Dzisiaj, 25 października (14:44)
Wielka Brytania nowego premiera poznała szybciej, niż zakładano. Na tym jednak dobre wiadomości się kończą. Rishi Sunak stoi bowiem przed arcytrudnym wyzwaniem – ma ściągnąć kraj znad gospodarczej przepaści i uratować Partię Konserwatywną przed upadkiem. Jednocześnie musi uważać, żeby nie skończyć na politycznym marginesie jak jego poprzednicy – Boris Johnson i Liz Truss – bo problemów i wyzwań z całą pewnością mu nie zabraknie.
Łukasz Rogojsz, Interia: Mogło skończyć się potwornym chaosem i trwałym podziałem Partii Konserwatywnej, tymczasem już kilka dni przed terminem znamy nowego premiera Wielkiej Brytanii. Jednak happy end?
Przemysław Biskup, analityk PISM: – Z punktu widzenia Wielkiej Brytanii to na pewno korzystny obrót spraw, zwiększający stabilizację w ramach mocno niepewnej sytuacji wewnętrznej i zewnętrznej.
Torysi wykazali się instynktem samozachowawczym?
– Z jednej strony, to kwestia dobrze przygotowanej kampanii Rishiego Sunaka w walce o przywództwo w Partii Konserwatywnej. Zdołał sformułować ofertę dla różnych skrzydeł tej formacji. Szczególnie ważne było przyciągnięcie w ostatnich dniach bardzo ważnych przedstawicieli prawego skrzydła torysów. Zakładano, że ta frakcja będzie popierać przede wszystkim Borisa Johnsona. To był duży sukces Sunaka. Jednak nic nie przychodzi za darmo. Można założyć, że Sunak musiał poczynić pewne koncesje na rzecz prawego skrzydła partii, o których przekonamy się już niedługo.
– Druga kwestia to refleksja rodząca się oddolnie w różnych frakcjach Partii Konserwatywnej, że to nie może dalej tak wyglądać, że to nie może być kolejna “szopka polityczna”, której efektem końcowym byłaby dalsza destabilizacja gospodarcza Wielkiej Brytanii – zwłaszcza dalsze osłabianie funta i wzrost stóp procentowych. To złożyło się na warunki wypracowania kompromisu wewnątrz tej formacji. W momencie, gdy Sunak uzyskał bardzo duże poparcie wśród posłów, przekraczające 50 proc. liczebności tej grupy parlamentarnej, zdołał też przekonać do współpracy Penny Mordnaut. Starała się ona walczyć do samego końca, do “za pięć 12”, ale widząc, że jest na przegranej pozycji, przyjęła ofertę współpracy i wycofała się z wyścigu o fotel premiera i szefowej partii. Przypuszczalnie dostanie znaczące stanowisko w nowym rządzie.
Właśnie, czego może oczekiwać dwoje przegranych uczestników tego wyścigu po władzę. Oprócz Mordnaut to również Boris Johnson, który wycofał się jako pierwszy.
– Oceniam, że Johnson nie może liczyć na miejsce w nowym rządzie. Z dwóch powodów. Po pierwsze, on sam by tego nie chciał. Johnson postrzega samego siebie jako lidera, postać numer jeden, ciężko byłoby mu się podporządkować dawnemu podwładnemu. Po drugie, wciąż ciągną się za nim nierozwiązane kwestie zawiązane z dochodzeniem dyscyplinarnym w brytyjskim parlamencie w sprawie łamania przez niego ograniczeń covidowych.
– W skrajnym przypadku mógłby zostać zmuszony do ponownej walki o mandat poselski. To sprawia, że nie jest obecnie kandydatem na żadne eksponowane stanowisko polityczne. Dopóki dochodzenie się nie zakończy, Johnson będzie dla wszystkich ryzykiem politycznym, od którego lepiej się dystansować. Dystansować nie trzeba się natomiast od Penny Mordnaut. Niemal na pewno zobaczymy ją w składzie nowego rządu. Wydaje się to naturalną częścią jej porozumienia z Sunakiem.
Sunak był faworytem tego wyścigu. Ale czy będzie dobrym premierem, dobrym szefem partii?
– Zobaczymy. Historia ostatnich miesięcy brytyjskiej polityki i również tego, co działo się w samej Partii Konserwatywnej, uczy nas, żeby nie ferować zbyt szybko wyroków i nie brać niczego za pewnik.
Sunak to polityk młody, ma 42 lata, a do tego wywodzi się z mniejszości etnicznej. To realna zmiana warty u torysów, jak i w brytyjskiej polityce?
– Sunak firmuje pewnego rodzaju koalicję jedności konserwatystów. Ona ma skłonić do względnie harmonijnej współpracy wszystkie najważniejsze frakcje Partii Konserwatywnej. Osobiście zadaję sobie pytanie, na ile jest to możliwe i wykonalne w praktyce. Zwłaszcza że część oczekiwań poszczególnych frakcji torysów co najmniej wzajemnie się podważa, jeśli nie wyklucza.
– Przykładem tego były ostatnie dwa dni rządu premier Liz Truss, gdy doszło do dymisji szefowej MSW Suelli Braverman – oficjalnie z powodu złamania zasad bezpieczeństwa (z prywatnej skrzynki mailowej wysłała służbowego maila); faktycznie z powodu kształtu polityki migracyjnej Wielkiej Brytanii. Mimo dymisji problem jednak pozostał. Wielu wyborców torysów, a także prawe skrzydło partii, domaga się restrykcyjnej polityki migracyjnej. Z drugiej strony, jest lobby biznesu i ministerstw związanych z brytyjską gospodarką, żeby przyjąć zupełnie odmienny kurs. Interesy tych dwóch grup są przeciwstawne. Sunak będzie musiał tutaj zawiadywać tym procesem ciągłego wypracowywania kompromisu. To wcale nie musi się udać.
Co jeśli się nie uda? Kolejne 44 dni i kolejna zmiana premiera?
– Trudno powiedzieć. Myślę, ze założenie jest takie, że ten nowy układ ma być względnie stabilny, ale czy rzeczywiście taki będzie, to zweryfikują realia. A są one dzisiaj niezwykle wymagające.
Wykształcenie, wiedza i doświadczenie Sunaka w sektorze finansowym i zarządzaniu będą cennym atutem w walce z problemami gospodarczymi Wielkiej Brytanii? Dla rynków Sunak to najlepszy z dostępnych wyborów?
– Dla rynków z pewnością tak. Otwarte pozostaje pytanie, czy to będzie najlepszy wybór również dla brytyjskiego społeczeństwa. Program Sunaka będzie programem w stylu George’a Osborne’a z 2010 roku. To będzie program różnego rodzaju cięć – jednoczesnego podwyższania podatków oraz redukowania wydatków publicznych. Dużo zależy od szczegółów, ale idą trudne czasy dla Brytyjczyków.
Powinniśmy spodziewać się nowej wersji “minibudżetu”? Ten zaproponowany przez premier Truss w kilka dni wywrócił do góry nogami brytyjską gospodarkę.
– Nowy “minibudżet” jest nieunikniony, ale z pewnością będzie mieć zupełnie inną treść. Jego ogłoszenie już zostało zresztą zapowiedziane – na poniedziałek 31 października.
Gospodarka to jedno z wyzwań stojących przed Wielką Brytanią. Drugą są kwestie geopolityczne – zwłaszcza wojna w Ukrainie i polityka Londynu wobec Unii Europejskiej. Powinniśmy oczekiwać zmian w tych dwóch obszarach?
– W temacie polityki wobec Ukrainy to dotychczasowa cieszyła się szerokim konsensem wewnątrzpartyjnym i międzypartyjnym. Ona miała jednak głównie charakter pomocy – materiałowej i finansowej – więc dla jej przyszłości kluczowe będą kwestie budżetowe. Jeśli budżet nie zostanie odpowiednio skonstruowany, pomoc dla Ukrainy może się skurczyć. Już podczas krótkich rządów premier Truss toczyły się gorące dyskusje, czy uda się utrzymać wzrost budżetu wojskowego do 3 proc. PKB i czy uda się zindeksować wydatki wojskowe o wskaźnik inflacji. Bez indeksacji realna wartość tych wydatków spada w punkcie startu o 10 proc. Dlatego na tym polu mamy do czynienia z kilkoma pytaniami otwartymi.
– Jeżeli chodzi o relacje z UE, Sunak wydaje się kandydatem bardziej kompromisowym. Pytanie, gdzie będzie leżeć środek ciężkości w polityce Wielkiej Brytanii z UE w kluczowych obszarach. Poparcie dla Sunaka ze strony twardych brexiterów na pewno raczej nie przyszło bez koncesji z jego strony. Jeśli warunkiem wstępnym ważnych przedstawicieli brexiterów było utrzymanie twardego kursu wobec UE, będą chcieli to od Sunaka wyegzekwować. Zwłaszcza że mają możliwość wysadzenia jego rządu w powietrze, jeśli nie dotrzyma danego im słowa.
Sunak musi nie tylko wyciągnąć kraj z kłopotów, ale również posklejać pogrążoną w kryzysie Partię Konserwatywną. Politycznie, ale i charakterologicznie ma narzędzia, żeby podołać temu zadaniu?
– Okaże się. Po tym, co obserwowaliśmy za krótkiej kadencji premier Truss, nie ma chyba dzisiaj nikogo, kto z pełnym przekonaniem byłby w stanie ocenić, jak pójdzie Sunakowi.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS