A A+ A++

Powracamy z naszą serią artykułów o fabrykanckiej rodzinie Fränklów i Pinkusów. Dziś Maciej Dobrzański przedstawia pierwszą część materiału o jednym z najbardziej tajemniczych budynków w Prudniku – willi przy ul. Nyskiej 2, gdzie Max Pinkus stworzył unikatową na skalę Europy Bibliotekę Śląską. To pierwszy tekst w sposób kompleksowy przybliżający historię tego obiektu – jednego z czterech dużych pałaców fränklowskich w Prudniku.

———————————————————————————————————————————–

Jest autentycznie piękna. Łączy w sobie pewną surowość stylu, z optyczną lekkością, jaką nadają jej fragmenty architektoniczne, które przywodzą na myśl skojarzenia z pałacem. Willa przy ul. Nyskiej 2 – bo o niej właśnie mowa – ma też najciekawszą historię. I spośród wszystkich willi fränklowskich, jawi się dziś jako najbardziej tajemnicza.

Reprezentacyjny budynek został wybudowany w 1882 roku dla Abrahama i Alberta Fränklów. Dziś jednak kojarzony jest głównie z Maxem Pinkusem i Biblioteką Śląską (niem. – Schlesierbücherei), jaką tam stworzył. Unikatowa na skalę europejską, czy nawet światową, książnica gromadziła wszelkie możliwe dzieła śląskich autorów oraz wydawnictwa o Śląsku. Tematyka ta jest tak nierozerwalna, że piszący o willi częstokroć pisze właśnie o bibliotece. Tu również spełnimy ten schemat.

Choć willę wybudowano dla braci Abrahama i Alberta, z całą pewnością po oddaniu jej do użytku w 1882 roku mieszkał w niej pierwszy z wymienionych (Albert zapisał się w historii jak właściciel i mieszkaniec domu przy dzisiejszej ulicy Parkowej). Abraham mógł zamieszkiwać budynek aż do swojej śmierci w 1904 roku, choć bardziej prawdopodobne wydaje się, że opuścił go nieco wcześniej, co – być może – tłumaczyłoby fakt, że w 1903 roku do willi wprowadził się Max Pinkus. Młody fabrykant najpewniej dostrzegał w rezydencji potencjał w kontekście dalszego tworzenia swojej biblioteki. Rozrastała się ona bowiem tak szybko, że Pinkus musiał zgromadzić swoje zbiory w jednej z fabrycznych hal. Wiemy o tym stąd, że książki zostały poważnie uszkodzone przez powódź, która w 1903 roku przetoczyła się przez Prudnik, zalewając również tereny fabryczne. Warto w tym miejscu sprostować powtarzaną w internecie, nieprawdziwą informację, jakoby biblioteka śląska swoje początki miała w sąsiedniej willi przy ul. Piastowskiej (obecnie Zespół Szkół Medycznych). Budynek dzisiejszej szkoły jest tak duży, że Max Pinkus nie musiałby szukać przestrzeni dla swoich książek w fabryce. A zatem zdecydowanie bardziej prawdopodobne wydaje się, że pierwszą lokalizacją biblioteki była kamienica przy obecnej ulicy Batorego 27, gdzie bibliofil mieszkał przed przeprowadzką. Natomiast mieszkańcem willi przy ul. Nyskej 2 Max Pinkus pozostał aż do swojej śmierci w 1934 roku. Innym członkiem rodziny fabrykanckiej, dla którego willa stanowiła dom w trakcie czynnej pracy zawodowej był Ernst Fränkel, syn Emanuela, ostatni – obok Hansa Huberta Pinkusa – udziałowiec w rodzinnej spółce. Z relacji Johna Petersa, wnuka Maxa, wiemy, że Ernst zajmował pomieszczenia na parterze budynku. Było tak zapewne do marca 1939 r., kiedy to fabrykant opuścił Prudnik (ostatni Pinkusowie uczynili to rok wcześniej). Innym mieszkańcem pałacyku był najpewniej także drugi z synów Maxa Klaus Valentin. To on – jak ustalił prudnicki historyk Marcin Husak – jeszcze w 1941 roku figurował jako właściciel willi, choć w tym czasie przebywał już poza obszarem Niemiec.

Spośród czterech reprezentacyjnych fabrykanckich domów na terenie Prudnika jedynie obiekt przy ulicy Nyskiej 2 może się pochwalić białą kartą, a więc dokumentem konserwatora zabytków, w którym jest szczegółowo scharakteryzowany i opisany. Tekst został sporządzony w 2003 roku i możemy dowiedzieć się z niego o wielu szczegółach dających obraz przepychu wnętrz i wrażenia, jakie musiało na gościach robić przebywanie w tym wyjątkowym miejscu. Tu ważna uwaga – opis opiera się na szczegółach wystroju, który – jeśli chodzi o pierwsze i drugie piętro – został zdeterminowany przez bibliotekę, między innymi jej potężne regały. Nie wiadomo, jak pomieszczenia te wyglądały zanim do willi wprowadził się Max Pinkus.

Budynek powstał w stylu noeklasycystycznym i ma trzy kondygnacje. Jego cechą charakterystyczną jest czterokolumnowy portyk z korynckimi kolumnami od strony frontowej (zachód), jasna elewacja i boniowanie. Od północy w oczy rzuca się dwukondygnacyjny, półkolisty aneks, a od południa willę zdobi portyk wejściowy z dwoma kolumnami doryckimi, na którym znajduje się ganek zwieńczony dwoma wazonami. Innym z elementów architektonicznych wartych odnotowania jest naczółek nad zachodnim portykiem, w którym oko obserwatora dojrzy uskrzydlone lwy i wić roślinną po bokach wazonu zdobionego festonami draperii i maszkaronami. Wschodnia strona willi może się w tym zestawieniu kojarzyć z ciemną stroną księżyca – ponieważ budynek jest ogrodzony, oglądać można ją tylko z ogrodu Zespołu Szkół Medycznych, a elewacja jest wyraźnie poszarzała. Również elementy architektoniczne nie są tak efektowne, choć i tam ryzalit zaakcentowany jest zwieńczeniem w formie naczółka. Uważny obserwator od strony wschodniej dostrzeże nad nim tajemniczą figurę, o której biała karta jednak nie informuje.

Willa na zdjęciu z (prawdopodobnie) 1920 roku z widocznymi mieszkańcami i fontanną. Na dachu zagubiona figura kobiety. Fotografia ze zbiorów Instytutu Leo Becka udostępniona przez R. Kaszę na portalu dolny-slask.org.pl

Warto w tym miejscu odnotować, że na zdjęciach willi z lat 20 XX wieku wyraźnie widać inną figurę – przedstawiającą najpewniej kobietę, usytuowaną na dachu budynku i widoczną od strony ulicy Nyskiej. Kogo obrazowała i w jakich okolicznościach została zlikwidowana? To pytanie pozostaje otwarte. Opis wyglądu zewnętrznego willi Maxa Pinkusa należy uzupełnić o odnotowanie dwóch lukarn z oknami, które widnieją – jedna na elewacji północnej, druga – na południowej. A skoro o oknach mowa nadmieńmy, że na jednym z dużych okien na pierwszym piętrze, na jego bocznym skrzydle widnieje monogram AF, odnoszący się zapewne do pierwszego lokatora pałacyku – Abrahama Fränkla.

Portyk wejściowy z dwoma kolumnami doryckimi, na którym znajduje się ganek zwieńczony dwoma wazonami. Fot. M. Dobrzański

Jako że dom Abrahama Fränkla i Maxa Pinkusa pełnił funkcje reprezentacyjne, zadbano o to, by jego wnętrza robiły szczególne wrażenie. Plany willi wskazują, że na takie okoliczności zaaranżowano zachodnią oraz północną część budynku, które obfitują w pomieszczenia o sporym metrażu. Natomiast wschodni trakt został podzielony na szereg pomieszczeń – jak można domniemywać – zamieszkiwanych w przeszłości m.in. przez służbę domu.

Willa przy ul. Nyskiej 2 – widok z ogrodu Zespołu Szkół Medycznych. Fot. M. Dobrzański

W tym miejscu należy się Czytelnikowi wyjaśnienie. Obecni właściciele willi nie udostępniają jej do zwiedzania. Do tego wątku jeszcze powrócimy, tu jednak wyraźnie podkreślmy, że z powyższej przyczyny dokładne opisanie układu wnętrz przysparza duże ryzyko mniejszej bądź większej pomyłki. Pomimo tych okoliczności, wiedza autora czerpana z dokumentów, czy opisów historycznych, a także dostęp do dokumentacji fotograficznej sprzed ponad dziesięciu lat, dają podstawy do w miarę wiernego, czy co najmniej prawdopodobnego określenia rozkładu pomieszczeń.

Największym z nich była wielka sala kominkowa znajdująca się na parterze, w reprezentacyjnej części zachodniej, a dokładnie pośrodku zachodniego traktu. Biała karta wymienia tu m.in. bogato dekorowane otwory arkadowe z pilastrami jońskimi i łukami zdobionymi sznurami perełek. Główny element wystroju sali – efektowny kominek – wykonano z marmuru. Na jego górze znajduje się (znajdowała?) nastawa w formie lustra. Strop ozdobiony jest bogato elementami sztukatorskimi.

Kominek (przynajmniej wedle stanu z 2003 roku) znajduje się również w sąsiedniej sali kredensowej (pomieszczenie na prawo – patrząc od strony ul. Nyskiej). Wyłożono ją m.in. mozaikowym parkietem. I tutaj strop przyozdobiony jest sztukaterią – w białej karcie mowa jest o pasach z bogatymi motywami roślinnymi. Pomysłowość i smak architektów projektujących przyszły dom Maxa Pinkusa doskonale oddaje opis dużego, dwukondygnacyjnego drewnianego kredensu. Jednym z tworzących go elementów są jońskie kolumny. Z kolei górne drzwi – jak informuje biała karta – przyozdobiono płaskorzeźbami prawdopodobnie personifikującymi pory roku.

Duże pomieszczenie znajdujące się na lewo od sali kominkowej również pomyślano na sposób artystyczny, że wymieńmy plafon z motywów roślinnych i sznurów perełek.

Główne wejście do budynku znajduje się od południa. Prowadzi do dużych schodów (w przypadku opisywanej willi można mówić w zasadzie o klatce schodowej), które są charakterystycznym elementem wszystkich prudnickich willi fabrykanckich. Wyłożono je marmurowymi płytami, a metalowe balustrady ozdobione są wieloczłonowymi tralkami w formie krzyża łacińskiego. Stąd prawdopodobnie można się dostać na każde z pięter. Schody zostały uwiecznione na fotografii z czasów, gdy w willi mieszkał Max Pinkus. Ponieważ bibliotekę fotografował Max Glauer istnieje duże prawdopodobieństwo, że niemiecki fotografik jest również autorem tego zdjęcia. Samo w sobie byłoby ono i tak historycznie cenne, ale dodatkowo obrazuje coś, co bardzo wiele mówi o samym Maxie, jak i jego odniesieniu do przyjaciela (i swoistego idola literackiego) – Gerharta Hauptmanna. Widzimy na nim bowiem kilkanaście portretów noblisty zawieszonych na ścianie wzdłuż schodów. Na którym ich odcinku zostały wyeksponowane – czy może w miejscu prowadzącym do korytarza pierwszego piętra, skąd szło się do biblioteki? – możemy jedynie domniemywać.

Schody ze swoistą „wystawą” portretów przedstawiających noblistę i przyjaciela Maxa Pinkusa – Gerharta Hauptmanna. Fotografia autorstwa Maxa Glauera ze zbiorów Instytutu Leo Becka

Druga klatka schodowa, boczna i bardzo kręta, która służyła prawdopodobnie mieszkańcom wschodniego traktu budynku, w kondygnacji piwnic została zbudowana z cegły, wyżej natomiast wykonano ją z drewna.

Główne schody na wszystkich piętrach prowadziły do reprezentacyjnych korytarzy, które rozdzielały zachodni i wschodni trakt willi. Według opisu karty białej, na parterze znajdziemy tu murowany kominek z arkadowym otworem paleniska, który wieńczy duże, prostokątne lustro w złotej ramie z ornamentem w stylu jońskim. Piętro wyżej równie przestronny korytarz musiał być szczególnie dobrze znany gościom Maxa Pinkusa, którzy tędy właśnie udawali się do jego biblioteki. Do każdego z pomieszczeń prowadzą tu duże drzwi z wysokimi naczółkami. Znajdować ma się tu także kolejny w budynku kominek z nastawą w formie pokaźnego lustra w ramie dekorowanej smukłymi, kilkuczłonowymi kolumienkami (lustra to kolejny element wystroju charakterystyczny dla fränklowskich willi – podobne możemy oglądać zarówno w budynku Zespołu Szkół Medycznych, jak i w siedzibie Prudnickiego Ośrodka Kultury). Strop korytarza opracowany jest sztukatorsko.

Pierwsze piętro budynku, jak powyżej wspomnieliśmy, związane jest głównie z biblioteką Maxa Pinkusa, której najbardziej reprezentacyjna część umiejscowiona była w południowej części zachodniego traktu (okna na prawo od tarasu z kolumnami – patrząc od strony ulicy Nyskiej). Odnotujmy, że w białej karcie skupiono się właśnie na opisie głównej sali bibliotecznej, nie wspomina się natomiast w tym dokumencie o pomieszczeniach w północnej części zachodniego traktu, ani o sali, z której wyjść można na taras. By coś więcej o nich napisać, niezbędna byłaby więc wizja lokalna. (O sali z tarasem wspomina co prawda Arkadiusz Baron kojarząc ją z biblioteką, jednak możliwe, że to pomyłka autora znakomitej biografii Maxa Pinkusa. Z opisu głównego salonu bibliotecznego, który poniżej przytoczymy, wynika, że znajdował się on w sali z oknami na prawo od tarasu, a także w sali z której można nań wyjść. Dokumentacja fotograficzna, do której dotarł autor świadczy jednak, że w istocie są to dwa osobne pomieszczenia. Znów więc podkreślmy, że tylko wizja lokalna dałaby jasną odpowiedź w tym temacie).

Dla konesera lokalnej historii absolutnym hitem może być informacja, że w reprezentacyjnym pomieszczeniu bibliotecznym zachowały się – w większości całkiem dobrze – regały biblioteczne. Fakt ten potwierdza zarówno biała karta z 2003 roku, jak również wizyta Arkadiusza Barona w willi, którą sam autor biografii Maxa Pinkusa datuje na 2009 rok.

Spośród fränklowskich willi jedynie klatka schodowa domu Hermanna Fränkla mogła równać się z salą biblioteczną przy ul. Nyskiej. Miejsce to było wyjątkowe nie tylko przez wzgląd na wartość merytoryczną biblioteki, ale także na walory wystroju, układu i niemal artystycznej kompozycji. Czy wszystko to było zamysłem Maxa Pinkusa? Biorąc pod uwagę jego humanistyczne zainteresowania, miłość do literatury, czy fakt, że pisał poezję, można śmiało wysunąć takie założenie. Budowanie biblioteki w sposób, jaki robił to Max Pinkus, daje zresztą podstawy do uznania tych poczynań za działanie artystyczne, a zatem jeśli idąc tym tropem nazwiemy królewskiego Żyda artystą, prostą drogą dojdziemy do konstatacji, że stworzył wnętrza, które same w sobie stanowią sztukę.

Sala biblioteczna w czasach swojej świetności. Fotografię wykonał prawdopodobnie Max Glauer. Zdjęcie jest w zbiorach Instytutu Leo Becka

Jak już wspomnieliśmy, mistrzowską prezentację salonu bibliotecznego uczynił w jednym ze swoich artykułów Arkadiusz Baron. Oddajmy zatem głos osobie, która na własne oczy widziała zachowane elementy wystroju tego pomieszczenia.

Prudnicki bibliofil poświęcił na bibliotekę połowę swojego obszernego domu. A najcenniejszą swoim zdaniem część kolekcji (dział hauptmannianów, zbiór poświęcony J. Bohme, poetom śląskiego baroku, czy J. Eichendorffowi) umieścił w reprezentacyjnym salonie kominkowym.

Całość tego salonu (ściany, meble, podłoga,marmur kominkowy) utrzymano w mahoniowym odcieniu. Łamała to i rozświetlała śnieżna biel sufitu oraz wielkie okna prowadzące na taras. Stąd otwierała się panorama na ulicę Nyską oraz znaczną część fabryki tekstylnej. Najważniejsza część wyposażenia tego pomieszczenia, ozdobne regały ścienne, zachowały się do dzisiaj. (…) Sala ta wciąż zapiera dech w piersiach. A co dopiero, gdy znajdowały się tam ekskluzywne meble i ozdoby z czasów jej świetności lub gdy dzięki osobom domowników (…), czy gościom wypełniał je gwar codziennego życia…

Ściany salonu okolono ozdobnymi, otwartymi regałami z najbardziej luksusowymi wydawnictwami. Poszczególne sekcje półek oddzielone są od siebie (i wciąż są!) imitacjami podwójnych, drewnianych pilastrów, które okazują się drzwiczkami do kolejnych szafek z mniej ekskluzywnymi dziełami. Każdy z tych podwójnych pilastrów wieńczył pod sufitem portret słynnego śląskiego poety. Mamy tu (i dzisiaj jeszcze!) podobizny Martina Opitza, Angelusa Silesiusa, Chrystiana Logau, Andreasa Gryphiusa, młodego Gerharta Hauptmanna, Gustava Freytaga, Josepha von Eichendorffa. Przestrzeń wewnątrz salonu organizowały: dywan, obite skórą fotele, stolik kawowy, stół stojący na wprost stolika i kominka oraz drewniana kolumna z popiersiem Gerharta Hauptmanna. W jednym z rogów salonu (prawdopodobnie w północno-zachodnim) stało rzeźbione, obite skórą biurko z fotelem (…) nad nim regały z książkami. Na biurku stała wielka lampa i liczne przybory do pisania. (…) Całość uzupełniał kominek z brązowego marmuru (istnieje do dziś!).

To modne w fin de sciecle’u wyposażenie nakrywał wspomniany, fantazyjny stiukowany sufit. Kolorystyką i formą przypominał sztandarowy produkt fabryczny Fränklów – ozdobny obrus hotelowy. Ów jasny firnament wraz z przeszkloną ścianą frontową i i tarasem czynił ciemny, mahoniowy gabinet Maxa Pinkusa przestrzenią otwarta ku górze i na zewnątrz. Był niczym sam właściciel – wypełniony ekskluzywnymi, humanistycznymi treściami (tu zawartymi w książkach), elegancki, bogaty, otwarty na i dla ludzi, a jednocześnie ciepły i przytulny.

(…) W efekcie powstało arcydzieło sztuki kolekcjonerskiej.

Tyle Arkadiusz Baron. A jak bibliotekę odbierali jej goście? Gdy spojrzeć na ton, w którym opisuje ją biograf Maxa Pinkusa, można sobie wyobrazić, jakie uczucia malowały się wśród osób, które widziały to niezwykłe miejsce w czasach jego świetności.

Znana jest opinia, chyba najważniejszego gościa willi przy ul. Nyskiej – samego Gerharta Hauptmanna, który opisał bibliotekę jako świątynię, a jej twórcę jako maga tej świątyni. „(…) siadał Max Pinkus w spokoju swego domu, wśród skarbów wygrzebanych i zgromadzonych w pokojach, urządzonych z ascetycznym wdziękiem” – to stwierdzenie pada z kolei w artykule innego ze znajomych fabrykanta – Kurta Schwerina. Zachwytu nad biblioteką nie krył młody przyjaciel Maxa – Walter A. Reichart, amerykański germanista z Michigan. „I tak siedziałem więc w tej pięknej sali bibliotecznej i wolno mi było rozkoszować się tymi skarbami. Moja jednodniowa wizyta rozszerzała się coraz więcej i więcej” – pisał oszołomiony wnętrzem Schlesierbücherei jeszcze wiele lat po wizycie w niej – bo w 1948 roku. Odniesienie do willi znajdujemy także w opisie pierwszego spotkania Reicharta z Pinkusem na dworcu kolejowym w Prudniku, które przytacza w swojej książce Arkadiusz Baron. „Koń i powóz zabrały nas do jego willi, która jeszcze wzmocniła wrażenie siedziby jakiegoś angielskiego lorda” – pisał Reichart. Felix. A. Voigt, kolejny z przyjaciół wybitnego prudniczanina, miał podobne odczucia – określał w swych pracach jej wnętrza jako „wytworne” i „wspaniałe”. Warto odnotować też wspomnienia C.F. W. Behla, który często odwiedzał Maxa Pinkusa w jego prudnickim domu. Oddają one rozmiary biblioteki – nie tylko w znaczeniu metrażu salonu bibliotecznego, ale też jej rozmachu objętościowego i – może przede wszystkim – jakościowego. „We wrześniu 1928 roku odwiedziłem go, (…) w Prudniku. (…) większość czasu spędzono w bibliotece, której nieoszacowane bogactwo fascynowało. Spędziłem w prudnickiej willi mojego gospodarza dwie bezsenne noce, wertując kartki i czytając zapamiętale, prawdopodobnie nie spałbym jeszcze wiele nocy, gdybym mógł wydłużyć swój pobyt.” – relacjonował przyjaciel Pinkusa.

Jedna z największych w Europie tematycznych kolekcji książek stworzonych ręką jednego człowieka znajdowała się tuż za tymi oknami. Fot. M. Dobrzański

Z upływem lat, gdy biblioteka rozrastała się, rósł też jej prestiż. To z kolei przełożyło się na coraz częstsze wizyty w willi przy ul. Nyskiej osób, które chciały skorzystać z zasobów książnicy. Wśród nich były nie tylko znamienite osobistości z kręgu niemieckiej kultury i nauki, ala także studenci, których Pinkus hojnie wspierał finansowo. Kurt Szwerin pisze o organizowanych dla nich w willi seminariach (sam był uczestnikiem jednego z nich) i wspomina też częste wizyty członków Górnośląskiego Związku Pisarzy, profesorów z Uniwersytetu Wrocławskiego, czy konserwatorów sztuki. Nie będzie zatem przesadą stwierdzenie, że właściwie każdy, kto w tamtych latach interesował się historią i literaturą śląska, musiał słyszeć o bibliotece i jej znamienitym twórcy. Wielu spośród tych ludzi zapewne odwiedziło willę przy ulicy Nyskiej. O Gerharcie Hauptmannie już w tym kontekście wspomnieliśmy. Obraz noblisty widzianego na ulicy Nyskiej zachował się we wspomnieniu wnuka Maxa – Johna Petersa. Arkadiusz Baron powołuje się na jego słowa, z których wynika, że często widywał obu panów wsiadających lub wysiadających z samochodu przed willą na ulicy Nyskiej. Pierwsza wizyta Hauptmanna w Prudniku i willi Maxa Pinkusa datowana jest przy tym na rok 1922, kiedy to poeta przybył do Prudnika w trakcie obchodów swoich 60-tych urodzin, zorganizowanych we Wrocławiu. Jak podaje Arkadiusz Baron, miało to miejsce 18-19 sierpnia. Potem, aż do śmierci fabrykanta, noblista był regularnym gościem domu przy ul. Nyskiej 2.

Główne wejście do willi. Na fotografii prawdopodobnie kobieta należąca do rodziny Pinkusów. Zdjęcie ze zbiorów Instytutu Leo Becka

Przyjaźń z Hauptmannem miała swoje implikacje w twórczości poety, który w trzech swoich sztukach stworzył postać wzorowaną na Maxie Pinkusie. W dramacie „Przed zachodem słońca” pisanym w latach 1928-1931, był to główny bohater – Mattias Clausen. Jest on w sztuce znanym filantropem i właścicielem zakładów przemysłowych. Radca Clausen mieszka we wspaniałej willi, której główną część zajmuje imponująca biblioteka. Jasno widać zatem, że Hauptmann wzorował się na prawdziwym domu Pinkusa.

Interesujący nas budynek przy ul. Nyskiej 2 nie tylko został przedstawiony w dziele literackim, ale przyczynił się również do powstania opowiadania. I to autorstwa nie byle kogo, bo Hermana Stehra – pisarza ze Szklarskiej Poręby, który swego czasu był nawet wymieniany w gronie pretendentów do literackiego Nobla. Potwierdza to m.in. Kurt Schwerin. Arkadiusz Baron podaje z kolei, że literat od 1926 roku był stałym gościem w domu Pinkusa i to tam właśnie – tego samego roku – napisał opowiadanie „Lutnik”. To, że pisarz zdecydował się pracować nad swoim dziełem w Prudniku wynikało z obowiązującej wówczas w Niemczech ustawie o obowiązkowym kwaterunku. „Przepełniony dom pisarza uniemożliwiał mu pracę twórczą” – podkreśla Baron w biografii Pinkusa. Można zatem założyć, że fabrykant zapraszając pisarza do Prudnika zadbał o komfort jego działalności twórczej. Jako ciekawostkę odnotujmy, że opowiadanie Herman Stehr opatrzył dedykacją, która pierwotnie brzmiała „Maxowi Pinkusowi przyjacielowi ludzi i zbieraczowi śląskich dóbr duchowych”. Jednak w wydanych w III Rzeszy dziełach zebranych Stehra została usunięta (z oczywistych rasistowskich względów). Powraca ona w amerykańskim wydaniu dzieła opracowanym przez wspomnianego wcześniej profesora Reicharta w zmienionej formie: „Maxowi Pinkusowi, przyjacielowi, w którego domu ta historia została napisana, winno być również to wydanie zadedykowane”. To jasny dowód, że opowiadania faktycznie powstało w willi przy ul. Nyskiej 2.

Z salonem bibliotecznym wiąże się też smutna historia – to właśnie tam, 19 czerwca 1934 roku zmarł Max Pinkus. Jak opisuje Arkadiusz Baron, śmierć nastąpiła w wyniku zawału serca, kiedy fabrykanta badał lekarz. Warto odnotować, że godzinę przed śmiercią Max Pinkus pomachał jeszcze z okna do swojego wnuka – Johna Petersa (wówczas przed zmianą nazwiska nazywał się on jeszcze Hans Josef Pinkus). Arkadiusz Baron w tym kontekście pisze o oknie salonu bibliotecznego, co sugerować by mogło, że chodzi o główną część biblioteki. Jednak sam John Peters nieco inaczej zrelacjonował tą sytuację: „Było to w ogrodzie, na tyłach domu przy Neisserstasse. Dnia 19 czerwca 1934 roku po raz ostatni widziałem tam mojego dziadka Maxa Pinkusa. Stał przy oknie swojego gabinetu i machał do mnie ręką.” Jeśli zatem faktycznie Peters widział swojego dziadka w oknie z ogrodu i rzeczywiście ten machał do niego ze swojego gabinetu, znaczyłoby to, że Pinkus miał pracownię również od wschodniej strony budynku. To kwestia do osobnego zbadania.

Jak zauważył już wcześniej Arkadiusz Baron, biblioteka Pinkusa zajęła połowę powierzchni willi. Poza reprezentacyjnym salonem bibliotecznym zajmującym znaczną część pierwszego piętra, obejmowała całe drugie piętro budynku, gdzie mieścił się dział historyczno-geograficzny. I choć tu wnętrza nie były urządzone z takim przepychem, to i tak robiły duże wrażenie. Autorowi znane jest jedno zdjęcie z czasów świetności biblioteki. Max Glauer ujął na nim potężne, ciemne, oszklone regały. Można zauważyć, że książki znajdują się również na nich. Na przeciw – w specjalnej, oszklonej szafie, wystawione są kolejne księgi. Widać też drzwi do bocznego pomieszczenia…także wypełnionego książkami. Dokumentacja fotograficzna z czasów współczesnych, do której dotarł niżej podpisany wskazuje to, na co z radością zwraca uwagę Arkadiusz Baron – wyposażenie meblowe drugiego piętra willi zachowało się w dobrym stanie (a przynajmniej było tak w 2009 roku). Jeśli można coś dodać do powyższego opisu, to fakt, że oszklone regały biegną po obu stronach korytarza, co dodatkowo zwiększa efekt wizualny.

Maciej Dobrzański

Część 2 wraz z bibliografią – ukaże się jutro. A w niej – między innymi o codziennym życiu w willi, wątkach z nią związanych w prudnickiej powieści „Lato Umarłych Snów” oraz o tym, co znajdowało się w ogrodzie Pinkusa.

Główne wejście do willi. Widok z ogrodu „Medyka”. Czas po drugiej stronie obiektu biegnie swoim spokojnym rytmem, w przeciwieństwie do ustawicznego ruchu od strony ul. Nyskiej.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRozpoczęcie drugiej załogowej zmiany na module stacyjnym Tianhe
Następny artykułChińczycy będą karani za złe zachowanie swoich dzieci