Wiktor Bater zmarł 7 kwietnia. Miał 53 lata. Był jednym z najbardziej cenionych korespondentów wojennych. Od 1994 r. relacjonował wydarzenia z Rosji dla Polskiego Radia, TVN, TVP, Polsatu, tygodnika “Wprost”, Radia ZET.
– O 8:45 zadzwonił do mnie jeden z dyplomatów z polskiego MSZ, który był w delegacji oczekującej na naszą delegację na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku. Powiedział tylko: “Wiktor, jeżeli czekasz na prezydenta, to się nie doczekasz” – powiedział Wiktor Bater.
Dziennikarz zadzwonił do jednego z dyplomatów obecnych na lotnisku w Smoleńsku. Jego zdenerwowanie dało mu do myślenia, że nie chodzi tylko o awarię samolotu.
W drodze na lotnisko reporter usłyszał: “Wiktor, nie ma co zbierać. Samolot się rozbił”. – Prowadziłem samochód i nie mogłem z nim rozmawiać, przekazałem telefon koleżance. Dyplomata powiedział jej, że samolot jest kompletnie roztrzaskany, wokół są porozwalane szczątki. Chwilę później z taką relacją na żywo wszedłem na antenę telewizji – powiedział WP Bater.
Wiktor Bater zapamiętał widok gęstej mgły, unoszącego się dymu i karetek jadących bez sygnału. Pomyślał wtedy, że wszyscy pasażerowie musieli zginąć, nie było kogo ratować.
Kilka godzin później na miejscu tragedii zjawili się polscy politycy, w tym brat prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
– Byli w ogromnym szoku. Nie dawało się z nikim normalnie porozmawiać. Poruszali się jak zombie. Widać było, że prezes Kaczyński jest w fatalnym stanie i najprawdopodobniej na silnych lekach, co w tej sytuacji było naturalne. Po tym, jak zidentyfikował ciało brata, przyszedł do pobliskiego hotelu na herbatę – wspominał.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS