Gdy dwa lata temu poszłam do ortopedy, nie przypuszczałam, że ta decyzja tak bardzo odmieni moje życie. Wiedziałam, że mnie wyleczą, trochę się pomęczę i już wszystko będzie dobrze, lecz nie spodziewałam się tak olbrzymiego łańcucha wydarzeń, które nastąpiły później. Oglądaliście film Efekt Motyla? Każda, z pozoru nieistotna rzecz, może nieść za sobą duże konsekwencje. Teraz z perspektywy dwóch lat widzę, jaki efekt dla mojego życia dała decyzja o . Nastały wielkie zmiany, nie wszystkie mi się podobały, ale myślę, że są potrzebne, ponieważ kto stoi w miejscu, ten tak naprawdę się cofa.
Nowe odkrycia
Wiecie co odkryłam dzięki operacji? Niespożyte pokłady strachu. Nowego rodzaju strachu, którego dotąd nie znałam. Nie bałam się tak o siebie, jak o to, co stanie się z moim dzieckiem, gdy mnie zabraknie. Widziałam setki scenariuszy, które moja głowa podsuwała mi każdego dnia, gdy czekałam na zabieg. Próbowałam sobie przypominać, jak spokojna byłam przed operacją kręgosłupa, ale wtedy byłam nieświadomym dzieckiem, które na godzinę przed operacją wywijało fikołki na uchwytach szpitalnych łóżek. Potem przyszły starsze dziewczynki, zaplotły mi i odwieziono mnie na stół. A dwa lata temu? Wylałam morze łez z bólu, ocean ze strachu, choć próbowałam do wszystkiego podchodzić z humorem. Nadrabiałam miną.
Wielkie zmiany
Pisałam już, jak to było , jak to było , a także kilka tygodni . Ale czy wiecie co działo się potem, że wylądowałam tu, gdzie teraz jestem? Kto aktywnie śledzi mój na Facebooku ten wie, inni jedynie się domyślają. Gdy nauczyłam się od nowa siadać, wstawać i chodzić, gdy przestałam kuśtykać i bujać się na boki, pora było wracać do pracy. Do pracy, którą uwielbiałam. Niestety w logistyce nie było już dla mnie miejsca, zaproponowano mi nowe, lepsze stanowisko. Niestety lepsze nie zawsze takie jest na wszystkich płaszczyznach. Filozofia i styl pracy w nowym środowisku były dla mnie niepojęte i mimo moich usilnych starań nie mogłam się z nimi pogodzić, ani się ich nauczyć. Po kilku miesiącach stresu i nerwów spowodowanych różnicami między teorią, a praktyką, zdecydowałam się odejść. I tak zaczęło się moje nowe życie. Opisałam już , wspominam je, jako jedno z najcenniejszych doświadczeń, ponieważ otworzyło mi ono mnóstwo furtek w życiu, a także w mojej głowie.
A co w domu?
W domu również wielkie zmiany, ponieważ nasz #neverendinghorrorremontstory wciąż trwa. Gdy robisz coś z niczego, to musi trwać, lecz za nami największy kamień milowy – ogrzewanie podłogowe i podłogi są zrobione. Nareszcie możemy stawiać ściany, robić wszystkie potrzebne instalacje, a potem to już z górki… poza meblowaniem tego wszystkiego, na co nie mam pojęcia skąd weźmiemy kasę, ale jakoś to będzie 🙂 Damy radę! Może uda mi się niedługo pokazać Wam co nieco? Na Instagramie już uchylam rąbka tajemnicy, ale nie rozpisuję się zanadto w temacie.
Nowe zajęcia
Zostałam wirtualną asystentką, czy jak kto woli super junior amator social media ninją, czyli robię za innych to, na co oni nie mają ochoty lub czasu. Zajęcie idealne, mega mi się to podoba! Nie mogłam sobie wynaleźć lepszego zajęcia na bezrobociu, niż to. Poza nauką „dziubania” biżuterii i sprzedawania jej oczywiście 🙂 Wkrótce napiszę dla Was artykuł na temat tego, co dokładnie robię jako wirtualna asystentka. Dzięki nowemu prawu, które przyniosło takim maluszkom jak ja, legalny sposób dorabiania sobie, nareszcie mogłam spełniać moje marzenia, tak jak tego chciałam. Mowa oczywiście o działalności nierejestrowanej, która ma swoje wady i zalety, ale dla osób, które chcą działać w zgodzie ze swoim sumieniem i prawem, jest świetną alternatywą dla założenia firmy. Jako początkująca bardzo sobie chwalę.
Nowa praca
Czym byłyby wielkie zmiany, gdyby nie znalezienie nowej pracy? Opolskie firmy nie doceniły mojego kilkuletniego doświadczenia, jako „pani od logistyki”. Odniosłam wrażenie (oczywiście mogę się mylić), że to stanowiska zarezerwowane dla zdrowych mężczyzn, dlatego pomimo niemałego dorobku na tym polu, nie zostałam zaproszona na ani jedną rozmowę dotyczącą logistyki. Szczerze? Byłam zdziwiona, ale ok. Za to administracja, marketing i social media usilnie się o mnie upominały. Zaliczyłam kilka bardzo fajnych i owocnych spotkań. Ostatecznie pracę dostawał ktoś lepszy, bo taka już jest kolej rzeczy. Lecz nic nie trwa wiecznie i nadszedł czas, gdy wreszcie udało mi się trafić do miejsca, gdzie robię to, co chciałam: pracuję za biurkiem w administracji publicznej i zdobywam zupełnie nowe doświadczenie zawodowe, które w perspektywie najbliższych kilku lat, będzie cennym punktem w moim CV.
Wielkie zmiany zaczynają się od naszych decyzji
Kto by pomyślał, że wypłakane w rękaw Gajowego „mam dość, muszę dostać się do lepszego lekarza!”, tak bardzo zmieni moje życie. Operacja, brak bólu, nowa jakość życia, nowe zajęcia, rozwój hobby związanego z biżuterią, nowa praca, nowe mieszkanie. Tak dużo dzieje się w naszym życiu i jedyne co chcę w tej chwili napisać, to jedno słowo.
Wdzięczność.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS