A A+ A++

Za kierowanie w stanie nietrzeźwości odpowie 35-letni kierujący Audi, który w środę w Wieprzowie na DW-850 jechał mając prawie 3 ‰ alkoholu w organizmie. Mężczyzna poniesie konsekwencje swojego nieodpowiedzialnego zachowania dzięki reakcji świadka, który zabrał kluczyki do stacyjki jego samochodu i zadzwonił na numer alarmowy. O losie 35-latka wkrótce zadecyduje sąd.

W środę przed godz.18:00 dyżurny tomaszowskiej policji otrzymał zgłoszenie, że na DW nr 850 w Wieprzowie na poboczu zatrzymał się kierujący Audi, który chwilę wcześniej jechał nie trzymając swojego pasa jezdni. Zgłaszający podejrzewając, że kierujący może być pod wpływem alkoholu podszedł do pojazdu, gdzie zastał śpiącego kierującego. Mężczyzna wyciągnął kluczyki ze stacyjki Audi i zadzwonił na numer alarmowy informując o zdarzeniu.

Jak się okazało, 35-letni mieszkaniec gm. Rachanie kierujący Audi w organizmie miał blisko 3 ‰ alkoholu. Niebawem mężczyzna za swoje nieodpowiedzialne zachowanie odpowie przed sądem. Policjanci już teraz zatrzymali mu prawo jazdy.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości, grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności, zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych do lat 15 oraz wysokie świadczenia pieniężne od 5 tys. do 60 tys. zł.

Na słowa uznania zasługuje obywatelska postawa zgłaszającego. Jego zdecydowana reakcja pozwoliła wyeliminować z dróg kolejnego nietrzeźwego kierującego, który wsiadając za kierownicę stworzył realne zagrożenie dla życia i zdrowia swojego oraz innych uczestników ruchu.

KPP w Tomaszowie Lubelskim

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułЗеленский завтра подпишет с Макроном двухсторонний договор безопасности – l'Express
Następny artykułZa znakiem B-43 łatwiej stracić prawo jazdy. Kierowcy zapominają o ważnej zasadzie