A A+ A++

Kazimierz Wielki zapisał się w dziejach jako jeden z najwybitniejszych władców Polski. Jednak niewiele brakowało, żeby młody książę, przygotowywany dopiero do królewskiej roli stracił życie z rąk Krzyżaków. Być może Polska jeszcze długo pozostałaby drewnianą, a Ilona Łepkowska straciłaby okazję do napisania scenariusza Korony Królów. Przyszły król życie zawdzięczał mieszczanom z niepozornego dzisiaj wielkopolskiego miasteczka leżącego nad Wartą.

Silni Krzyżacy, słaba Polska

Od 1327 r. trwała wojna Królestwa Polskiego z Krzyżakami i władcami Mazowsza. Władysław Łokietek chciał przyłączyć tą ziemię i zagarnięte przez Krzyżaków Pomorze Gdańskie do jednoczonego kraju. Do sprawy wmieszał się czeski król Jan Luksemburski, wysuwając pretensję do polskiej korony. Krzyżacy chcieli raz na zawsze rozwiązać sprawę niewysokiego, ale bardzo walecznego króla. Sytuacja nie przedstawiała się korzystnie dla Łokietka. Zakon był silny. Polska dopiero krzepła, w nieustannych walkach na przemian to odzyskując, to tracąc oderwane kiedyś dzielnice.

Pierwsza faza działań wojennych ze zmiennym szczęściem trwała do 1329 r. Na wiosnę 1330 r. Łokietek postanowił odbić z rąk Krzyżaków ziemię dobrzyńską. Działania, podczas których krzyżacy m.in. spalili Nakło nad Notecią i Bydgoszcz, zakończyły się w październiku pod oblężonym przez Łokietka zamkiem w Lipienku. Na mocy zawartego rozejmu zakonnicy mieli zwrócić Bydgoszcz i Wyszogród.

Czytaj także:
Zerwany sojusz. Dlaczego zaczęliśmy walczyć z Krzyżakami?

Piekielna rejza

Następnego roku Krzyżacy postanowili wymierzyć decydujący cios. Tym razem ich wyprawa miała być skoordynowana z pochodem czeskiego sojusznika. Spotkanie miało nastąpić 14 września pod Kaliszem. Krzyżakami dowodzili wielki marszałek Dietrich von Altenburg i komtur chełmiński Otto von Luterberg. Nie zabrakło też innych dostojników, rycerzy zakonnych z Inflant, a nawet stu kopijników z Anglii, prowadzonych przez Thomasa Uffarta. Wojsko, liczące około 7 tys. rycerzy, giermków i pospólstwa przekroczyło Wisłę pod Wyszogrodem 22 lipca i ruszyło na Bydgoszcz, która została zdobyta. Inowrocław nie poddał się. Potem Krzyżacy skręcili na południe, spalili Słupcę i ruszyli dalej w kierunku Pyzdr. Szpiedzy donosili im, że w grodzie tym przebywa następca tronu, królewicz Kazimierz.


Łokietek mianował go niewiele wcześniej namiestnikiem Wielkopolski i Kujaw, żeby wdrażał się w sztuce rządzenia. Nie mogło się to podobać dotychczasowemu staroście generalnemu Wielkopolski i wojewodzie poznańskiemu, Wincentemu z Szamotuł. Być może to właśnie on, niechętny Kazimierzowi naprowadził krzyżaków na jego ślad. O przejście na stronę rycerzy z krzyżem na płaszczach oskarżył go w swojej kronice Jan Długosz.

Królewski gród

Pyzdry były wówczas jednym z najważniejszych miast królestwa. Odbywały się w nim zjazdy duchowieństwa i dostojników, a pyzdrskie jarmarki były słynne na całą Polskę. Tutaj odbył się zjazd, na którym zdecydowano o zwróceniu się do papieża o zgodę na koronację Łokietka. W mieście było kilka kościołów, szpital i drewniano – ziemny zamek ze stałą załogą ufundowany jeszcze przez Bolesława Pobożnego. Pod Pyzdrami wyznaczona też została koncentracja polskich oddziałów mających dać odpór krzyżackiej rejzie. Zakonnicy niespodziewanie otoczyli miasto 27 lipca 1331 r. Zaskoczony Kazimierz zostałby niechybnie porwany albo zabity, gdyby nie pomoc pyzdrskich mieszczan. Według legendy wyprowadzili go podziemnym tunelem, prowadzącym aż na drugą stronę płynącej u podnóża miasta Warty.

Czytaj także:
Polacy na krucjatach

Mieszkańcy, widząc liczebność Krzyżaków rozpoczęli z nimi pertraktacje. Do zakonników udał się dowódca pyzdrskiej załogi Krzywosąd z Ostrowa. Tymczasem Krzyżacy nie oglądając się na rokowania, wtargnęli do miasta bramą z drugiej strony miasta. Natychmiast też rozpoczęli poszukiwania Kazimierza. Rozwścieczeni jego nieobecnością, zabili kilkunastu mieszczan i zaczęli plądrować gród. Później doszczętnie je spalili. Nie mieli oporów przed obrabowaniem świątyń. Jednak zanim puścili z dymem kościół franciszkanów, jak na zakonników przystało wynieśli z niego Najświętszy Sakrament. Z kościoła parafialnego ukradli słynący łaskami obraz Najświętszej Maryi Panny, który do Pyzdr nigdy już nie wrócił.

W tym samym dniu pod gród podeszły polskie oddziały, tropiące Krzyżaków od Inowrocławia. Dołączył do nich Wincenty z Szamotuł ze swoimi rycerzami. Po namowach króla miał powrócić na łono ojczyzny. Zakonnicy uderzyli na nich, zanim Polacy zdążyli się połączyć z posiłkami, nadchodzącymi na miejsce koncentracji z drugiego brzegu Warty. Wkrótce polscy rycerze zostali pobici i musieli uchodzić z pola bitwy. Część z nich dostała się do niewoli.

Krzyżacy opuścili Pyzdry i szybkim marszem – być może mając ciągle nadzieję na pojmanie Kazimierza – podążali na zachód, znacząc swój pochód spalonymi miastami i wsiami. W okolicach Kórnika i Zaniemyśla ich pochód zatrzymała niespodziewana przeszkoda. Okoliczni mieszczanie i chłopi na wieść o zbliżającym się nieprzyjacielu usypali wysoki ziemny wał pomiędzy przesmykami jezior i wykopali przed nim fosę, zalewając ją wodą z jezior. Przeszkoda ciągnęła się ponad dwadzieścia kilometrów, od Jeziora Zaniemyskiego, aż do podpoznańskiej Głuszyny i linii Warty. Za nim schronili się mieszkańcy okolicznych grodów i wsi wraz z dobytkiem.

Krzyżacy przekroczyli umocnienie pod Bninem i wpadli na oczekujących na nich w zasadzce obrońców. Doszło do bitwy, którą zakonnicy sromotnie przegrali. Szczególnie aktywni byli chłopi, którzy nie brali jeńców. Jak pisał niemiecki kronikarz Wigand z Marburga: „kmiecie poznańscy dokonali rzezi na Krzyżakach”.

Czytaj także:
Cud techniki Jagiełły. Dzięki niemu wygrał pod Grunwaldem

Zakonnicy ruszyli na północ paląc Kłecko, Pobiedziska i podgrodzie Gniezna a w końcu wrócili do Torunia z bogatymi łupami. Następna rejza wyruszyła we wrześniu w kierunku Kalisza. Tam miało nastąpić spotkanie z Janem Luksemburskim. Sprawy pokrzyżował śląski piast Bolko II. Sprzyjając Łokietkowi podjął działania dywersyjne na Śląsku. Czesi zamiast ruszyć na spotkanie zakonnikom, zaczęli oblegać Niemcze, a potem ruszyli na Głogów. Krzyżacy daremnie czekali na nich pod Kaliszem i nie mogąc zdobyć grodu w końcu zaczęli wycofywać się na Kujawy. Łokietek depcząc im po piętach dotarł 27 września pod Płowce. Tam, korzystając z podziału zakonnego wojska na dwie części, wydał mu bitwę. Mimo że nierozstrzygnięta, strategicznie okazała się zwycięstwem Polaków. Krzyżacy stracili około 1/3 wojska, w tym kliku znaczących komturów. Musieli się też wycofać z ziem Królestwa. Jan Luksemburski na wieść o ich porażce zawrócił do Czech, chociaż był już wtedy ze swoimi machinami oblężniczymi pod Poznaniem, który zamierzał zdobyć. Morale polskich rycerzy i ludności niepomiernie wzrosło. Zakutych w żelazne pancerze Krzyżaków można było wreszcie pokonać, nawet w otwartym polu.

Królewska pamięć

Kazimierz nie zapomniał o swoich wybawcach. Po koronacji w 1333 r. otoczył Pyzdry murami obronnymi, ufundował nowy kościół i klasztor franciszkański. Na nadwarciańskiej skarpie wybudował murowany zamek, który wielkością dorównywał Wawelowi. Już po koronacji bywał potem w Pyzdrach co najmniej jedenaście razy. M.in. dzięki królewskim przywilejom miasto rozkwitało.

Zamek z biegiem czasu tracił znaczenie. W XV w. stanowił zabezpieczenie posagu polskich królowych. Niszczony pożarami, został w końcu XVIII w. rozebrany przez Prusaków, którzy na jego miejscu wybudowali więzienie. Zachowały się jedynie fundamenty, na których powstało później kilka budynków, do dzisiaj dobrze oddających wielkość założenia. Sukcesywnie prowadzone są tam prace archeologiczne, podczas których odsłaniane są kolejne partie murów. Być może w końcu uda się też odnaleźć legendarny podziemny tunel, którym przed krzyżakami uciekał Kazimierz Wielki.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZakończył się mityng w Rimini
Następny artykułNie tylko Covid-19: Kongo walczy z ebolą i epidemią odry