Po efektownej wygranej w Poniewieżu w eliminacjach Ligi Mistrzów, która praktycznie daje Jagiellonii awans do fazy ligowej co najmniej Ligi Konferencji Europy, mistrz Polski wybrał się w podróż do Radomia na starcie z tamtejszym Radomiakiem, który, podobnie jak Jaga, nowe ligowe rozgrywki rozpoczął od zwycięstwa. Podczas gdy Jagiellonia w pierwszej kolejce ograła u siebie Puszczę Niepołomice 2:0, radomianie okazali się na wyjeździe lepsi od GKS Katowice 2:1 i oba zespoły celowały w komplet punktów również po drugiej serii gier. Mistrzowie Polski musieli sobie radzić w Radomiu bez kontuzjowanego Nene, a trener Adrian Siemieniec dał szansę gry aż trzem rezerwowym – Jetmirowi Halitiemu, Lamine’owi Diaby’emu Fadidze oraz Jarosławowi Kubickiemu.
Wielkie emocje w Radomiu! Jagiellonia Białystok cierpiała, ale zadała decydujący cios
Gospodarze wyszli na sobotni mecz bardzo agresywnie. Piłkarze Bruno Baltazara nacisnęli mistrzów Polski, sprawdzając ich gotowość na twardą walkę o ligowe punkty po meczu pucharowym na Litwie. Jednak to goście z Białegostoku pierwsi stworzyli spore zagrożenie dla defensywy Radomiaka, gdy już w 3. minucie Jaga wyszła z kontrą “3 na 1”, ale Kristoffer Hansen za lekko zagrał do Dominika Marczuka i ten nie oddał nawet strzału na bramkę Macieja Kikolskiego.
Natarcia Radomiaka nie przerodziły się z kolei w żadną “setkę” dla gospodarzy. Najgroźniej pod bramką Jagiellonii było w 7. minucie, gdy po rzucie rożnym zablokowany w polu karnym został Raphael Rossi.
Po około kwadransie mistrzowie Polski zabrali piłkę gospodarzom i przejęli totalną kontrolę na placu gry. W 19. minucie bardzo ładną akcję gości rozpoczął długim podaniem Taras Romanczuk, a Dominik Marczuk wyłożył piłkę Jesusowi Imazowi. Hiszpan w doskonałej sytuacji posłał piłkę obok słupka. Podczas gdy jedna z niewielu groźnych akcji Radomiaka w dalszej części pierwszej połowy zakończyła się niecelnym wstrzeleniem piłki przed bramkę przez Vagnera Diasa, w odpowiedzi kolejna dobra akcja Jagiellonii przyniosła zablokowane uderzenie Jesusa Imaza.
W końcu jednak najlepsza drużyna ubiegłego sezonu Ekstraklasy zaczęła dokumentować swoją przewagę golami. I to jakimi! Bohaterem Podlasian w pierwszej części gry był Jarosław Kubicki. Pomocnik Jagi, który wskoczył do składu w miejsce kontuzjowanego Nene, w 34. minucie otrzymał przed polem karnym piłkę od Jesusa Imaza i wspaniałym uderzeniem z dystansu od poprzeczki bramki Macieja Kikolskiego otworzył wynik spotkania.
Minęło zaledwie pięć minut, a Jagiellonia prowadziła już 2:0 i znów główną rolę odegrał mający “dzień konia” Kubicki. Były piłkarz Lechii Gdańsk i Zagłębia Lubin po znakomitej akcji zespołowej ponownie zza pola karnego nie dał szans Kikolskiemu na skuteczną interwencję.
Jagiellonia do przerwy grała znakomicie, ale tuż po przerwie postanowiła zaprosić Radomiaka z powrotem do tańca. Fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Adrian Dieguez i Joao Peglow został sfaulowany w szesnastce przez wychodzącego bramkarza Sławomira Abramowicza. Sędzia Piotr Lasyk nie miał wątpliwości, że Radomiakowi należy się jedenastka, a z niej pewnym strzałem gola kontaktowego strzelił Leonardo Rocha. W 51. minucie było już tylko 1:2.
Tuż po stracie bramki kontaktowej białostoczanie mogli odpowiedzieć, ale w dobrej sytuacji w polu karnym zablokowany został Kristoffer Hansen i choć piłka trafiła jeszcze na głowę Lamine’a Diaby’ego Fadigi, to Francuz nie był w stanie zareagować tak, by skierować ją do siatki.
Od tego momentu rozpoczęły się intensywne działania Radomiaka, by doprowadzić do wyrównania. Najpierw niecelnie głową uderzał Leonardo Rocha, następnie w doskonałej sytuacji przestrzelił z powietrza Vagner Dias, a następnie dwie szanse po stałych fragmentach gry miał Mateusz Cichocki, ale raz został zablokowany przed samą bramką przez Joao Moutinho, a następnie jego strzał głową, zmierzający pod poprzeczkę, świetnie odbił Sławomir Abramowicz.
Młody bramkarz Jagiellonii musiał się też wykazać, broniąc uderzenie z dystansu Diasa oraz dobitkę z bliska Joao Peglowa, ale w 77. minucie i on skapitulował, gdy dośrodkowanie Peglowa odbiło się tak od Raphaela Rossiego, że piłkę przejął Leonardo Rocha i delikatnie posłał piłkę obok Abramowicza do bramki mistrzów Polski.
Przy remisie 2:2 rozpoczęła się prawdziwa wymiana ciosów. Płaski strzał Afimico Pululu z kilkunastu metrów pewnie obronił Maciej Kikolski, w odpowiedzi niecelnie z powietrza uderzał Joao Peglow. Ten sam piłkarz na pięć minut przed końcem fatalnie pomylił się w sytuacji sam na sam ze Sławomirem Abramowiczem, a po chwili po akcji rezerwowego Mikiego Villara w piłkę przed bramką Radomiaka nie trafił dobrze Kristoffer Hansen.
W końcu Miki Villar postanowił sam wziąć sprawy w swoje ręce i w 88. minucie gry, po podaniu Aureliena Nguiamby, pewnie wykorzystał sytuację “sam na sam” z Maciejem Kikolskim, dając Jagiellonii ponowne prowadzenie.
Radomiak nie był już w stanie ponownie zareagować na stratę bramki i wynik w tym niezwykle emocjonującym spotkaniu się już nie zmienił. Jagiellonia Białystok pokonała na wyjeździe Radomiaka 3:2 i po dwóch spotkaniach ma na swoim koncie komplet sześciu punktów. Teraz przed zespołem Adriana Siemieńca rewanż z FK Poniewież – już w środę przy własnej publiczności mistrz Polski ma za zadanie potwierdzić dla siebie całą jesień gry w europejskich pucharach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS