Od połowy marca restauracje, bary i kawiarnie mogą prowadzić tylko działalność na dowóz i na wynos. Jak się jednak dowiedzieliśmy, rząd chce zezwolić na otwarcie restauracji 18 maja. Z pewnymi ograniczeniami.
Od 18 maja bary i restauracje mogłyby przyjmować klientów tylko w ogródkach. Punkty, które ich nie mają, pozostaną zamknięte.
Co ważne, stoliki w ogródkach będą musiały być oddalone od siebie o dwa metry. Ten wymóg – jak informuje nasz dziennikarz – ma być rygorystycznie przestrzegany.
Działalność będą mogły też wznowić te bary i restauracje, które mają obsługę kelnerską. Klient nie będzie mógł sam podejść do baru, by złożyć zamówienie, ani do okienka, gdzie np. wydawane są posiłki. To oznacza, że bary samoobsługowe nie będą mogły działać.
Klient restauracji będzie mógł siedzieć wyłącznie przy stoliku, ewentualnie pójść do łazienki.
Co ważne – nie będzie musiał mieć maseczki i rękawiczek. Nie będzie też konieczności badania temperatury.
Na szersze otwarcie barów i restauracji trzeba będzie poczekać kolejne tygodnie. Taki na razie jest plan rządu. Rozwój sytuacji związanej z koronawirusem może to zmienić.
W najbliższych dniach można się jednak spodziewać lawiny wniosków do urzędów miejskich z prośbami o zezwolenie na otwarcie ogródka.
Nowe wytyczne rządu pomogą tylko dużym restauracjom. Większość branży nie odczuje wsparcia – tak restauratorzy z Krakowa komentują plany ujawnione przez dziennikarzy RMF FM. Jak podkreślają, jeżeli restauracja nie ma ogródka, to i tak pozostanie zamknięta. Więc odmrażanie gospodarki z naciskiem na gastronomię jest niewielkie.
Samo ich otwarcie restauracji nie oznacz, że zacznie się to opłacać – mówi Tomasz Górzyński z sieci Rodzinne Restauracje.
Mniej niż połowa restauracji posiada ogródki. Otwarcie lokali z trzema, czterema stolikami, dalej powoduje to, że straty są kolosalne – zaznacza.
Przy samych ogródkach kosztów często nie da się zbilansować. Skoro otwarte są galerie, dlaczego nie mogą być otwarte całe restauracje – pyta z kolei Michał Kościuszko.
Galeria handlowa może przyjąć ogromną ilość ludzi. Obieg powietrza jest tam zamknięty, przecież to bardziej niebezpieczne miejsce niż restauracje – zaznacza.
Na przełomie kwietnia i maja 67 proc. firm odczuwa spadki przychodów wobec sytuacji z marca – wynika z badania kondycji przedsiębiorstw, przeprowadzonego przez Polski Instytut Ekonomiczny i Polski Fundusz Rozwoju. 12 proc. przedsiębiorstw zredukowało zatrudnienie, a 18 proc. – obniżyło płace.
Jak zaznaczyli autorzy badania “Sytuacja polskich przedsiębiorstw i rynku pracy po lockdownie”, sytuacja polskich firm pozostaje niepewna, ale coraz mniej zamierza stosować “radykalne strategie przetrwania”.
Najwięcej pracowników zwolniły firmy z sektora handlu oraz duże i średnie przedsiębiorstwa – przy czym 60 proc. redukcji objęło 1-25 proc. załóg. Z kolei w sektorze usługowym oraz w mikrofirmach dominuje strategia obniżania wynagrodzeń całych załóg. W przyszłości pensje planuje ciąć 21 proc. przedsiębiorstw – głównie mikrofirm i przedsiębiorstw usługowych. “W porównaniu z deklaracjami z marca i kwietnia, jest to wynik odpowiednio o 25 pp. i 11 pp. niższy” – wyliczono.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS