W piątek Wołodymyr Zełenski wziął zdalnie udział w Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Podczas swojego wystąpienia zajął się kwestią, czy armia Białorusi może rozpocząć ofensywę po stronie Rosji. Zdaniem ukraińskiego przywódcy, szansa na taki rozwój wypadków jest w tej chwili mała.
– O Białorusi. Uważamy, że dziś nie ma takiego ryzyka. Po pierwsze, trudno jest wciągnąć białoruskich żołnierzy w swoje szeregi [wojsk rosyjskich – przyp. red.]. Bo Białorusini, jak rozumiemy, nie chcą walczyć z Ukrainą. Zdecydowana większość społeczeństwa nie. Mamy dane analityczne – 80 procent [przeciwników angażowania się w konflikt – przyp. red.]. Dlatego bardzo trudno jest uzyskać poparcie Białorusi w tym procesie, więc bardzo trudno będzie ich wyciągnąć [do wojny – przyp. red.] – powiedział Zełenski.
Naciski Kremla
Jednocześnie, według Zełenskiego, Kreml będzie próbował to zrobić.
– Ale chcę powiedzieć, że to będzie duży błąd dla Białorusi. Wielki błąd historyczny. Bo co innego, gdy samoloty lub rakiety wylatują z ich terytorium, z niektórych lotnisk kontrolowanych przez Rosję, a co innego – jeśli celowo dołączy do rosyjskich terrorystów. Bo w tym momencie stajesz się terrorystą. A tym samym czynisz Białoruś częścią terrorystycznego reżimu Putina i tej agresywnej wojny. A jednocześnie staniesz się przedmiotem przyszłej przegranej, procesu, trybunału rekompensaty za wszystko, co Rosja już zrobiła i niestety nadal robi – podkreślił ukraiński prezydent.
Zdaniem Zełenskiego, siły armii białoruskiej też nie wystarczą, by przechylić szalę zwycięstwa na korzyść Rosji. – I każdy, kto przyjdzie na naszą ziemię, na pewno nie wróci. I to nie jest zastraszanie. Mówimy tak, jak jest. Bronimy się, nikogo nie atakujemy – powiedział Zełenski.
Czytaj też:
Białoruś przyłączy się do wojny? Zełenski odpowiada Łukaszence
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS