Władze Chin boją się drugiej fali koronawirusa. W prowincji Jilin restrykcjami objęto aż 108 milionów osób.
Prowincja Jilin na północnym wschodzie Chin jak na razie nie ucierpiała zbyt mocno podczas pandemii. Według oficjalnych danych zarejestrowano tam zaledwie 127 infekcji i 2 zgony. Dla porównania w prowincji Hubei, gdzie znajduje się Wuhan, w tym samym czasie miało miejsce ponad 68 tysięcy infekcji. W ostatnich tygodniach w Jilin zaczęto jednak odkrywać kolejne przypadki – łącznie 34.
Władze Chin najwyraźniej wystraszyły się, że to nowe ognisko epidemii może rozejść się na cały kraj i spowodować drugą falę. Postanowiono więc podjąć radykalne środki zaradcze.
Jak donosi Bloomberg władze wstrzymały kursy wszystkich pociągów i autobusów międzymiastowych, co de facto odcięło ten region od reszty kraju. Zamknięto też szkoły. Łącznie nowo wprowadzone restrykcje objęły ponad 108 milionów osób, a dziesiątki tysięcy trafiło na ścisłą kwarantannę.
Najostrzejsze restrykcje wprowadzono w mieście Shulan. Tylko jedna osoba z każdej rodziny może wyjść z domu celem zrobienia zakupów, ale nie na dłużej niż 2 godziny. Część osiedli, gdzie zidentyfikowano przypadki infekcji, została całkowicie odcięta od reszty miasta.
Na razie nie wiadomo skąd wzięły się nowe przypadki w Jilin. Chińczycy podejrzewają jednak, że wirus został tam przywleczony z Rosji. Obecnie zidentyfikowano tam ponad 290 tysięcy infekcji, co stawia to państwo na drugim miejscu po USA.
Źródło: Stefczyk.info na podst. Bloomberg Autor: WM
Fot. PAP/EPA/ALEX PLAVEVSKI
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS