A A+ A++

Może i nadszedł, jak pisał Andrzej Sapkowski, od bramy Powroźniczej, ale oddalił się jakby po angielsku. Aczkolwiek z hukiem. Ten swoisty paradoks wyjaśnić można łatwo, bo chyba nikt się nie spodziewał, że Henry Cavill zdejmie bielutką perukę, pognie gumowy miecz i bezceremonialnie rzuci rolę, o której mówił zawsze jak o wymarzonej. I to, mogło się wydać postronnym obserwatorom, niemal z dnia na dzień. Rzecz jasna nie była to na pewno decyzja podjęta na chybcika, a pod pokrywą wiedźmińskiego gara buzowało już od dłuższego czasu.

Bo nie dość, że fani głośno wyrażali to swoje rozczarowanie, to złość na decyzje scenariuszowe i wybory formalne podejmowane przez Lauren Schmidt Hissrich, która serialem Netflixa zawiaduje od samego początku, to jeszcze doszły do tego plotki, jakoby mało komu na planie w ogóle na tym całym „Wiedźminie” zależało.

Fala krytyki miała również swoje typowo hejterskie odpryski zahaczające o groźby karalne, a Tomek Bagiński, pełniący rolę producenta, dzielnie odpierał podobne ataki w swoich mediach społecznościowych i prostował sensacyjne newsy odnośnie tego, co dzieje się za kulisami.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułO świątecznych rybach i gwieździe betlejemskiej [ Społeczeństwo ]
Następny artykułRepertuar kina Syrena w Wieluniu na tydzień od 23 do 29 grudnia 2022 roku