Ewangelie pozwalają jednak wczuć się w atmosferę, która tej śmierci towarzyszyła. Odsłaniają fakty pozwalające dostrzec samopoczucie Jezusa pozbawianego i odartego z wszystkiego, co kochał i co składało się na Jego ziemskie życie.
Przede wszystkim traci On uczniów, którym wcześniej powierzył kontynuowanie własnej misji. Sparaliżowani strachem wyparli się Go. Odeszły tłumy wiwatujące na Jego cześć, gdy kilka dni wcześniej wjeżdżał do Jerozolimy. Teraz się domagały, by Go ukrzyżować. Bolesne jest rozstanie z matką, gdy z krzyża mówił do niej, wskazując na stojącego obok Jana: „Niewiasto, oto syn twój”, syn zastępczy, bo On, jej własny Syn, definitywnie odchodzi, umiera. Czuje się opuszczony i samotny.
Szczytem tego stanu ducha jest moment, w którym woła z krzyża: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił!”. Mateusz i Jan notują, że wtedy umarł. Łukasz wkłada w usta Jezusa jako ostatnie słowa: „Ojcze, w Twoje ręce oddaję mojego ducha”.
Śmierć Jezusa jest misterium dziejącym się między Nim a Ojcem, misterium dokonującym się w łonie Trójcy Świętej, bo przecież Duch Boży dawał Mu natchnienie w ciągu całego ziemskiego życia, które obecnie składa w ręce Ojca. Po zmartwychwstaniu tchnie tegoż Ducha na apostołów. Misterium, które celebrujemy w Wielki Piątek, przerasta nasze możliwości zrozumienia. Czcimy dzisiaj i adorujemy w pokorze święte drzewo krzyża, „na którym zawisło Zbawienie świata”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS