Można dyskutować, czy Leo Messi jest w swojej szczytowej dyspozycji. W Katarze strzelił dwa gole, w tym jednego z karnego, zaliczył tylko trzy kluczowe podania, wygrał nieco ponad połowę z 16 dryblingów. Ponoć myśli nad przenosinami do Major League Soccer, choć akurat w tym sezonie Ligue 1 oraz Ligi Mistrzów znów błyszczy, notuje niesamowite liczby. Reprezentacja to jednak inny, bardziej emocjonalny temat. Wygrana z Meksykiem tylko to udowodniła, choć 2:0 nie przyszło bez cierpienia.
W tym sezonie tylko raz zdarzyło się, by Messi stoczył w barwach PSG tyle pojedynków, ile zaliczył przeciwko Meksykowi (27), jego wynik z Arabią Saudyjską jest z kolei trzecim najwyższym. Czy to nie zaprzecza popularnej tezie, że się nie przemęcza? Skądinąd tę tezę też można poprzeć liczbami – w ostatnim spotkaniu Messi przebiegł niecałych 8,5 kilometra, z czego 80 proc. pokonał w dwóch najniższych strefach intensywności. W sprincie pokonał mniej niż wprowadzony na ostatnich 30 minut Julian Alvarez z Manchesteru City.
Pojedynki Leo Messiego na mundialu w Katarze Michał Zachodny
Ale tak naprawdę nie ma to większego znaczenia, bo to rolą pozostałych argentyńskich piłkarzy jest doskoczyć do poziomu Messiego. – Futbol to nauka, każdego dnia od nowa. Dlatego dla Lionela Scaloniego największym wyzwaniem przed mundialem była odbudowa tego zwycięskiego uczucia, jakie Argentyńczycy już mieli. Ich lider, jakim jest Messi, może im tylko w tym pomóc – mówił w rozmowie z BBC przed meczem z Polską Mauricio Pochettino. Sam reprezentował Argentynę, prowadził też Messiego w Paryżu, więc wie, o czym mówi. – Z Messim trudno się gra, bo zawsze wyprzedza wszystkich na boisku myślami. To geniusz, niemożliwym jest za nim nadążyć. Widzi, co się zadzieje i normalny zawodnik nie ma szans, by dotrzymać mu kroku.
– Widzę, że w kadrze dobrze rozumieją, że muszą być zespołem zbudowanym wokół Messiego. Wygrali Copa America przeciwko Brazylii i to im pomogło w zdobyciu przekonania, że jest to właściwie poukładane, by Leo mógł wyrażać na boisku swój talent – dodawał Pochettino. – Wszyscy w reprezentacji zdają sobie sprawę z tego, że muszą za niego biegać, za niego bronić, podawać mu piłkę, ilekroć jest wolny. Oni czują, że to jedyna ich szansa na wygranie mistrzostwa świata.
Jak więc poukładany jest ten zespół? Opisanie drużyny Scaloniego jednym systemem byłoby bezwartościowe wobec tego, jak najczęściej ustawia się reprezentacja Argentyny. W meczach z Arabią Saudyjską oraz Meksykiem głównie dominowała, więc zwykle zabezpieczała się czwórką szeroko rozstawionych w rozegraniu obrońców, piątką ofensywną wklejoną w defensywę przeciwnika i jednym piłkarzem, który pokazywał się w środku pola. Czasem bywał nim Messi, głównie – Rodrigo de Paul.
Ustawienie reprezentacji Argentyny Screen z transmisji telewizyjnej
Gdy czas gonił, a rywal bronił się coraz większą liczbą piłkarzy, to wówczas Scaloni rezygnował z jednego obrońcy w rozegraniu. Tak było choćby z Arabią Saudyjską, gdy po zapaści na początku drugiej połowy jego drużyna próbowała odrobić straty.
Ustawienie reprezentacji Argentyny Screen z transmisji telewizyjnej
To nie system, lecz płynność ruchów i szybkość zagrywanej piłki jest w przypadku Argentyny tym, co ma stanowić o ich dominacji oraz skuteczności. Jednak mundial na razie nie daje wielu przykładów, które świadczyłyby o efektywności ataków pozycyjnych. Jeśli wierzyć statystykom InStat, to ze 135 przeprowadzonych ataków pozycyjnych Argentyńczykom zaledwie siedem udało się zakończyć strzałami. Słabo wychodzi im również zdobywanie przestrzeni za linią obrony przeciwnika – z nisko ustawionym Meksykiem udało się to ledwie pięć razy.
W drugiej linii panuje zasada – jeśli Messi cofa się po piłkę, to należy poświęcić się swoim ruchem, by ograniczyć liczbę przeciwników stojących mu na drodze. Celem jest także to, by kapitan i najważniejszy zawodnik mógł zwrócić się w stronę bramki rywala i zrobić to, co potrafi najlepiej na świecie – wykonać każde podanie, uderzyć z niemal każdej pozycji.
Najaktywniejszy w tym względzie jest de Paul. Z Arabią Saudyjską pomocnik wykonał o połowę ruchów po piłkę więcej niż Messi, ale otrzymywał ją częściej “tylko” o 11 razy. Kapitan znacząco rzadziej zbiegał pod obrońców, tyle samo razy pokazywał się pomiędzy liniami przeciwnika i był bardziej aktywny w poruszaniu się za obronę rywala. Z Meksykiem nastąpiła jednak zmiana i to Messi częściej był pod własną obroną, rzadziej między liniami. Jakby wcześniej chciał piłkę, jakby szukał lepszej perspektywy na to, jak ustawiony jest przeciwnik. Po godzinie gry przyniosło to efekt.
Meksyk był ustawiony w znanym również reprezentacji Polski systemie 5-3-2, który – wydawałoby się – zwłaszcza na własnej połowie zabezpiecza idealnie środkową oś boiska. Messi musiał czekać, ale z tego zakpił, gdy przejął piłkę tuż za linią środkową i spojrzał na to, co dzieje się przed nim. Najpierw zagrał do wbiegającego z pomocy Enzo Fernandeza, by przyspieszyć w kompletnie przeciwnym kierunku do rozwoju akcji. Podanie otrzymał będący na prawym skrzydle Angel di Maria, który chwilę utrzymał się przy piłce, skupił uwagę rywali, gdy wokół niego biegali koledzy. Kilka równoczesnych ruchów i stworzyła się linia podania do Messiego, ustawionego idealnie na wprost bramki, zupełnie samego i w odpowiedniej odległości od obrońców, by nie zdążyli z interwencją. Przyjęcie, strzał – reszta jest już historią. Cała akcja trwała niespełna 12 sekund.
Sekwencja ruchów Argentyny w bramkowej akcji z Meksykiem Screeny z transmisji telewizyjnej
Oczywiście, że błędem byłoby skupianie się wyłącznie na Messim, ponieważ innych Argentyńczyków też stać na niesamowite zagrania zagrażające bramce przeciwnika – po prostu nie tak często i nie tak niebezpieczne w wydawałoby się prostych sytuacjach. Najłatwiej byłoby powiedzieć – niech za Messiego odpowiada konkretny gracz z bloku defensywnego. Jednak z bardzo oczywistych powodów tak indywidualne podejście już niemal nie istnieje w futbolu – ono sprawia, że inni mają więcej przestrzeni, a także zaburzona bywa organizacja defensywna drużyny. Czesław Michniewicz zapewne rozpracowywał Argentynę na wiele meczów przed mundialem, ale gdyby miał szukać recepty, to mógłby podejrzeć sposób, który lata temu przygotował szkoleniowiec, od którego selekcjoner dostał “polski” przydomek – Jose Mourinho.
Gdy prowadzony przez Portugalczyka Inter Mediolan dążył do triumfu w Lidze Mistrzów w 2010 roku, to w półfinale musiał zmierzyć się z wielką Barceloną Pepa Guardioli – tą, w której błyszczał Messi. Mourinho w materiale dla “Coaches’ Voice” opowiadał, że plan na Argentyńczyka był podstawą ich przygotowań. – Pierwsza decyzja: co robimy, gdy Messi schodzi do środka, a Dani Alves obiega go wzdłuż linii bocznej? Czy Zanetti kryje Messiego i wychodzi ze swojej strefy, co daje możliwość Alvesowi, a Pandeva zmusza do gry w roli obrońcy? Jasne było, że Messi nie może być sam, gdy schodzi do środka. Środkowy pomocnik musi kontrolować tę przestrzeń, komunikować się z lewym obrońcą, bo jest moment, gdy jeden przejmuje krycie od drugiego. Wiele było kombinacji, ale wszystkie skupiały się na tym, by nie dać mu grać. Pamiętam, że włoska prasa określiła to słowem “gabbia”, co w tłumaczeniu oznaczało “więzienie” dla Messiego. Nie kryliśmy go indywidualnie, ale Zanetti, Motta, Cambiasso… Wszyscy byli odpowiedzialni za strefy, w których Messi może się znaleźć. Nawet gdy starał się przechodzić na drugą stronę, to wtedy szedł za nim pomocnik, a Sneijder schodził niżej. Nasza gra defensywna była oparta wyłącznie na tej pozycji i tylko z nią mieliśmy problem. Musieliśmy być blisko siebie, nie dawać mu wiele przestrzeni – mówił z pasją Mourinho.
Brzmi skomplikowanie? Owszem, choć rola Messiego się zmieniła. Angażuje się on bardziej w rozegranie, gra bliżej linii środkowej, z Meksykiem miał tylko jedną, i to nieudaną, akcję w polu karnym rywala. Może więc Michniewicz powinien zaadaptować plan Mourinho na warunki tego, jak Messi odnajduje się w tej reprezentacji Argentyny?
W tym może pomóc i większa liczebnie linia obrony, i obecność dwóch, a nawet trzech środkowych pomocników jeszcze ją osłaniających. – Cały świat się nad tym zastanawia od 18 lat. Ostatecznej odpowiedzi nie poznamy zapewne do końca jego kariery – uśmiechał się dzień przed meczem selekcjoner reprezentacji Polski, gdy zapytano go o to, jak zatrzymać Messiego. – Jeden zawodnik na pewno go nie powstrzyma, musimy robić to zespołowo i mamy na to pomysł – dodawał.
Dla niego to również będzie nowe wyzwanie. W swojej karierze szkoleniowej projektował już plany meczowe – z pozytywnym skutkiem! – na zespoły grające w różnych stylach, od Anglii przez Portugalię, Włochy i aż do Hiszpanii, lecz żaden z tych rywali nie miał tak wybitnej jednostki, jak Messi. Wobec jego geniuszu każdy “Mourinho” może okazać się bezbronny. Ale nie ma wyjścia, trzeba spróbować zbudować klatkę na Leo Messiego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS