Wisła przystępowała do tego spotkania jako lider Fortuna 1. Ligi, choć po porażce w Głogowie w dramatycznych okolicznościach. We wtorek “Biała Gwiazda” wygrała pewnie w Pucharze Polski, więc koniec końców humory w Krakowie nie były najgorsze. Na dowód tego można podać, że na stadionie w Krakowie pojawiło się ponad 16 tysięcy widzów. Nie zabrakło też efektownej oprawy.
Dym z rac odpalonych przez kibiców spowiły boisko, ale fani i tak mogli dostrzec cudowne uderzenie Angela Rodado z 3. minuty. Po rzucie wolnym piłka trafiła do Hiszpana ustawionego na około 18. metrze od bramki. Ten nie czekał, aż piłka spadnie, tylko od razu uderzył lewą nogą z woleja. To była rewelacyjna decyzja. Piłka wpadła do bramki przy słupku.
W 10. minucie Rodado był znowu blisko, tym razem po strzale głową z bliska, ale nie zdołał dobrze złożyć się do strzału. W 14. minucie ponownie Rodado szedł wślizgiem na odbitą piłkę po strzale Żyry, ale piłkę wyłapał bramkarz. Chwilę później Wisła miała jeszcze rzut wolny, ale Żyro trafił w mur.
Szok w Krakowie. Puszcza Niepołomice wypunktowała Wisłę
Puszcza nie tworzyła zagrożenia pod bramką Wisły aż do 20. minuty. Wtedy piłka trafiła w zamieszaniu w rękę Krystiana Wachowiaka. Sytuacja miała miejsce w polu karnym i po interwencji VAR sędzia zdecydował się podyktować “jedenastkę”. Tę w 22. minucie na bramkę zamienił Sołowiej. Jakby tego było mało, to zaledwie dwie minuty później po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkę do bramki Wisły wepchnął Thiakane.
Natychmiast zrobiło się nerwowo. Bramkarz Puszczy zaczął grać na czas, a kibice zaczęli rzucać na murawę przedmioty w jego kierunku. Potem jeszcze wykłócał się z sędzią, kiedy dostał żółtą kartkę za opóźnianie gry. Czas leciał, a kibice dostawali szału. Tym bardziej, że gra Wisły posypała się po drugim trafieniu dla Puszczy. W 37. minucie mogło być 3:1, ale strzał głową jednego z gości piłkę odbił Biegański. Wisła odpowiedziała dopiero w 43. minucie, ale strzały wiślaków obronił Wróblewski, a potem blokowali obrońcy.
Koszmar Wisły dopełnił się w doliczonym czasie pierwszej połowy. Po rzucie rożnym piłkę piętą do bramki wpakował Mroziński. Wydawało się, że nic do przerwy się nie wydarzy, ale sędzia spotkania jeszcze raz podszedł do monitora. Sprawdzał, czy Wiśle należał się rzut karny po zagraniu ręką Mrozińskiego. Ostatecznie uznał, że do przewinienia nie doszło. To była dosyć kontrowersyjna decyzja. Zawodnik Puszczy ewidentnie zatrzymał strzał Młyńskiego ręką, ale arbiter uznał, że była ona naturalnie ułożona. To nie była zresztą jedyna kontrowersja. Wcześniej Michał Koj, który miał już na koncie żółtą kartkę, faulował Michała Żyrę pociągając go za koszulkę. Obrońca Puszczy miał szczęście, że nie zobaczył drugiej żółtej kartki. Do przerwy Puszcza prowadziła 3:1.
Po przerwie wiślacy mieli inicjatywę, ale nic z niej nie wynikało. Wisła nie potrafiła zagrozić bramce rywali. Z pola karnego próbował Rodado, ale po rykoszecie piłka została odbita przez bramkarza. Jerzy Brzęczek próbował ratować sytuację zmianami, ale nie miał zbyt dużego pola manewru. Wisła klepała sobie piłkę i nie tworzyła żadnych sytuacji. Liderzy ligi wyglądali, jakby poddali się nawet już po drugim golu dla Puszczy. Niepołomiczanie nie mieli w zasadzie żadnego problemu, żeby utrzymać wynik. Aż do 86. minuty, kiedy jedno, z pozoru niegroźne długie podanie w pole karne wykorzystał Vullnet Basha po zgraniu od Michała Żyry. Niedługo później mocno głową uderzał jeszcze Rodado, ale kapitalnie zachował się Wróblewski. Na więcej wiślaków nie było już stać. Dzięki temu zwycięstwu Puszcza sensacyjnie została liderem ligi, strącając z tego miejsca właśnie Wisłę. Ta może wylecieć w tej kolejce nawet poza pierwszą szóstkę.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS