A A+ A++

Od 16 marca 2020 r. Krajowa Izba Odwoławcza nie rozpoznaje odwołań, które do niej wpływają. Powód jest oczywisty – zagrożenie związane z koronawirusem. Żeby nie narażać orzekających na ryzyko zachorowania, prezes Urzędu Zamówień Publicznej wraz z prezesem KIO zawiesili rozpoznawanie spraw. Pod koniec marca ukazał się kolejny komunikat, z którego wynika, że rozprawy i posiedzenia jawne nie będą odbywać się w okresie trwania epidemii.

Jak dowiedział się DGP, niebawem KIO ma jednak wznowić działalność. Rozprawy będą się odbywać bez udziału stron. Do tego konieczna jest jednak zmiana prawa.

– Każde postępowanie o zamówienie publiczne jest ważne i stanowi szansę na podpisanie umowy, co w obecnej sytuacji gospodarczej jest niezwykle istotne. Dlatego też wspólnie z Ministerstwem Rozwoju rozważamy dalsze projekty rozwiązań związanych z zapewnieniem możliwości rozpatrywania odwołań w trakcie trwania epidemii – przyznaje Michał Trybusz, rzecznik prasowy UZP.

zobacz także:

Prawdopodobnie nowe rozwiązania zostaną przyjęte w ramach kolejnej wersji rozszerzającej tarczę antykryzysową. Wczoraj trwały nad nimi intensywne prace. Cel – umożliwianie rozstrzygania sporów bez udziału stron jednocześnie z zapewnieniem im możliwości przedstawienia swych racji.

Bez udziału stron

Eksperci, których poprosiliśmy o komentarz, są zgodni – wydawanie wyroków bez obecności zamawiających i wykonawców jest nie tylko możliwe, ale wręcz stosunkowo prosto byłoby wprowadzić takie rozwiązanie.

– W maksymalnie uproszczonej formule wystarczyłoby tylko zobowiązać zamawiającego do przedstawienia swojej odpowiedzi na odwołanie. Problemy mogłyby się pojawić w sprawach, w których konieczne jest wezwanie świadków lub powołanie biegłych, ale to jednostkowe przypadki – zauważa dr Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna.

zobacz także:

– Sytuację upraszcza obecny w przepisach wymóg, zgodnie z którym wszystkie zarzuty muszą zostać zgłoszone już w odwołaniu, a więc na rozprawie nie można dodawać nowych – podkreśla ekspert.

Sposobów jest kilka. Najprostszy, ale też najwolniejszy i stwarzający najwięcej ograniczeń, to przedstawianie przez strony stanowisk na piśmie. Co gorsza, ponieważ wiadomo, że SARS-CoV-2 stosunkowo długo może przeżyć na papierze, taka pisemna korespondencja wymagałaby też kwarantanny.

Dużo lepszym rozwiązaniem, i to nad nim właśnie – jak nieoficjalnie dowiedział się DGP – myśli MR i UZP, byłaby komunikacja elektroniczna.

– Większość rozpraw może odbywać się przy użyciu powszechnie dostępnych narzędzi do konferencji wideo, w których czynny udział biorą wszystkie strony. Przekazywanie dokumentów za pomocą środków komunikacji elektronicznej nie jest niczym nowym w postępowaniach odwoławczych. Musi nastąpić zmiana mentalna w podejściu do rozpraw, które w formie wideo mogą odbywać się częściej, ponieważ nie wymagają kosztowych dojazdów i fizycznego stawiennictwa – ocenia Maciej Tomaka, twórca portalu Szukio.pl z bazą orzecznictwa dotyczącego zamówień publiczn … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKolejna planeta, czy kolejny dysk?
Następny artykułArgentyna znów bankrutuje