Środowisko dziennikarskie mocno skrytykowało okładkę tygodnika “Do Rzeczy”. Redakcja w najnowszym numerze zaproponowała debatę o Polexicie. Dla wielu entuzjastów Unii Europejskiej, linia konserwatywnego pisma to dowód na “prawdziwe intencje” rządzącej Zjednoczonej Prawicy.
“Unii trzeba powiedzieć: dość. Polexit – mamy prawo o tym rozmawiać” – czytamy w tygodniku “Do Rzeczy”, który na okładce zamieścił Jarosława Kaczyńskiego i przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen. Między politykami widnieje błyskawica – symbol Strajku Kobiet – w kolorystyce tęczy. Autorem tekstu jest Rafał Ziemkiewicz.
– Starożytni mówili, że kto chce pokoju, ten musi przygotowywać się do wojny. W sporze, którego osią jest fundamentalna dla Polski sprawa zachowania suwerenności, istotnym czynnikiem jest przekonanie przeciwnika, że potrafimy w razie potrzeby zrobić coś więcej, niż tylko narzekać, iż dzieje się nam krzywda i bezprawie – przekonuje publicysta. Zdaniem Ziemkiewicza, Unia Europejska mierzy się z ogromnym kryzysem, któremu sama jest winna.
– Przecież gdyby przyjąć za dobrą monetę to, co mówi i czego domaga się pani Ursula von der Leyen, razem z paniami Verą Yourovą i nową gwiazdą Heleną Dalii, należałoby w ogóle Polskę rozwiązać, polską kulturę zaorać, polski szacunek dla tradycji chrześcijańskiej (zapisany w konstytucji) na śmietnik wyrzucić – podkreślił Paweł Lisicki, redaktor naczelny “Do Rzeczy”.
– Do licha, kto tego nie rozumie? Kto nie zauważa, że Unia Europejska coraz częściej przypomina niesławnej pamięci Związek Sowiecki? I dlaczego mam to tykać, dlaczego mam się z tym godzić, dlaczego mam nie protestować i nie wzywać, właśnie w tej sytuacji, kiedy to szaleńcy dorwali się do władzy i wpływów w Unii, żeby ja jeśli nie da się inaczej, opuścić? – zapytał Lisicki.
Okładka mocno podzieliła internautów, a przez większość dziennikarzy została skrytykowana w mediach społecznościowych. Dlaczego? Zwrócili oni uwagę, że “Do Rzeczy” wspiera obóz rządzący, który z kolei od lat odpiera zarzuty o dążeniu do wyjścia Polski z Unii Europejskiej. Premier Mateusz Morawiecki pod koniec 2018 roku twierdził, że scenariusz Polexitu “jest całkowicie nierealny”.
– Ten, kto takie tematy podnosi, szkodzi Polsce. Polska jest bardzo silną częścią Unii Europejskiej – mówił szef rządu PiS.
– To co, Polexit to bzdura i nie może się wydarzyć, prawda? Tu mamy okładkę pisma istniejącego wyłącznie dzięki pieniądzom publicznym, więc pora zacząć się bać, bo Lisicki nie pisze niczego bez wytycznych – oskarżył redaktora naczelnego “Do Rzeczy” Bartosz Węglarczyk (Onet.pl).
– Przez tyle lat PiS zaprzeczał, że dąży do Polexitu, a teraz tygodnik wspierający władzę wali wprost: “Polexit – mamy prawo o tym rozmawiać”. Po nitce do kłębka – zauważył Jacek Nizinkiewicz, publicysta “Rzeczpospolitej”.
– Przynależność do UE to przełamanie naszej fatalnej historyczno-geograficznej passy. To zakotwiczenie wśród państw przewidywalnych, stabilnych, bezpiecznych. Polexit jest wizja katastrofalną. Wizją wepchnięcia nas do grona krajów buforowych, peryferyjnych i rozchwianych – ocenił Konrad Piasecki, dziennikarz TVN24.
Do okładki “Do Rzeczy” nawiązał też z lekkim dystansem autor pisma, Marcin Makowski. – Nie mamy sensownej alternatywy dla projektu Unii Europejskiej. Zamiast zastanawiać się, jak ją opuścić w dobie pandemii, w interesie polskiej racji stanu byłoby pracowanie nas silnymi sojuszami wewnętrznymi, zdolnymi do ewentualnej zmiany UE od środka. Tak buduje się suwerenność – uważa.
– Jest coś symbolicznego w tej okładce. Wybór tej pani z lewej na szefową KE był ponoć wielkim sukcesem rządu stworzonego przez tego pana z prawej – odnotował Michał Szułdrzyński.
Z krytyką antyunijnej okładki nie zgodził się były dziennikarz tygodnika, Wojciech Wybranowski. Według niego, tygodnik Lisieckiego “wspiera debatę publiczną”. – Bo debata o tym jak wygląda UE, jaki jest jej kształt i co po UE – powinna się toczyć. Bo to, że UE w takim kształcie nie przetrwa najbliższych 10 lat, chyba nie ulega wątpliwości – argumentował.
– Cameron też tylko chciał zainicjować debatę – przypomniał Borys Budka, przewodniczący Koalicji Obywatelskiej.
– David Cameron wcale nie chciał Brexitu. Chciał tylko zadowolić skrajne skrzydło Torysów – i otworzył puszkę Pandory – przestrzega partia Razem.
GW
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS