A A+ A++

Na początku napiszę, że serial widziałem w całości. Miałem nawet drugie podejście, ale wykoleiłem się o kicz fabularny, który niestety wybija z nastroju. Serial jest niezły, można obejrzeć itd…ale jednocześnie jest rozczarowaniem i to dużym.

Wszyscy spodziewaliśmy się czegoś innego. Wszystkim nam obiecano, że serial zostanie potraktowany poważnie i zostanie uszanowany pierwowzór. Tak się nie stało. Bądźmy ze sobą szczerzy. Wiedźmin zjechał z taśmy. Netflixowej taśmy, która holywoodzkie banały pakuje w różne pomysły i sprzedaje hurtem. Netflixowy Wiedźmin przypomina kolejną odsłonę przeglądarkowej gry rpg, której silnik jest identyczny jak setki innych gier, ale inne są obrazki. 

Od początku zapowiadano, że serial będzie adaptacją i wszyscy to rozumieli. Ja jednak myślałem, że owa adaptacja będzie zawierać jakieś serce i szacunek do pierwowzoru. Jest jednak dokładnie odwrotnie. Słowo adaptacja daje niestety producentom wiele możliwości. Pierwowzór w swej sferze fabularnej jest po prostu poważny, dojrzały i zawiera się w nim serce, które autor włożył w kreację postaci i fabuły. Adaptacja pozwala od tego odejść. Z dojrzałych postaci, które może być ciężko przedstawić, można zrobić nie tyle swoje, które pasują do nowatorskiej wizji, tylko filmową sztampę, którą jest po prostu łatwiej wyprodukować i sprzedać. Wszyscy znamy te bomby rozbrajane na sekundę przed wybuchem, KO jednym ciosem, dzieci które zawsze mają wymyślonego przyjaciela, albo jeńca, któremu przed egzekucją każemy uciekać tak jak Myszoworowi. Myszowór przebiegł chyba 5 metrów, po których został dopadnięty przez doplera, który przecież i tak musiał przeprowadzić swój proces przemiany. Po co to wszystko? Takie po prostu zjeżdża z taśmy od kilkudziesięciu lat. To kryje się za słowem adaptacja. Taśma. Nie żadna wizja. 

Takich kwiatków fabularnych jest więcej. Vilgefortza pokonał zwykły miecznik. Fringilla Vigo pokonała chyba połowę magów itd…Wszystko jest możliwe. Wiadomo. Adaptacja. Opowiadanie historii o sercu włożonym w produkcję tego serialu to brednie. Serce to może włożył Henry Cavill i inni aktorzy, ale na pewno nie ludzie stojący za fabułą i Netflix. Dojrzałość i surowość świata Wiedźmina kończyła się na odgłosie “mlask!”, który robią kolejne flaki wypadające z brzuchów na ziemię. To jest taka dojrzałość i mroczność, którą nabywa dzieciak po 2 tygodniach na podwórku, kiedy to zaczął mówić głośno kur..a i właśnie stał się mroczny. Nie wiadomo czy to bardziej śmieszne, czy straszne. 

Tak została potraktowana Troja. Tak został potraktowany Wiedźmin. Tak jednak nie została potraktowana amerykańska prowincja, w serialu Ozark. Tam nie ma przerysowanych scen, nie ma plastikowych plenerów, nie ma nawet czarnych, udających rednecków. Tam jest poważne podejście do tła fabularnego i samej historii. To jest ciekawe w tym całym poprawnościowym podejściu Netflixa. Jak się przyjrzeć, to nawet te 3 czarodziejki, które nie dostąpiły wyniesienia sprawiają wrażenie takich nieatrakcyjnych? Pospolitych? Grubawych? Nic więc dziwnego, że nie dały rady i trzeba było je zamienić w węgorze. Natomiast blondynka z dużymi piersiami, atrakcyjna czarnoskóra czarodziejka i Yenefer dały radę. Prawda, że to zupełnie normalne i zrozumiałe? 

Kolejna sprawa to elfy. Tutaj mam swoją teorię. Nie chodzi mi o problem z czarnymi elfami. Chodzi o Toruviel i Filavandrela, którzy wyglądają jak obwiesie i fajtłapy. Jak jakieś ogry. Toruviel jest ubrana w łachmany i pasek z półmetrową klamrą, który ma zapięty tuż pod samymi cyckami. Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby ktoś kto robi w strojach/kostiumach całe życie, nie zdawał sobie sprawy jaki efekt osiągnie takim strojem. Te elfy wyglądają tak jak ktoś chciał je przedstawić. Czemu własnie tak? Ja się zastanawiam czy powodem nie jest fakt, że wszystkie inne elfy są czarne i może nie ma sensu tych białych pokazywać tak jak to powinno wyglądać i może dla odwrócenia uwagi pokażemy je jakoś tak właśnie beznadziejnie? Trochę paranoiczna teoria, ale jest 0 % szans, że ktoś kto robił te kostiumy nie zrobił tego wszystkiego celowo. 

Generalnie serial jest w jakimś sensie ok. Tak jak ileś tam dziesiąt innych, podobnych na Netflixie. Na pewno na plus gra aktorska. Chyba jedynym który zostawił w tym wszystkim kawał serca jest Henry Cavill. Na plus są też inne kreacje aktorskie, w tym pomijane Tissaia De Vries i Tris Merigold. Feedback widzów jest pozytywny więc może następne sezony będą miały większy budżet i wszystko będzie wyglądało lepiej? 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPudelkowy przewodnik dobrego celebryty (WIDEO)
Następny artykułNoworoczny koncert i spotkanie autorskie w DK LSM