Po dobrym początku rundy wiosennej Wisła Kraków spuściła z tonu. W ostatnich dwóch meczach nie zdobyła bramki, a zapisała tylko jeden punkt. Także wygrany mecz z Wisłą Płock nie był najlepszym występem drużyny Petera Hyballi. Wiśle nadarzyła się jednak świetna szansa na przełamanie – mecz ze Stalą Mielec walczącą o utrzymanie.
Podopieczni trenera Ojrzyńskiego byli jednak bardzo zdeterminowani. Przed starciem obu drużyn swój mecz przegrało Podbeskidzie, co oznaczało, że Stal mogła odskoczyć od rywala, z którym Stal zanotowała pierwsze zwycięstwo w 2021 roku. Natomiast wygrana Wisły mogła jej w praktyce zagwarantować utrzymanie. Dodatkowo Stal chciała się zrewanżować za ostatni mecz z Wisłą. Wtedy krakowianie zdemolowali rywali, wygrywając aż 6:0. Mimo tego, że było to spotkanie na dole tabeli, to stawka była spora.
Pierwsza połowa nie dostarczyła wielu emocji, aczkolwiek obie drużyny miały po jednej szansie na zdobycie bramki. Najlepszą miała Stal w 10. minucie. Po dośrodkowaniu w pole karne na dalszy słupek piłka trafiła do całkowicie niepilnowanego Czorbadżijskiego. Ten stanął z Lisem oko w oko i mając dużo miejsca, uderzył w kierunku dalszego słupka. Fantastycznie do piłki rzucił się jednak Lis i odbił futbolówkę. Dwie minuty wcześniej Wisła zdobyła bramkę, ale ta nie została uznana, bo wykonujący ostatnie podanie na prawym skrzydle Burliga nie upilnował linii spalonego. W 37. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Mawutor. Decyzja dobra, wykonanie też niezłe, ale piłka trafiła w poprzeczkę.
Stali podróż z nieba do piekła
Początek drugiej połowy upłynął pod znakiem walki i strzałów z dystansu Wisły, ale zmieniło się to w 61. minucie. Wtedy ładną akcję na prawej stronie boiska przeprowadziła Stal, która zakończyła się zagraniem wzdłuż pola bramkowego i całą akcję strzałem do pustej bramki zamknął Tomasiewicz. Wisła rzuciła się do ataków, ale nie była w stanie sforsować defensywy gości. W 75. minucie uśmiechnęło się do niej szczęście.
Na linii 16. metra piłkę miał Yeboah, który chciał rozciągnąć akcję do lewej strony. Podanie zostało zablokowane przez obrońcę Stali, ale piłka odbiła się tak, że trafiła do wychodzącego na czystą pozycję Forbesa. Kostarykanin był niewidoczny przez większą część meczu, ale tym razem nie zawiódł. Podobne szczęście Wisła miała w 88. minucie. Wcześniej piłkę w polu karnym zagrał Flis. Sędzia Raczkowski początkowo pozostał niewzruszony na protesty piłkarzy Wisły, ale ostatecznie został zawołany do monitora przez sędziów VAR. Po krótkiej analizie zdecydował się podyktować karnego dla Wisły, którego pewnie wykorzystał Frydrych.
Natomiast w ostatniej akcji meczu po kontrze swoją pierwszą bramkę dla Wisły zdobył Stefan Savić. Tak zakończył się ten mecz, który dla Wisły Kraków bardzo przypominał starcie z Wisłą Płock. Tam tez krakowianie przegrywali już 0:1, ale z dużą dozą szczęścia zdołali strzelić trzy bramki i zgarnąć trzy punkty.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS