A A+ A++

Żnińska Biblioteka Publiczna przypadajacy 23 kwietnia Światowy dzień książki i praw autorskich uczciła spotkaniem z niezwykłym człowiekiem – Tomaszem Kardasiem, który jest autorem wielu książek biograficznych poświęconym ludziom, którzy wywodzą się z Pałuk i zdobyli światowe uznanie – renesansową Nagrodę Nobla, docenienie przez ONZ, przez uczonych całej Europy, a nawet Napoleona. Ale nie tylko o nich opowiadał Tomasz Kardaś – także o ludziach urodzonych w Mogilnie i Strzelnie, o których napisał książki biograficzne.

Tomasz Kardaś jest znany w Żninie, gdyż jego ojciec przez wiele lat był organistą w kościele pw. św. Marcina. W Żninie się urodził, ukończył Liceum Ogólnokształcące im. Braci Śniadeckich, a następnie uzyskał tytuł magistra fizyki na UAM w Poznaniu. Swoją zawodową karierę związał ze szkołą, ucząc przedmiotów ścisłych w szkołach podstawowych w Rogowie i Strzelnie oraz w strzeleńskim liceum ogólnokształcącym.

W 2021 r. ukazała się jego książka pt. Wielcy Polacy rodem ze Żnina. Janicjusz Gliczner Śniadeccy, której wydawcą jest Wydawnictwo Wulkan Dominika Księskiego. Ze względu na pandemię promocja tej publikacji musiała zostać odłożona w czasie i odbyła się dopiero 23 kwietnia 2024 r. Spotkanie poprowadził wydawca i redaktor naczelny wydawnictwa Dominik Księski.

W książce „Wielcy Polacy rodem ze Żnina…” autor opisał pięć postaci ze Żninem związanych. – Jak to nauczyciel, zawsze mnie strasznie denerwowało, że ci nasi Żninianie wszyscy, którzy zresztą są w tej książce, mają ogromne zasługi na polu edukacji w Polsce, a w podręcznikach szkolnych to się w ogóle nie wspomina o zasługach zarówno Jana, jak i Jędrzeja Śniadeckich, nie wspomina się o Glicznerze. Czasami ktoś tam wspomni, że pierwszy podręcznik napisał do edukacji, do pedagogiki, do wychowania. No ale to są jakieś tam wzmianki tylko, a już o Ludwice Śniadeckiej w zasadzie już prawie nic nie ma – powiedział Tomasz Kardaś.

Na uwagę autora zasłużyła właśnie Ludwika Śniadecka, córka Jędrzeja Śniadeckiego i Konstancji Mikułowskiej, o której wie się, że nie odwzajemniła miłości, jaką obdarzył ją Juliusz Słowacki. Drugi zaś nasz wieszcz narodowy Adam Mickiewicz umierał w jej otoczeniu. Ona sama swoje uczucia również,w opinii rodziny, ulokowała niewłaściwie, przez co jej imię przy rodzinnym stole było zakazane. – Dzieci, znajomi i rodzina nie miała prawa wymieniać jej imienia. Była wyklęta z rodziny, bo raz że opuściła rodzinne Wilno, to jeszcze poślubiła… ale nie chcę zdradzać wszystkiego, co jest w książce – powiedział jej autor.

Dominik Księski zwrócił uwagę na to, że na Ludwikę Śniadecką należy spojrzeć jak na kobietę nowoczesną, prekursorkę feminizmu. Była kobietą-politykiem w II połowie XIX wieku. – Ona przede wszystkim organizowała na terenie Turcji wojska polskie, które miały w zamiarze wspomóc w Polsce powstanie. Pisała listy między innymi z obozem paryskim, prowadziła korespondencję , bo Czajkowski – jej późniejszy małżonek –  był szefem, który miał kierować tą całą organizacją tych oddziałów. I ona tam doglądała wszystkiego, pisała listy, w kilku językach różne petycje – do rządu angielskiego, francuskiego, do tych grup, które się tym zajmowały. Jak tam również zjechał nasz wieszcz Adam Mickiewicz, by tworzyć legion żydowski, to ona również była jego przewodniczką. I właściwie była świadkiem jego śmierci. Prowadziła dokumentację, była politycznie zaangażowana niesamowicie  – powiedział Tomasz Kardaś zaznaczając przy tym, że niewiele się z tych dokumentów zachowało, gdyż cały dom Ludwiki Śniadeckiej i Michała Czajkowskiego się spalił, przetrwała tylko książeczka do nabożeństwa.

Drugim politykiem opisanym przez autora w książce jest Erazm Gliczner, duchowny protestancki. Jak zauważył prowadzący spotkanie Dominik Księski,  najważniejsze jego dzieła, którymi wpisał się w historię Polski, to również sprawy związane z polityką. – Mój ojciec prowadził księdzu Marlewskiemu wszystkie księgi kościelne. I ja taki tam brzdąc byłem jak mój ojciec pisał ulicę Erazma Glicznera, i zastanawiałem się zawsze, kto to był ten Erazm Gliczner i właśnie długo nie wiedziałem. I zastanawiałem się skąd takie imię i nazwisko – wspominał Tomasz Kardaś początki swego zainteresowania Erazmem Glicznerem, biskupem kościoła ewangelickiego, którego wspominają pedagodzy, gdyż jest twórcą pierwszego w Polsce podręcznika o wychowaniu. – To nie był zbyt nowoczesny podręcznik nawet jak na tamte czasy, ale pierwszy polski kompletny, w związku z tym warto to odnotować. Natomiast zasłynął jako wybitny polityk. Był jednym z głównych twórców tak zwanej Ugody Sandomierskiej, która w zasadzie dzisiaj jest taką podstawą współistnienia w danym państwie różnych ludzi, różnych narodowości, różnego wyznania. Chodziło w tej ugodzie głównie o to, żeby zrównać sprawami zarówno chrześcijan, katolików, obrzędu rzymskiego, grecko-katolickiego, luterańskiego i innych. On był zwolennikiem między innymi  tego, że jak jakiś sakrament został przyjęty w jakimś kościele, to żeby ten sakrament był honorowany również i w drugim kościele, albo jak ktoś będzie brał udział w nabożeństwie mszy świętej według rytuału rzymskiego, to równie dobrze może pójść na taki ryt. Dzisiaj ta Ugoda Sandomierska i potem powstała na bazie tej Ugody Sandomierskiej Wielka Kongregacja Warszawska, ona jest uznana przez ONZ jako jedna z najważniejszych dokumentów jeżeli chodzi właśnie o równouprawnienie wszystkich obywateli i wszystkich wyznań i religii – powiedział prelegent dodając że Erazm Gliczner był w Polsce prekursorem drukarstwa. – Pierwsze książki były drukowane w jego drukarni w Toruniu, a potem przeniósł się do Wielkopolski, gdzie też zakładał drukarnie albo sprowadzał drukarzy. Można więc powiedzieć, że na wielu polach miał ogromne zasługi. Został pochowany w Brodnicy, a dziś nie ma po tym śladu, tam podobno jest dziś parking.

W panteonie Wielkich Polaków rodem ze Żnina Tomasz Kardaś umieścił też Jana Śniadeckiego, który objechał m. in. Anglię, Francję, Włochy, zrezygnował nawet z objęcia katedry matematyki na uniwersytecie w Madrycie i  wrócił do Krakowa, choć ostrzegano go, że za chwilę Polski nie będzie w wyniku III rozbioru Polski, a on nie będzie miał okazji się rozwijać. Po powrocie do kraju Jan Śniadecki zaczął pisać podręczniki w języku polskim. –To jemu zawdzięczamy te wszystkie określenia średnica, cięciwa, promień, całka, różniczka. To są wszystko słowa, które on z języka łacińskiego przetłumaczył na język polski, to znaczy nadał im polskie nazwy. Musiał wprowadzić całe nowe słownictwo. A jego ten podręcznik do algebry tak zwanych linii krzywych, bo to się wtedy tak nazywało, to wszyscy matematycy jemu żyjący ówcześni w Europie mówili, że był to najlepszy podręcznik matematyki na świecie – powiedział pan Tomasz, zaś Dominik Księski dodał: – Zresztą przez kilka pokoleń w trzech zaborach się z tego podręcznika matematyki wszyscy uczniowie uczyli, łącznie z zaborem rosyjskim.

To właśnie Jan Śniadecki postawił się samemu Napoleonowi, który przyszedł z potężną armią, a on się go nie wystraszył. – Napoleon zażądał, by wydać pieniądze, które są w uniwersytecie w Wilnie. Śniadecki miał wówczas  ponad 80 tysięcy sztuk złotych polskich w srebrze i uważał że w żaden sposób nie może ich oddać, bo wiadomo, że by poszły na wojsko, a jemu chodziło o to, że nauka ma się rozwijać. W związku z tym powiedział, że nie ma żadnych pieniędzy i ich nie da. Żołnierzom nie pozwalał się kwaterować na terenie uniwersytetu. A jak Napoleon zorientował się, że on jest tu osobą, która tu rządzi, to zapraszał go co wieczór na takie pogawędki na różne tematy i miedzy innymi też go zapytał, jak ma prowadzić dalszą kampanię w kierunku Moskwy – usłyszano.

Jędrzej Śniadecki, wybitny chemik i prekursor wychowania fizycznego oraz lekarz to kolejna wybitna postać opisana przez Tomasza Kardasia. – Jak Napoleon zapytał Jędrzeja Śniadeckiego jakiej chemii uczy na uniwersytecie wileńskim, to ten odważnie odpowiedział: „Proszę pana, ja uczę takiej chemii jak w Paryżu się uczy”. I Napoleon już zamilkł kompletnie – powiedział prelegent. Podczas spotkania dowiedziano się, że na wykładach chemii Jędrzeja Śniadeckiego uczestniczyło 600 osób. – Jak studenci czekali, kiedy Jędrzej Śniadecki ma przyjść na wykład,  to cała sala była pełna, wszystkie miejsca zajęte, siedzieli nawet czasami na schodach i cisza była jak makiem zasiał, bo wszyscy czekali, kiedy wejdzie guru i zacznie opowiadać o chemii. Rzeczywiście prowadził nowoczesną chemię. Jego książka jak na tamte czasy jest najnowocześniejszą z fizjologii. Procesy trawienia materii, przepływu energii między organizmami żywymi, to był najnowocześniejszy podręcznik na tle całej Europy – powiedział Tomasz Kardaś i dodał, że to właśnie Jędrzej Śniadecki założył przy szkole medycznej klinikę i studenci, którzy się tam uczyli, najpierw na wykładach, a potem razem z nim jako lekarzem chodzili do pacjentów i on stawiał diagnozę, a studenci się uczyli. – To jak dziś współcześnie w szpitalach wygląda, to jest wszystko według standardów, które on opracował – usłyszano. Jędrzej Śniadecki był też prekursorem ratownictwa medycznego.- Pierwsza pomoc, jak się ktoś tam powiedzmy poparzył, podtruł czadem, jak ktoś zamarzł, albo jak się ktoś topił, to te wszystkie czynności były spisane według Jędrzeja Śniadeckiego. Jak w Wilnie wybuchła epidemia, to te pierwsze zasady oddzielania chorych, maseczki, żeby nie wymieniali się ludzie, żeby nie przepływały te zarazki, to wszystko były zasady, które Jędrzej Śniadecki wypracowywał – powiedział .

W książce o wielkich żninianach rodem ze Żnina Tomasz Kardaś swoją uwagę poświęca też Klemensowi Janickiemu z Januszkowa. Dominik Księski stwierdził że Klemens Janicki wpisuje się w taki współczesny nurt poetów przedwcześnie zmarłych w wieku 27 lat. Pisał po łacinie, miał bogatych promotorów, którzy go wspierali i pomagali. a za swoją literacką twórczość otrzymał Laur Poetycki od samego papieża. To była na tamte czasy taka europejska nagroda poetycka. Jak zauważył Dominik Księski, był to taki odpowiednik współczesnej Nagrody Nobla. – To było wielkie wyróżnienie. Nikt z Polaków przedtem takiego wyróżnienia nie dostał. Taki człowiek, który jest z naszych stron. To po prostu duma powinna nas tutaj rozpierać – stwierdził Tomasz Kardaś, a Dominik Ksieski dodał: – Kochanowski się na jego wierszach uczył.

Tomasz Kardaś jest też autorem innych książek. Spod jego pióra wyszła biografia o amerykańskim fizyku pochodzenia polsko-żydowskiego, który otrzymał Nagrodę Nobla za konstrukcję interferometru (za pomocą którego zmierzył prędkość światła)  – Albercie Abrahamie Michelsonie pt. „Od początku było światło”. – Ja skończyłem fizykę na uniwersytecie poznańskim i przychodzę do Strzelna uczyć między innymi fizyki i w pewnym momencie młodzież moja mówi mówi tak” Proszę pana czy moglibyśmy pójść na wystawę  o Michelsonie”. Ja mówię: „Bardzo proszę. Możemy pójść, ale ja nie wiem, kto to jest Michelson”. Wchodzę  i proszę państwa nogi się pode mną ugięły, bo ja kończąc fizykę w ogóle nie wiedziałem, że ten gościu urodził się tutaj, w Strzelnie. I ja tę książkę napisałem ze wstydu, że można skończyć fizykę w Polsce i nie wiedzieć nic o nim – usłyszano. Michelson, który drugie imię przybrał po zabójstwie Abrahama Lincolna, wyjechał z Polski do Stanów Zjednoczonych, gdy miał trzy i pół roku (1856 r.) I choć w późniejszym czasie w Europie był sześć razy, to nigdy już nie odwiedził Polski. – Dlaczego? Gdybym ja pokazał państwu lata międzywojenne w Polsce, jakie były nagłówki w gazetach polskich na temat Żydów, to jak bym też nie chciał tu przyjechać, gdybym był Żydem – powiedział prelegent.

Droga Kurta Lewina z Mogilna na Massachusetts Institute of Technology w Bostonie” to książka biograficzna, w której Tomasz Kardaś opisuje życie i działalność naukową jednego  z najważniejszych psychologów XX wieku. – Gdyby była Nagroda Nobla z psychologii to na pewno by ją dostał – usłyszano. Kurt Lewin urodził się w Mogilnie, był pochodzenia żydowskiego, w Poznaniu ukończył gimnazjum. – Potem robił wielką karierę w Niemczech, ale był pochodzenia żydowskiego  i sami państwo wiecie, co się działo, gdy Hitler doszedł do władzy. Kurt Lewin z żoną dostał wizę do Ameryki i tam w Ameryce zrobił zawrotną karierę jako psycholog. Całe życie miał fantastyczną zdolność do pozyskiwania ogromnych pieniędzy na badania naukowe. Sam się nie dorobił żadnego majątku w Ameryce – usłyszano. Był uwielbiany przez studentów, miał tłumy słuchaczy i to głównie zagranicznych. – Jak mu brakowało kart do rysowania, to na ścianie rysował, a potem trzeba było to przemalowywać – dodał pan Tomasz.

A całkiem niedawno, bo 2 kwietnia 2024 r. ukazała się najnowsza książka Tomasza Kardasia pt.  „Origine Cujavus czyli Enno Friedrich Wichard Ulryk von Wilamowitz-Moellendorff”. Jest to biografia urodzonego w Markowicach koło Strzelna światowej sławy filologa klasycznego, profesora uniwersytetów w Getyndze, Berlinie i Greifswaldzie, a także uznanego badacza antyku. W swoim życiu napisał 67,5 tysiąca listów, drobnym charakterem pisma, takim maczkiem, który czasem trudno było odczytać. – To by filolog klasyczny, który właściwie wszystkie dzieła tych naszych Greków przywrócił właśnie  do współczesności, to znaczy niektóre z nich były niepełne, to on je uzupełniał. Napisał w życiu 83 książki, każda z nich tak 600 stron. Tłumaczenia podstawowych dzieł Sofoklesa wystawianych w Europie, to wszystko są głównie jego tłumaczenia. To był jeden z najwybitniejszych filologów klasycznych jaki kiedykolwiek się pojawił na ziemi, po prostu geniusz niesamowity. Na wykładach miał po sześć tysięcy ludzi  – usłyszano. Pochowany został w Markowicach, bo jak powiedział pan Tomasz Kardaś: – On tak ukochał Markowice, że kazał się pochować tutaj. Mimo że zmarł w 1931 roku i Markowice nie były już na terenie Niemiec, tylko były już nasze , to mimo wszystko w testamencie napisał, że jak spopielą się jego zwłoki, to mają być przewiezione na ten markowicki cmentarzyk – powiedział autor książki dodając, że na tym cmentarzu leżą rodzice Wilamowitza, jego żona i syn. On sam mówił zawsze o sobie, że jest polskim naukowcem z niemieckim nazwiskiem. – Czuł się Polakiem, uwielbiał literaturę polską, dla niego wybitnym takim pisarzem był Reymont, a „Chłopów” uważał za arcydzieło. Uwielbiał też literaturę Jana Kasprowicza. Uważał, że nikt tak ładnie nie opisał Kujaw  jak Jan Kasprowicz – stwierdził prelegent.

Po spotkaniu Tomasz Kardaś podpisywał swoją książkę.

Barbara Filipiak

Aktualizacja: 24/04/2024 17:26

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPogrzeb bp. Tadeusza Kusego OFM
Następny artykułСітуацыя ва Украіне: расейцы прасоўваюцца ў ваколіцах Данецку