Trzy czerwone kartki, powtórzony rzut karny przeciwko Śląskowi i chaos na boisku, przez który doliczone przez sędziego 12 minut trwało prawie pół godziny – tak wyglądał mecz z FC Sankt Gallen. Wrocławianie mieli ogromne pretensje do sędziego Duje Strukana. Złożyli nawet oficjalny protest. O sprawie nie zapomnieli też kibice. Fani obecni na dzisiejszym meczu z Koroną wywiesili na trybunie jasną wiadomość skierowaną do piłkarzy i chorwackiego arbitra. “Śląsku – dla nas zagraliście jak mistrzowie świata. Nie zmieni tego sprzedajna chorwacka szm**a!!!” – można było przeczytać na jednym z transparentów.
Słaba gra wicemistrzów Polski. Śląsk zobaczył czwartą czerwoną kartkę w tym tygodniu
Ci, którzy liczyli na to, że po tamtym spotkaniu Śląsk rzuci się wściekle na Koronę Kielce od początku meczu, mogli czuć zawód. Śląsk był w pierwszej połowie lepszy od Korony, ale tego można było się spodziewać już wcześniej – w końcu wicemistrz Polski grał z jednym z kandydatów do spadku. Wrocławianie nie umieli jednak odnaleźć się pod bramką rywala i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem.
Po przerwie dalej nie oglądaliśmy wielkiego spotkania. Aż w 60. minucie o emocje postanowił zadbać obrońca Śląska Jehor Macenko. Korona wywalczyła piłkę w środku pola i Jauhienij Szykauka niespodziewanie znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Macenko go dogonił, ale ratował się faulem tuż przed polem karnym. Daniel Stefański nie miał żadnych wątpliwości – piłkarz Śląska został ukarany czerwoną kartką. Tę karę indywidualną zawodnicy wicemistrzów Polski poznali w ostatnich dniach doskonale.
Wielkie emocje w końcówce. Korona nie wykorzystała okazji. Śląsk ratuje się w doliczonym czasie gry
Kielczanie poczuli wtedy, że mogą w tym meczu wywalczyć trzy punkty. Trener Jacek Zieliński zdecydował się na ofensywne zmiany. Pierwsi bliżej bramki byli jednak gospodarze. W 83. minucie Aleks Petkow uderzył mocno piłkę, która po rykoszecie odbiła się jeszcze od poprzeczki, a następnie nóg bramkarza Xaviera Dziekońskiego – golkiper miał mnóstwo szczęścia, że nie wpadła do bramki. Chwilę później Korona miała dobrą okazję po kontrataku, ale Rafał Leszczyński nie dał się pokonać.
W 87. minucie w końcu skapitulował. Adrian Dalmau urwał się obrońcom Śląska i skierował piłkę do siatki po ładnym dośrodkowaniu Marcela Pięczka.
To nie był koniec emocji w tym meczu. Daniel Stefański doliczył aż osiem dodatkowych minut do drugiej połowy. W 93. minucie Śląsk doprowadził do remisu. Mateusz Żukowski dośrodkował piłkę do Petra Schwarza, który od razu uderzył na bramkę. I było 1:1.
Remis to wpadka dla wrocławian, choć biorąc pod uwagę, że przez ponad pół godziny grali w osłabieniu, to nie jest to najgorszy wynik. Żałować mogą piłkarze Korony, którym trzy punkty dałyby trochę oddechu w walce o utrzymanie. Obie drużyny wciąż czekają na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS