A A+ A++

Najważniejsza impreza dla miłośników i miłośniczek filmów, seriali, komiksów, gier i wszystkiego, co popkulturalne, wróciła w pełnej sile. Z San Diego wartkim strumieniem płyną wieści o największych i najbardziej wyczekiwanych produkcjach. A polski akcent pojawił się tutaj pierwszy raz.

Jeszcze przed pandemią San Diego Comic-Con (SDCC) był najważniejszą tego typu imprezą w kalendarzach nie tylko fanek i fanów, ale i gigantów rynku kinowego czy serialowego. Grubo ponad 100 tys. osób każdego roku gromadziło się na potężnym terenie targowym, gdzie da się kupić wszystko, co mogłyby sobie wyśnić fanowskie głowy, a także zobaczyć ulubione gwiazdy. Legendarna już Hall H, mieszcząca ponad 6 tys. osób, była sercem świata popkultury. Największe studia filmowe i serialowe prezentowały tam wybrańcom zakulisowe i ekskluzywne materiały i mierzyły ich reakcje, modląc się, by tłum ich zaakceptował i poniósł swój entuzjazm w świat.

W latach 2020 i 2021 impreza, jak wszystkie inne, musiała zmierzyć się z nową rzeczywistością. Organizatorzy podejmowali różne próby: od przeniesienia się do sieci po organizację bardziej kameralnych edycji. Trudno było jednak szukać w nich dawnej magii. Dlatego tegoroczny San Diego Comic-Con, powracający do dawnych rozmiarów i rozmachu, był niezwykle ważny nie tylko dla fanów i fanek, ale dla całej branży rozrywkowej, która bardzo potrzebowała normalności.

Wygląda na to, że się udało. Rzecz jasna cień covid-19 wciąż unosił się nad imprezą. By wejść na teren SDCC, należało albo przedstawić zaświadczenie szczepienia, albo negatywny wynik testu. Wszystkich obowiązywały maseczki, o czym zgromadzonym w centrum targowym co jakiś czas przypominały rozlegające się z głośników komunikaty. Poza tym jednak, oglądając zdjęcia i nagrania tłumów oblegających stoiska z gadżetami czy komiksami, długie kolejki fanów czekających godzinami, by zagwarantować sobie miejsce na panelu Marvela czy „Pierścieni Władzy”, można było poczuć, jakby znów był 2019 r.

Jak w czasach przedpandemicznych weekend San Diego Comic-Con pełen był ekscytujących ogłoszeń, a sieć zalały mniej lub bardziej oficjalne materiały dotyczące niecierpliwie wyglądanych produkcji.

Czytaj też: Disney+ już w Polsce. Co obejrzeć? 10 naszych propozycji

Marvel rządzi

Na czoło – jak wielokrotnie wcześniej – wysunął się Marvel. Zarządzający projektem uniwersum Kevin Feige wyszedł w sobotę na scenę Hall H i podzielił się najbliższymi planami studia. A te są imponujące.

Po pierwsze, Kinowe Uniwersum Marvela na stałe zrosło się już z serialami, które będą dostępne na platformie Disney+. Najbliższą premierą jest „Mecenas She Hulk” (17 sierpnia), czyli komedia o losach kuzynki Bruce’a Bannera, lepiej znanego jako Hulk, również dotkniętej „zielonym” problemem. Kolejną premierą, tym razem już na wielkim ekranie, będzie „Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu” (11 listopada).

„Czarna Pantera” z 2018 r. była jednym z największych hitów Marvela, z miejsca czyniąc gwiazdę z odtwórcy tytułowej roli Chadwicka Bosemana. Boseman zmarł na raka dwa lata później, pozostawiając pustkę w sercach fanów, ale i pytania o dalsze losy tej historii – dlatego zaprezentowany na SDCC pierwszy zwiastun „Wakandy w moim sercu” był szczególnie wyczekiwany.

Kevin Feige poszedł jednak dalej niż premiery tegoroczne. Ujawniono plany na najbliższe lata i szczegóły tzw. Fazy 5 Kinowego Uniwersum Marvela. Otworzy ją trzeci film z serii „Ant-Man”, zatytułowany „Quantumania” (17 lutego 2023), gdzie po raz pierwszy na dużym ekranie zobaczymy nowego głównego złoczyńcę: Kanga Zdobywcę. Wcześniej pojawił się w dostępnym na Disney+ serialu „Loki”. Następnie obejrzymy seriale takie jak „Secret Invasion”, „Echo” (postać znana z serialu „Hawkeye”), „Loki 2” czy „Ironheart”. Aczkolwiek fanów najbardziej zelektryzowało oficjalne potwierdzenie pełnego powrotu postaci Daredevila – bohater grany przez Charliego Coxa wystąpił w trzech sezonach serialu Netflixa, teraz ma powrócić w produkcji „Daredevil. Born Again” (wiosna 2024) z aż 18 odcinkami.

Poza tym w listopadzie 2023 r. doczekamy się Mahershalii Alego w roli łowcy wampirów: Blade’a. A w maju 2024 r. nowego Kapitana Ameryki w filmie „Captain America: New World Order” (wcześniej warto obejrzeć serial „Falcon i Zimowy Żołnierz”, rzecz jasna na Disney+). Potwierdzono również, że w 2024 do MCU dołączy Fantastyczna Czwórka.

Konkurencja nie śpi

Nie samym Marvelem jednak człowiek żyje (choć mogłoby wydawać się inaczej). W San Diego swoją obecność zaznaczył również gwiazdor Dwayne „The Rock” Johnson, który zaprezentował się publiczności w stroju Czarnego Adama, czyli postaci z komiksów DC. O przeniesienie jej losów na wielki ekran aktor zabiegał od lat. Efekty zobaczymy już w październiku – wtedy do kin trafi „Black Adam”, film rozgrywający się w tym samym uniwersum co historie Supermana, Batmana i Wonder Woman. Przy czym – wedle zapowiedzi – na chwilę obecną będzie to samodzielna opowieść.

Pozostając wśród komiksów DC Comics: swój panel miał również „Shazam! Gniew bogów”, czyli kontynuacja filmu „Shazam!” z 2019 r. z Zacharym Levim w roli superbohatera, a tak naprawdę nastoletniego chłopaka obdarzonego niewyobrażalną mocą i transformującego się w napakowanego herosa. Tym razem Shazam będzie się mierzył z tytułowymi boginiami, w które wcielą się m.in. Helen Mirren i Lucy Liu.

Technicznie rzecz biorąc, w tym samym uniwersum – przynajmniej w komiksach – rozgrywa się również akcja „Sandmana”, czyli kultowego komiksu ze scenariuszem Neila Gaimana, który wreszcie doczekał się ekranizacji. Serial „Sandman” trafi na platformę Netflix już 5 sierpnia. Podczas SDCC nowy zwiastun prezentował sam Gaiman z obsadą.

Wreszcie ostatnie warte odnotowania wieści komiksowo-filmowo-serialowe napłynęły z obozu serialu „The Walking Dead”. Produkcja AMC dorobiła się już kultowego statusu, 11 sezonów oraz szeregu produkcji pobocznych, jak choćby „Fear The Walking Dead”. W czasie SDCC twórcy i obsada opowiadali o zakończeniu głównego serialu, spodziewanym wraz z finałem sezonu 11. Pocieszyli jednak fanów i fanki, zdradzając plany kolejnych produkcji, dzięki którym ten świat i jego bohaterowie zostaną z nami jeszcze przez jakiś czas.

Choć więc „The Walking Dead” odchodzi, trudno będzie ronić łzy, bo na chwilę obecną zapowiedziano: serial o Darylu (Norman Reedus), serial „Isle Of The Dead” o Neganie (Jeffrey Dean Morgan) i Maggie (Lauren Cohan), serialową antologię „Tales of The Walking Dead”, w którym każdy odcinek to osobna historia, a do tego powrócą absolutni ulubieńcy widzów i widzek, Andrew Lincoln i Danai Gurira. Wcielali się w Ricka i Michionne, pożegnali z „TWD” już jakiś czas temu, mieli wrócić w filmach kinowych, ewidentnie jednak plany się zmieniły i w 2023 r. zobaczymy ich w nowej produkcji serialowej.

Czytaj też: Czy „Czarna Pantera” i „Wonder Woman” odmienią kino komiksowe?

Nie tylko komiksy

Na tym wieści z San Diego się nie kończą. Zanim Marvel zdominował SDCC, na ustach wszystkich były inne produkcje. Bardzo wyraźnie swoją obecność zaznaczył Amazon, którego serial „Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy” zobaczymy już we wrześniu. Obsypana pieniędzmi przez Jeffa Bezosa produkcja olśniewa rozmachem zaprezentowanym w pierwszym pełnym zwiastunie, rozpalając nadzieje na niezwykłą podróż do tolkienowskiego Śródziemia.

Komu mało będzie przygód w świecie fantasy, wystarczy, że poczeka do marca 2023 r., by wybrać się do kina na film „Dungeons & Dragons: Złodziejski honor”. Widowisko przeniesie nas do świata znanego z kultowych gier „Dungeons & Dragons” (Lochy i smoki). Zaprezentowany zwiastun obiecuje efektowną mieszankę akcji, humoru, magii oraz – oczywiście – smoków. W rolach głównych m.in. Chris Pine („Star Trek”) i Regé-Jean Page („Bridgertonowie”).

Poszukujący równie efektownych, ale i nieco bardziej realistycznych przygód mogli z kolei zadowolić się pierwszą zapowiedzią „Johna Wicka 4”, czyli najnowszej odsłony serii filmów akcji. Keanu Reeves wciela się w płatnego zabójcę, obecnie na emeryturze, dawne życie nie chce go jednak wypuścić ze swych szponów. Premiera 24 marca 2023 r.

Wreszcie: poszukujący nieco spokojniejszej, ale i mrocznej rozrywki winni się zainteresować zapowiadanym na październik tego roku serialem „Wywiad z wampirem”, czyli nową ekranizacją powieści Anne Rice. Sam Reid i Jacob Anderson (Szary Robak z „Gry o tron”) wcielą się w role Lestata i Louisa, znanych nam dobrze z filmu z 1994, gdzie grali ich Tom Cruise i Brad Pitt.

Czytaj też: Jak „Wiedźmin” trafił do Netflixa i dlaczego nie ma kompleksów

Debiutuje Tomasz Bagiński

Wśród wielkich gwiazd w tym roku wyjątkowo znalazło się również miejsce dla filmowca z Polski. Tomasz Bagiński, producent serialu „Wiedźmin” Netflixa, pojawił się na SDCC z pierwszymi materiałami ze swojego pełnometrażowego debiutu reżyserskiego „Knights of the Zodiac”. Zapowiadany na 2023 r. film to adaptacja kultowej japońskiej mangi, która ogólnoświatową popularność zawdzięcza serialowi animowanemu „Rycerze Zodiaku”, w Polsce emitowanemu na przełomie wieków.

Film jest jeszcze w postprodukcji, fani i fanki nie zobaczyli więc żadnego zwiastuna, ale trochę zakulisowych materiałów zapowiadających niezwykle dynamiczne sceny akcji. W filmie Bagińskiego zagrają m.in. Sean Bean („Władca Pierścieni”, „Gra o tron”) i Famke Janssen (seria „X-Men”).

Tomek Bagiński dla „Polityki”: Seriale przeżywają renesans

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułFarnborough 2022: klienci znów kupują MAX-y
Następny artykułUSA: Pedofilka nagrywa filmy na TikToka z więzienia. Strażnicy nie mogą jej powstrzymać