“To przez ciebie w tym luksusie muszę się mordować!” – takimi słowami w filmie “Kochaj albo rzuć” Pawlak zwrócił się do Kargula. I tak można podsumować fakt, że Wisła Kraków musi brać udział w eliminacjach do europejskich pucharów. Triumf w Pucharze Polski, chociaż na zawsze zapisze się złotymi zgłoskami w historii klubu, przyniósł ze sobą ten skutek uboczny. “Biała Gwiazda” po 12 latach wróciła do pucharów, choć gdyby ich nie było, to też można byłoby znaleźć plusy takiej sytuacji. Oczywiście, jest to dodatkowy zastrzyk gotówki, co jest istotne zwłaszcza w kontekście tego, że “Biała Gwiazda” nadal nie gra w Ekstraklasie. Jednak zaczynanie sezonu tak wcześnie z pewnością nie jest na rękę m.in. Kazimierzowi Moskalowi ani osobom odpowiedzialnym za transfery. Dla wielu może to brzmieć kuriozalnie, ale przypomnijmy – mówimy tu o drugoligowcu, który ponad wszystko chciałby awansować do Ekstraklasy, a nie do fazy grupowej LE czy LKE.
Gol w drugiej minucie! Wisła znakomicie zaczęła pucharową przygodę
Wszystko powyższe nie miało znaczenia dla kibiców Wisły, którzy ponownie stanęli na wysokości zadania. Mimo że promocja tego meczu pozostawiała wiele do życzenia, to stawili się na stadionie w sile ponad 24 tysięcy. I już przy wyczytywaniu nazwisk było czuć i słychać, że w Krakowie stęsknili się za grą w Europie, nawet jeśli mowa o pierwszej rundzie eliminacji z KF Llapi Podujevo – wicemistrzem Kosowa.
Kibice przywitali się z Ligą Europy transparentem o treści “Wracamy w blasku flashy”, ale jeszcze lepiej zrobili to piłkarze! Już w drugiej minucie bramkarza Llapi strzałem z 16 metrów zaskoczył Igor Sapała i Wisła wyszła na prowadzenie. W kolejnych minutach oglądaliśmy już takie spotkanie, jakiego można było się spodziewać po tych zespołach i na tym etapie rozgrywek. Wisła miała inicjatywę, ale niewiele z niej wynikało. Przede wszystkim z obu stron dużo było niedokładności.
W 20. minucie w końcu odgryzło się Llapi, ale strzał zawodnika kosowskiego klubu niepewnie odbił Cziczkan. Na to, żeby kibicom po raz kolejny podniosło się ciśnienie, trzeba było czekać do 36. minuty, kiedy goście byli bardzo blisko gola samobójczego, ale skończyło się na rzucie rożnym. Po nim sprzed pola karnego uderzał Baena, ale po rykoszecie piłka nie trafiła do bramki. Po pierwszych 45 minutach Wisła prowadziła 1:0.
Kto jak nie on? Angel Rodado znów zachwycił!
Drugą połowę z większym animuszem zaczęli goście, ale od 52. minuty marnować sytuacje zaczęli wiślacy. Najpierw Rodado kapitalnie się zabrał z piłką w polu karnym i uderzył z ostrego kąta. Obronił to bramkarz Avdyli i piłka trafiła do Baeny. Tylko on wie, jakim cudem z kilku metrów jedynie obił poprzeczkę. W 58. minucie z dystansu strzelał Gogół, ale znowu dobrze interweniował bramkarz gości. Znakomitą okazję w 60. minucie miał Uryga, ale z około 13 metrów nieatakowany uderzył prosto w Avdyliego.
Mecz do końca toczył się w dość wolnym tempie. Goście próbowali zaskoczyć wiślaków pressingiem, ale ci nie robili błędów, a z ataku pozycyjnego ekipie z Kosowa niewiele wychodziło. I kiedy wydawało się, że do końca spotkania nie wydarzy się nic, to w ostatnich sekundach, bo w 95. minucie stadion Wisły jeszcze raz wybuchł z radości. Po rzucie rożnym Uryga trafił w poprzeczkę, ale wiślacy odzyskali piłkę w polu karnym rywali. Piłkarz Wisły uderzył nie do obrony przy krótkim słupku, a na obiekcie kibice Wisły najgłośniej w tym dniu zaskandowali strzelca gola, najlepszego zagranicznego strzelca w historii klubu – Angela Rodado! Tym samym “Biala Gwiazda” przypieczętowała wygraną 2:0 i udanie zaczęła przygodę polskich klubów w pucharach.
Wygraną Wisły należy docenić, bo przystąpiła do tego meczu bardzo słabo przygotowana. Nie chodzi tutaj jedynie o formę na boisku. Krakowski zespół zagrał raptem dwa sparingi i dokonał jedynie trzech transferów. Kazimierz Moskal nie miał problemów, żeby skompletować meczową dwudziestkę, bo wielu piłkarzy Wisła obecnie nie ma. To pokłosie odejść z klubu, ale też plagi kontuzji: Dawid Szot, Igor Łasicki, Goku, Jesus Alfaro, Kacper Duda – każdy z nich miałby albo pierwszy skład, albo przynajmniej pewne miejsce na ławce. Wszyscy zmagają się jednak z urazami. Sam Moskal po jednym ze sparingów dał do zrozumienia, że czeka na wzmocnienia. Fatalnie wygląda przede wszystkim sprawa napastnika, bo Angel Rodado nie ma zmiennika. Aktualnie kadra Wisły wygląda wręcz tak, że mogłaby mieć poważne problemy z utrzymaniem się w I lidze.
Jednak dla uczciwości dodajmy, że rywal nie postawił wysoko poprzeczki. Należy wręcz stwierdzić, że Llapi było w czołowej trójce najsłabszych ekip, z jakimi Wiśle przyszło się mierzyć w 2024 roku. Po tym co pokazali, uzasadniona zdaje się opinia, że ten zespół miałby poważne problemy z grą w polskiej I lidze.
Rewanż odbędzie się w Kosowie 18 lipca. 28 lipca Wisła zagra pierwszy mecz ligowy z Polonią Warszawa. Będzie to spotkanie 2. kolejki I ligi, bo spotkanie inauguracyjne z ŁKS-em zostało przełożone. A trzy dni wcześniej Wisła zagra pierwsze spotkanie drugiego dwumeczu w pucharach. Z Rapidem Wiedeń, jeśli uda się przejść Llapi, a z Broendby, jeśli w Kosowie dojdzie do katastrofy.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS