A A+ A++

93-letni prof. Andrzej Strumiłło w środę (8 kwietnia) nagle poczuł się źle, trafił do szpitala, zmarł w czwartek nad ranem. Wielki żal, bo wraz z nim odchodzi kawałek dawnego świata, który profesor swoim życiorysem łączył ze współczesnym i którym chętnie się dzielił – w opowieściach, anegdotach, malarstwie, notatkach, ilustracjach.

Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta

Urodzony w Wilnie artysta malarz, podróżnik, grafik, fotograf, rzeźbiarz, poeta, erudyta – był prof. Strumiłło jedną z najbardziej intrygujących, wszechstronnych i cenionych osobowości naszego regionu. Z życiem bogatym i ciekawym, twórczością różnorodną i wielką inwencją. Napisać o nim w kilku zdaniach to jak nic nie napisać. Bo też i jego los to historie zwykłe i niezwykłe, sprzężone w jednym życiu, które toczyło się i na świeczniku, i w ciszy pogranicza.

Włóczęga po świecie

Zaraz po wojnie – lekcje awangardy u Władysława Strzemińskiego na ASP. I zakładanie koła samokształceniowego z tymi, o których potem będzie głośno: Andrzejem Wajdą, Janem Tarasinem, Walerianem Borowczykiem, Andrzejem Wróblewskim.

Potem kilkunastoletnie włóczenie się po Dalekim Wschodzie. Zajrzał w głąb Azji, zobaczył wojnę wietnamską, Kraj Chabarowski, przemierzał pustynię Gobi, Ałtaj, Himalaje, Indie… Do Azji odbył najwięcej swych podróży w życiu – samych negatywów z owych wypraw miał w swoich zbiorach blisko 30 tysięcy.

Życie obfite w różne znajomości, zajęcia, społeczne inicjatywy, nawet etap bycia oenzetowskim urzędnikiem (na początku lat 80. Strumiłło dwa lata szefował Graphic Presentation Unit sekretariatu ONZ w Nowym Jorku).

Wykładał malarstwo i historię sztuki na kilku uczelniach, swoją twórczość prezentował w wielu miejscach na świecie, opublikował wiele autorskich książek, działał na rzecz ochrony przyrody i dóbr kultury.

Twarze i mandala Andrzeja Strumiłły. Nowa wystawa 92-letniego artysty

Z Miłoszem przy kieliszku

Choć przemierzył cały glob – cały czas duchowo uważał się za człowieka Wielkiego Księstwa Litewskiego. I dlatego – jak kiedyś opowiadał – po peregrynacjach po całym świecie, po powrocie z Nowego Jorku, ponad 30 lat temu postanowił osiedlić się na Suwalszczyźnie, w Maćkowej Rudzie, by być bliżej rodzinnego miasta – Wilna.

I całe szczęście, bo nasz region też na tym skorzystał. Profesor opowiadał kiedyś tak, w swoim charakterystycznym, żartobliwym stylu: – Odwiedzałem Sejny – zniszczona synagoga służyła za magazyn, ze ścianami przesiąkniętymi chemikaliami. Coś trzeba było z tym zrobić. Dyrektorem Pracowni Konserwacji Zabytków był kolega, z którym kiedyś pasłem kozy i mieliśmy na siebie wiele haków. Powiedziałem: „Czesiu, synagoga musi być odbudowana”. On na to: „tak jest” – opowiadał Strumiłło.

Od początku wspierał pograniczników: Małgorzatę i Krzysztofa Czyżewskich oraz Bożenę i Wojciecha Szroederów, którzy z czasem synagogę w Sejnach zamienili w tętniący życiem ośrodek kultury, a potem stworzyli Międzynarodowe Centrum Dialogu w Krasnogrudzie – dawnym majątku Miłoszów. O kulisach wspominał żartobliwie: – Małgosia i Krzysztof bardzo chcieli poznać Miłosza, gdy ten odwiedził mnie w Maćkowej Rudzie. Krzysio klęknął przed mistrzem i zaprezentował swoją pracę na temat poezji Miłosza. Co tego tak strasznie wzruszyło, że wypił cały kieliszek wódki. W końcu zeszło na Krasnogrudę. Czesław spojrzał na sufit, pomyślał, nalał kolejny kieliszek i powiedział: „Daruję wam Krasnogrudę”. To powiedzieć łatwo, ale droga do tego, by zaniedbany dwór, w którym mieszkało kilka rodzin, stał się Międzynarodowym Centrum Dialogu była ciężka i żmudna. Ale lepsza niż mit Syzyfa, bo w końcu ciało stało się ciałem.

Po latach od tamtego wydarzenia Fundacja Pogranicze wyda przygotowaną edytorsko przez Strumiłłę Księgę Wielkiego Księstwa Litewskiego – spełniającą testament Czesława Miłosza, oczekiwania Tomasza Venclovy i właśnie Strumiłły, by pokazywać etos obywatelski Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Rok Andrzeja Strumiłły

W swojej twórczości nie skupiał się na jednej dziedzinie sztuki, ale realizował się w jej wielu odsłonach.

Trzeba spróbować wszystkiego! Rok profesora Andrzeja Strumiłły

Jako ilustrator kształtował świadomość artystyczną kilku pokoleń. Tworzył do wielu książek; od literatury dla dzieci po poezję Miłosza (oraz tomów własnych wierszy). Wystawiał na wielu ekspozycjach zbiorowych i indywidualnych w wielu miejscach świata, w tym: Biennale w Wenecji, Sao Paulo i Bonn. Jego prace są w dziesiątkach muzeów na całym świecie oraz w zbiorach prywatnych. Tak jak wystawy trudno też wyliczyć szereg nagród i odznaczeń, którymi uhonorowano go w Polsce, a także za granicą.

Trzy lata temu cały rok w Podlaskiem przebiegał pod znakiem artysty – Zarząd województwa podlaskiego ogłosił go Rokiem Andrzeja Strumiłły. Jubileusz był podwójny – artysta obchodził swoje 90. urodziny. Przedsięwzięć związanych z jego osobą było wiele, m.in. benefis, ekspozycje, panele dyskusyjne, plener, audycje, cykl lekcji. Jubileuszowy rok zwieńczyła zaś wystawa prac malarza w Muzeum Podlaskim w Białymstoku „Andrzej Strumiłło. Malarstwo i rysunek. Dziennik A4”.

Andrzej StrumiłłoAndrzej Strumiłło Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta

Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego, wtedy mówił:

– Twórczość Andrzeja Strumiłły sięga do najgłębszych początków sztuki, myśli, wrażliwości. Porusza tematy uniwersalne, ale dodaje im rys silnego zakorzenienia lokalnego, tu na pograniczu polsko-białorusko-litewskim. Na tym zasadza się fenomen jego osobowości i twórczości. Posiadł Strumiłło różnorodność i piękno świata, które wyraża swoją różnorodną twórczością. Jest w tym przekazie cała jego erudycyjna mądrość i życiowe doświadczenie artysty, który sam siebie umiejscawia w tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Otwierał się też na młodych. Gdy przed rokiem jeden z najciekawszych współczesnych twórców teatralnych Krzysztof Garbaczewski pokazywał swoją wystawę w białostockiej Galerii Arsenał, Strumiłło dał się zaprosić do udziału w jej realizacji. Wcześniej Strumiłło oddał aktorom Garbaczewskiego przestrzeń swojej Maćkowej Rudy do teatralnych ćwiczeń (ich zapis filmowy też można było oglądać na wystawie). A potem, na prośbę Garbaczewskiego Profesor oddał na wystawę trzy grafiki – zadziwiająco pasujące do klimatu całości, jego wnuk zaś – Jan Strumiłło, autor elementów scenograficznych do spektakli Garbaczewskiego, sporządził też ogromną rzeźbę – głowę swojego dziadka. Wykonana nietypową techniką, zeskanowana i wydrukowana, również ciekawie wkomponowywała się w przestrzeń wystawy.

Powidoki na koniec

Prof. Strumiłło pracował niemal do końca. Jeszcze kilka miesięcy temu dzielił się z widzami najnowszymi pracami na wystawach „Mandala” i „Twarze” w Muzeum Podlaskim w Białymstoku. Czytelnikom zostawił prezent – swoją najnowszą i ostatnią książkę wydaną ponad miesiąc temu przez Znak – „Powidoki. Wiersze i zapiski z lat 1947–2019”.

Ci, którzy nigdy nie mieli okazji posłuchać jego wspomnień na żywo, powinni też poszukać w bibliotekach książki: „Factum Est. Dzienniki 1978–2006” (wydane przez łomżyńską „Stopkę”). To maleńki fragmencik puzzla, jaką jest Polska ostatnich 40 lat. A dokładniej – jak ją widział znany artysta, obracający się wśród możnych tego świata i wśród sąsiadów z wioseczek zagubionych nad suwalskimi jeziorami.

Andrzej StrumiłłoAndrzej Strumiłło Fot. Grzegorz Dąbrowski

Dziś lecę

Krzysztof Czyżewski, szef Ośrodka Pogranicze w Sejnach, tak o nim napisał, żegnając Mistrza:

„Andrzej Strumiłło (23.10.1927–9.4.2020). Tak bardzo, bardzo będzie Go brakowało…

Oto ostatnie pogranicze, na którym odnajdziemy Starego Mistrza:

Strzegłem domu niewoli codziennie

Szpetny do rzeczy przywiązaniem

Ceniłem broń celną i księgi dawne

Sosny żywiczne przemieniałem w kolumny

Malowałem skrzydła

Dziś lecę”

******

Laudacja na 90-lecie

Przypominamy laudację Krzysztofa Czyżewskiego z okazji ustanowienia roku 2017 Rokiem Andrzeja Strumiłły:

Rok 2017 zapisze się w annałach historii województwa podlaskiego jako rok Andrzeja Strumiłły. On sam szczęśliwie jest pośród nas – strumień czasu otwiera księgę Jego żywota na stronicy dziewięćdziesiątej – ciągle pozostaje w pełni mocy twórczych i dalej pracuje bez wytchnienia, jakby mojry przemijania nie miały nad nim władzy, choć przecież czujemy, że Jego obecność na tym świecie niepostrzeżenie nabiera innego wymiaru, a w jego oczach pojawiają się powidoki wieczności. Pamiętać o tym powinien każdy, kto pragnie głosić laudatio na Jego cześć. Tracą na znaczeniu ziemskie nadania, tytuły i nagrody. Spisywanie długiej listy Jego zasług i sukcesów próżnym się wydaje. Nawet „profesor” przy nazwisku, albo „wybitny artysta” nie mają już tego ciężaru co kiedyś. Pozostaje nagi człowiek o imieniu Andrzej i nazwisku Strumiłło, a nawet same już tylko inicjały „A.S.”, które znamy z jego mistrzowskiej kaligrafii, a naprzeciwko to jedno – Absolut. Pozostaje to, co esencjonalne, sumienie i tęsknota za lotem.

W swojej ziemskiej wędrówce A.S. zgłębia horacjańskie pytanie: Czemu w tym krótkim żywocie / Cel tak daleki gonimy? Od zawsze nie dawał mu spokoju tragiczny, bo nierozstrzygalny w teatrze ludzkiego losu, paradoks ograniczoności i niewystarczalności czasu danego człowiekowi wobec potrzeb jego serca i wyobraźni, głodu poznania i ambicji tworzenia. To dramatyczne napięcie sprawiało, że – jak to trafnie ujęła jego przyjaciółka i wybitna historyczka sztuki Urszula Czartoryska – przez całe życie „czyni aktywnym pogranicze”. Znaczy to tyle, że nieustannie wykracza poza granice usiłujące go zamknąć w ciasnych horyzontach poznawczych, narodowych ideologiach, homogenicznych gettach, środowiskowych koteriach, profesjonalnych przynależnościach czy prowincjonalnym konformizmie.

To dlatego wileńskiego ministranta z kościoła św. Piotra i Pawła na Antokolu odnajdziemy w buddyjskich klasztorach na zboczach Himalajów, syberyjskiej tajdze czy apartamentach ONZ gdzieś na szczycie jednej z gigantycznych wież Manhattanu. To dlatego imał się będzie różnych sztuk i rzemiosł, od graficznych miniatur inkrustowanych wyszukanym ornamentem w antologii poezji po rzeźby w granicie. To dlatego zbyt wąskie i wrogie sąsiadom rozumienie ojczyzny i patriotyzmu były dla Niego gwałtem ciasnoty na szerokiej, gościnnej i mirnej duszy Wschodu, którą znał z dzieciństwa nad Żejmianą pod Święcianami i którą odnajdował na Podlasiu. Odnajdował tu także splot rodzinnych korzeni i tradycji obywatelskich Wielkiego Księstwa Litewskiego, którym pozostawał wierny na przekór odradzającym się nacjonalizmom i murom sztucznie dzielącym ludzi i kultury wyrastające ze wspólnego pnia.

W jego wizji i praktykach kulturowych „Podlasie będzie katalizatorem odnowy stosunków między Polską a narodami, z którymi wiązały nas stulecia historii”. To dlatego wreszcie przekraczał granice mentalnej i technokratycznej dominacji ludzkiej cywilizacji nad przyrodą, stając się jednym z prekursorów głębokiej ekologii w tej części świata w przekonaniu, że mądre współistnienie z naturą zapewnia człowiekowi nie tylko przetrwanie, ale i szczęście. Uznawał przyrodę za bezsporne bogactwo Podlasia oraz przestrzegał przed wykorzystywaniem jej zasobów w krótkowzrocznym interesie człowieka dziś żyjącego.

Wszystko to razem sprawia, że A.S. to homo viator, nieustający w poszukiwaniu tajemnicy istnienia i przekraczaniu ustanowionych horyzontów. Nie znaczy to jednak, że Jego drogę determinuje ucieczka z rodzinnego matecznika i wykorzenienie, wręcz przeciwnie: czyniąc aktywnym pogranicze, podróżował po kręgach pamięci, wierności i kontynuowania tradycji w głąb Miejsca, tego jedynego, w którym człowiek odnajdują swoją małą ojczyznę.

Realnym wcieleniem tej idei stała się posiadłość w Maćkowej Rudzie, jedyny w swoim rodzaju, stworzony z materii wszystkich warsztatów i talentów A.S. mikrokosmos, który stał się dla niego otuliną współżycia z Innym, objawiającym się w naturze bądź mistycznym przeżyciu, a także w bliźnim, sąsiedzie, gościu… Każdy, kto kiedyś stanął na progu Jego domostwa, poczuł ciepło wielkiej jak bochen chleba dłoni gospodarza i mógł liczyć na szczodrą czarkę herbaty…(…)

Obcując z Andrzejem Strumiłłą rok za rokiem, doświadczając owoców jego twórczej pracy dzieło za dziełem, z Nim razem pielęgnując ogród tradycji Wielkiego Księstwa Litewskiego i jagiellońskiej Rzeczpospolitej, a jednocześnie ramię w ramię budując z Nim nowe Podlasie, stajemy się powiernikami bezcennego daru, którego znaczenie dla nas i dla naszego regionu będzie rosło wraz z upływem lat.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŚwiąteczne msze w sieci
Następny artykułKoleje Małopolskie zawieszają kursowanie Autobusowych Linii Dowozowych