A A+ A++

Wróciłem z liturgii Świętego Triduum Paschalnego. Innego niż wszystkie do tej pory. Obrzędy były uboższe w swej formie, czas skrócony, ławki puste. Tak obco, nienaturalnie. Pomimo tego towarzyszy mi wrażenie, że Pan Jezus przygotował mi swoją świątynię na te dni, zachowując miejsce dla mnie i moich najbliższych. W ten sposób mieściliśmy się we wskazanej przez prawo liczbie 5 wiernych. Tato pełnił posługę przy ołtarzu, jako nadzwyczajny szafarz Eucharystii, obok trzech kapłanów, kościelnego i organisty. 

Odkąd została wprowadzona kwarantanna, kierowałem swe kroki do kościoła, jak zawsze, aby nie tracić więzi z Chrystusem. Adorowałem Pana w ciszy i w miarę możliwości uczestniczyłem we Mszy świętej. Chyba, że gromadziło się więcej osób, więc prosiłem któregoś z kapłanów o Komunię Świętą, z czego korzystała część wiernych, po czym opuszczaliśmy świątynię, umożliwiając innym modlitwę przy stole Pańskim. 

Dziś, po skończonych uroczystościach Wielkiej Soboty, widzę ludzi żyjących tak, jakby kwarantanny nie było. Uśmiechniętych, zapracowanych w swych ogródkach i podwórkach, podejmujących gości zjeżdżających się w odwiedziny. Ludzi żyjących beztrosko, którym wystarcza to, co posiadają. Widzę ludzi, którzy zapomnieli o Bogu…

Mieszkam niedaleko kościoła. Mimo otwartych drzwi, mimo czekającego Zbawiciela, nie widzę wiernych… 

Widzę smutne oblicza kapłanów, zanoszących swoje modlitwy za parafian, za Ojczyznę i świat cały. Wychodząc z konfesjonałów za każdym razem rozglądają się wokół siebie, szukając ludzi. Czasem nim wejdą do zakrystii spoglądają raz jeszcze w bok…

Ten czas nie jest czasem dyspensy od Boga, od Stwórcy i Zbawiciela. Nie ma dyspensy na relację z Wszechmogącym, który jest Drogą, Prawdą i Życiem.

Wpatrywałem się dziś w wielki krzyż w prezbiterium, na Chrystusa patrzącego na ołtarz i dumałem, co się stało. Pytałem Ukrzyżowanego, gdzie podziali się ludzie. Dlaczego zapomnieli o Bogu i sakramentach? Jak długo to jeszcze będzie trwało, Panie? 

W końcu stanęła przede mną myśl, że jest coś ważniejszego niż te pytania. To moja śmierć. Czy jestem gotów? Czy warto pytać, kiedy skończy się kwarantanna, epidemia, kiedy ludzie wrócą, o ile wrócą, do świątyń? Przecież nie wiem kiedy odejdę z tego świata, a tyle trosk zalało moja głowę! Co powiem Jezusowi, kiedy przed Nim stanę? 

Tylko śmierć jest pewna. Śmierć, która nie jest kresem. Jest przejściem. Paschą do nowego życia. Życia w Bogu. W Jego domu, u Ojca. Na to liczę, w to wierzę i do tego dążę. Mimo wielu własnych słabości i narzekań na ten świat, na problemy w pracy, pieniądze i ich brak, na politykę i polityków, na Kowalskiego, na to, że naczynia znowu czekają w zlewie, bo nadchodzi lato i znów będzie gorąc nie do wytrzymania…   

Mimo niewyparzonej gęby jak naładowany kaem, czekający na wciśnięcie spustu, mimo wielu nieuczesanych myśli i braku cierpliwości, wciąż czekam. W nadziei. Że kiedyś będzie lepiej. Kiedy? Nie wiem. Nie wiem, co mnie jeszcze czeka, co przeżyję, nim odejdę. 

Od nagłej i niespodzianej śmierci

Zachowaj nas Panie!

My grzeszni Ciebie Boga prosimy

Wysłuchaj nas Panie!

Chrystus Zmartwychwstał!

Niech to pozdrowienie rozbrzmiewa w naszych sercach! Niech Pan Życia i Śmierci, Jezus Chrystus, którego przyjście na świat przepowiadali prorocy, który dał nam swoje życie, opromienia nas swoją miłością i błogosławi na drogę do Nieba! 

Niech Najświętsza Dziewica, Apostołowie i wszyscy Święci z Aniołami wspierają nas w pełnieniu woli Bożej! Bo nie ma nic piękniejszego i ważniejszego w życiu człowieka, jak trwanie w relacji z Trójcą Świętą! Amen!

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzejmujący widok. Msza Wigilii Paschalnej bez wiernych
Następny artykułMichał Jurecki zawodnikiem Azotów Puławy