z lewej) do Wisły (z prawej)

Niesamowite, żyjące, kolorowe Zalipie

Najbardziej zaskakującym miejscem na trasie, bardzo pozytywnie czarującym i rzeczywiście oddającym pewien bardzo lokalny, wyjątkowy społeczny nastrój miejscem jest… malutkie Zalipie, położone zaledwie 4 kilometry od wiślanego traktu. Oni tu naprawdę wszyscy powariowali na punkcie kolorowych roślinnych wzorów! Namawiam, by zacząć zwiedzanie Zalipia od Domu Malarek – to dom kultury, który patronuje barwnej działalność zalipian. Rozwieszona na kilku wielkich planszach galeria ponad stu prac corocznego konkursu pokaże Wam, że w Zalipiu malują wszyscy – od młodego do starego, kobiety i mężczyźni. W Wigilię za pędzel chwytają tu chyba nawet zwierzęta. I malują wszystko – domy, zabudowania gospodarcze, ruchome sprzęty. Pomalowane są studnie, budy dla psów i grill w miejscowych barze. W Zalipiu znajduje się też muzeum, niestety właśnie zamknięte – do końca 2018 roku.

Malowane Zalipie Malowane Zalipie

Podczas sympatycznego przyjęcia w Domu Malarek zostałem uprzedzony, że właśnie trwają ostatnie przygotowania do rozstrzygnięcia wspomnianego konkursu, więc jeśli będę miał szczęście… Pewnie, że miałem. I to jakie! Na terenie jednego z ostatnich zabudowań Zalipia, gdy już myślałem o powrocie na nadwiślańskie wały, dostrzegłem otwarte drzwi i rozstawione naczynia z gotową do malowania farbą. Chwilę później przed starym, wybielonym domem rozmawiałem z atrakcyjną, 30-letnią artystką, która co roku dwa tygodnie swojego urlopu w czerwcu spędza nie na śródziemnomorskiej plaży, a przed zalipiańskimi malowidłami. W swą twórczość wplata niewielkie akcenty, nawiązujące do bieżących wydarzeń. W tym roku wśród kolorowych kwiatów na jej domu uważne oko dostrzeże czerwone serduszka – znak, że brat pięknej malarki bierze w tym roku ślub. W jakże pięknym świecie byśmy żyli, gdybyśmy wszyscy w ten sposób realizowali się w życiu?

Malarka z Zalipia przy pracy Malarka z Zalipia przy pracy

Niełatwy żywot za wiślanymi wałami

Tę idyllę wywiezioną z Zalipia zakłóciła mi późniejsza rozmowa z mieszkańcem wsi, leżącej tuż za wałem przeciwpowodziowym Wisły. Przez kilkadziesiąt minut rozmawialiśmy o powodziach, ich skutkach i troskach mieszkańców. O zalanych domach, niszczejących z powodu wciąż powracającej wilgoci budynkach gospodarczych, o krowach pędzonych ze wszystkich okolicznych gospodarstw na pobliskie wzgórze by nie potonęły. W tym o tragicznej powodzi z roku 2010 i o podejrzeniach lokalnych mieszkańców, że za sprawą ich tragedią ratowano Warszawę – że celowo rozebrano wały w tej okolicy, by nie dopuścić do przerwania wałów i dużo większych strat materialnych w stolicy. A także o jeszcze jednym strasznym epizodzie tamtego roku, gdy po kilkunastu dniach od pierwszej fali powodziowej wielka woda wróciła na tereny za wałami wyrwami w wałach, które wcześniej celowo zrobiono by przelana przez wały woda miała którędy wrócić do swojego koryta. Jak szczęśliwe jest życie mieszczucha…

Droga rowerowa na wiślanych wałach Droga rowerowa na wiślanych wałach

Oryginalne Muzeum Drogownictwa w Szczucinie

Dolny odcinek rewelacyjnej WTR-ki – na sam koniec, na pożegnanie z Małopolską – ma jeszcze jedno bardzo ciekawe miejsce do zobaczenia. I podobnie zaskakujące, choć kompletnie inną tematyką – to Muzeum… Drogownictwa w Szczucinie, położone daleko za ostatnim znakiem małopolskiej Wiślanej Trasy Rowerowej. Ekspozycja pod gołym niebem prezentuje nie tylko kilkadziesiąt przeróżnych maszyn wykorzystywanych do budowy wszelakich typów dróg, ale każda z nich stoi na innej nawierzchni, której szczegółowy model przekroju znajduje się obok w gablocie. Te kilkadziesiąt gablot sprawi, że po wyjściu ze szczucińskiego muzeum inaczej spojrzycie na zwykłą drogę. Podobnie jak po wizycie Zalipiu mam w pamięci już zupełnie inny obraz ludowej malarki…

Oryginalne Muzeum Drogownictwa w Szczucinie Oryginalne Muzeum Drogownictwa w Szczucinie

Małopolska Wiślana Trasa Rowerowa w trzy dni

Moja podróż po Wiślanej Trasie Rowerowej w Małopolsce podzieliła się sama w trakcie wyjazdu na trzy dzienne etapy i dzień pobytu w Krakowie. Miejscami noclegów na WTR wyznaczającymi dzienne dystanse były: Oświęcim, Kraków (wcześniej można zatrzymać się w Skawinie lub Tyńcu), Kopacze Wielkie i Szczucin. Ostatniego dnia wróciłem do Tarnowa, korzystając z okazji by raz jeszcze przejechać się po najlepszej polskiej drodze rowerowej. Niestety, powrót z WTR nie należy do najbardziej oczywistych spraw. Dzisiaj najciekawszą propozycją dla mnie wydaje się kontynuowanie jazdy dalej, w kierunku . Może wkrótce sprawa się wyjaśni i Podkarpackie podciągnie do swoich tras wygodny łącznik? Niestety, o tym że w nieodległej przyszłości dotrzemy po drogach rowerowych aż , a potem nad Bałtyk, trudno dzisiaj marzyć.

Kraków - przystanek podczas jazdy WTR Kraków – przystanek podczas jazdy WTR

Noclegów szukałem jak zawsze , także (z naszym poleceniem za pierwszy nocleg zapłacisz aż o 100 złotych mniej), a także w agroturystykach – dzięki wcześniej wspomnianym tablicom. W ten sposób nie byłem uwiązany koniecznością spieszenia się dokądkolwiek i pozwoliłem trasie decydować za mnie dokąd trafię danego dnia. Przy okazji, zupełnie zaskoczył mnie fakt małej liczby noclegów w Zalipiu – oficjalnie znajduje się tam zaledwie jedno miejsce noclegowe, warto o tym pomyśleć wcześniej.

Już na koniec – jeszcze jednym moim wspomnieniem z Wiślanej Trasy Rowerowej są młodzi chłopcy, jeżdżący koło jednej ze wsi po rowerowej drodze na deskorolkach. Na widok mojego roweru z sakwami zrobili wielkie oczy – może częsty widok podróżujących rowerzystów wciągnie ich w podróże? Może kiedyś któryś z nich wyruszy w podróż dookoła świata w jednym kierunku Wiślanej Trasy Rowerowej, a wróci z drugiego? Mam nadzieję. A tymczasem niech nowa Wiślana Trasa Rowerowa i kolejne trasy w Małopolsce wyznaczają i ciągną w górę poziom polskiej długodystansowej infrastruktury rowerowej. Na razie idzie Ci, Małopolsko, fantastycznie!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJak to robią zwierzęta, czyli zwierzęce supermoce od kuchni
Następny artykułO daltonizmie okiem daltonisty słów kilka