Mają napędzać ataki, tymczasem statystyki w ofensywie mają gorsze od obrońców! Wisła w ataku ma wielki problem i nie wiąże się to tylko z brakiem skuteczności.
Którego wyświechtanego sloganu by nie przytoczyć, to każdy pasuje do dzisiejszej Wisły. Brakuje spokoju przed bramką przeciwnika, ostatniego podania, zimnej krwi, skuteczności itd., itd. Efekt? W ostatnich sześciu spotkaniach krakowianie zdobyli ledwie dwie bramki, czyli 0,33 gola na mecz, podczas gdy średnio podczas każdego meczu każda drużyna Ekstraklasy zdobywa grubo powyżej jednej bramki.
Wiosną fatalnie jednak prezentują się statystyki piłkarzy ofensywnych. W Ekstraklasie zespoły na ogół atakują skrzydłami i właśnie z tych pozycji najczęściej dochodzą kluczowe podania. Jak to wygląda w Wiśle?
Na skrzydłach na ogół grają Yaw Yeboah i Piotr Starzyński, którzy wiosną nie mieli żadnej asysty! Yeboah ostatnią zaliczył 18 października w spotkaniu ze Stalą Mielec, z kolei Starzyński nie zanotował jeszcze żadnego punktu do klasyfikacji kanadyjskiej. Yeboah w całym sezonie uzbierał za to dwie bramki i dwie asysty, czyli zaliczył gorszy wynik niż… boczny obrońca Maciej Sadlok (dwa gole i trzy asysty), a nawet stoper Michal Frydrych (trzy gole i dwie asysty).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS