Sądząc jednak po ogólnym przyjęciu wśród graczy, ładnych kilka lat po premierze, to sporadyczne opinie, nierzadko pisane dla chęci zyskania dodatkowego e-fejmu. Wspaniałą alternatywą od ponurego Velen okazało się malownicze, niczym wyjęte z bajki Toussaint. Beztroska na pozór kraina, nietknięta koszmarem wojny, lecz nie pozbawiona mrocznej otoczki. Opowieść z błędnymi rycerzami w tle, królewskimi intrygami, winnicami i oczywiście potworami, inaczej rysopis samego Geralta z Rivii niespecjalnie wpasowałby się w tutejszy krajobraz. Niebawem minie pięć lat od premiery ostatniego fabularnego dodatku Dzikiego Gonu. Im starszy, tym lepszy?
Piękne Beauclair
Krew i Wino ukazało się dokładnie 31 maja, 2016 roku. Ponad rok po debiucie podstawowej gry. Tym samym, dodatek okazał się znacznie dłuższy od stawiającego na zarys fabularny “Serca z Kamienia”. Studio zaoferowało mniej więcej czterdzieści godzin dodatkowej rozgrywki. Jednocześnie, CD Projekt RED udowodniło reszcie dewelopersko-wydawniczej watahy jak należy fundować fabularne rozszerzenia, czyli z rozmachem. Ilu znanych wydawców zdecydowałoby o wydaniu tak obszernego DLC jako oddzielnej, nowej gry, sprzedawanej po stuprocentowej cenie? No właśnie. Krew i Wino od początku funduje odbiorcy ciekawy mariaż veleńskiej chołoty z rycerskim elektoratem księstwa Toussaint. Kiedy na wstępie dochodzi do ciekawej konfrontacji dwóch, totalnie odmiennych światów. Wszystko jednak nabiera barw po pierwszym spotkaniu gracza z tym przepięknym środowiskiem, wydawałoby się – beztroskim. Krętę ścieżki, bujna zieleń, pracujący ludzie w dziesiątkach winnic mijanych po drodze.
Deweloper zadbał o niebagatelny poziom zróżnicowania, ponieważ dzięki całkowicie odmiennemu otoczeniu, wkraczając pierwszy raz do stolicy, Beauclair – miałem wrażenie obcowania z nową częścią Wiedźmina. A wciąż był to ten sam Dziki Gon. Samo Beauclair? To bardzo wyrafinowany pomnik elfickiej architektury. Z majestatycznym pałacem w samym centrum tego obrazka. W podstawowej wersji gry zwiedzając Novigrad czy Oxenfurt, odnosiłem wrażenie dużego podobieństwa między tymi lokacjami. Stolica Toussaint stanowiła nową jakość. Wcale nie mówimy tutaj o oprawie, ponieważ względnie nie ma specjalnych różnic, przecież to nadal była ta sama gra. To projekt lokacji, plan miasta z krętymi alejkami, niższymi i wyższymi zabudowaniami zrobił największą różnicę.
Do dzisiaj Beauclair urzeka wykonaniem. W tym mieście po prostu chce się przebywać. W dodatku gdzieś niedaleko mogliśmy trafić na błonia turniejowe. A same rycerskie zmagania zapamiętałem na długo. Podobnie jak rozgrywki w gwinta, o tytuł mistrza stolicy. To wszystko już de facto otrzymaliśmy w standardowym wydaniu. Turniej rycerski to wypadkowa mechaniki stosowanych poprzednio, z walkami i jazdą konno, tak samo jak gwint. Jednak bajkowy klimat sprzyjający w dodatku Krew i Wino, wariant nowych bohaterów i cały ten rycerski epos, usiłujący przestrzegać niezłomnej zasady pięciu cnót, stworzyły niepowtarzalną atmosferę. A ta jak wiadomo, bardzo wpływa na odczucia z rozgrywki.
Wino niczym Krew
Opisywane w poprzednich akapitach Beauclair to jedynie wisienka na torcie. Toussaint to kraina wielu ciekawych przygód, skarbów do odkrycia i wiedźmińskich spraw do rozwiązania. Twórcy fantastycznie podkreślali na każdym kroku znaczenie winnic dla pomyślnego funkcjonowania księstwa. Wszystko w sposób niedosłowny. Galopując miedzy punktami docelowymi, mijaliśmy wiele samodzielnie funkcjonujących produkcji wina, przemierzających krainę rycerzy czy opuszczonych zamkowych ruin. Kiedy jakiś czas temu postanowiłem sprawdzić kondycję dodatku po tych prawie pięciu latach, byłem zdziwiony jak bardzo Toussaint potrafi wchłonąć swoim wirtualnym pięknem. I choć tekstury z bliska się już zestarzały, w ruchu wciąż to wszystko zachwyca. Dlatego warto zainteresować się zapowiedzianą jeszcze w ubiegłym roku aktualizacją Wiedźmin 3: Dziki Gon dla sprzętów aktualnej generacji. Bajkowy świat przedstawiony tutaj, może bardzo wiele zyskać, jeśli do gry zostanie dodany ray tracing czy ulepszony HDR. Bowiem w finał wiedźmińskiej trylogii można zagrać w lepszym klatkażu, już na konsolach. Jest jednak pewien haczyk. Na PS5, aby cieszyć się luksusem 60 klatek na sekundę, gra nie może zostać zaktualizowana. Co oznacza, że w dodatek i tak nie zagramy w lepszej wydajności. Pozostaje nam czekać. Oby było warto.
Krew i Wino zachwyciło nas mistrzowskim designem, lecz jednym z filarów zarówno podstawki jak i dodatków jest oczywiście napisana historia. Sama w sobie byłaby niczym gdyby nie postacie. Zdecydowaną gwiazdą niech będzie sama Anna Henrietta, księżna Toussaint. Jej elokwencja połączona z iście królewską mową ciała i pozornie wielkopańskimi manierami, czyni ją najciekawszą postacią tej opowieści. Z czasem u występujących postaci ujawniają się prawdziwe intencje. W końcu to królewski dwór, który jest idealnym środowiskiem do planowania intryg, czy prywatnej szachownicy. Wątek główny to sprawa grasującej bestii. REDzi wybrnęli z tej historii wzorowo czyniąc coś więcej niż tylko jednostronne rozwinięcie. Spodobała mi się tutaj konieczność bardzo ostrożnego doboru kwestii dialogowych dla jak najlepszego zakończenia. Dodatek bowiem nie zawsze dawał wskazówki, kiedy należy dokonać kluczowego wyboru, w odróżnieniu od podstawowej zawartości. Z tego względu ukończyłem całość dwukrotnie. Po nowogeneracyjnej aktualizacji, wybiorę się do tej bajkowej krainy po raz trzeci.
Pocztówka z Toussaint
Świat przedstawiony, historia i bohaterowie to jedna strona medalu. Krew i Wino zapamiętałem również ze względu na ciekawe wątki poboczne. W trakcie eksploracji bajkowej krainy, w pamięć zapadł mi malarz, szukający inspiracji na terytorium łownym Gryfa, wicht rozpaczliwie pragnący łyżki, która nie istnieje czy pozagrobowe małżeństwo spierające się o miejsce pochówku. Po każdej tak wyjątkowej przygodzie, warto było wracać do podarowanej z ramienia księżnej winnicy, którą pozwolono mi ulepszać. Po konsultacji z majordomusem. W blasku dnia, jak i pod osłoną nocy. Toussaint to niezapomniana wycieczka w wiedźmińskiej rzeczywistości. W trakcie historii czasem nawet ociera się o sumienie bohatera, ponieważ daje wybór w decydującym momencie czy pozbawić życie pospolitego potwora, w kontekście rycerskiej dumy, nie do końca uczciwej.
Jeśli wykonaliście quest z Szarlejem, wiecie co mam na myśli. Wiedźmin 3: Krew i Wino niczym to ostatnie, im starsze tym lepsze. Nigdy nie wypijemy wina Evreluce, najbardziej powszechnego w Toussaint lecz sam klimat dodatku smakuje zapewne równie dobrze. Nieprzymusowe oczyszczanie z wszelkiego plugastwa opuszczonych winnic, próbowanie wiedźmińskich mutagenów, dywagacje z zaprzyjaźnionym wampirem o sensie życia to tylko garstka wciąż obecnych atrakcji w malowniczym księstwie. Po tych kilku latach, smakuje jeszcze lepiej. Jak wspominacie ostatni dodatek Dzikiego Gonu? A może jesteście jeszcze przed zapoznaniem się z nim? Jeśli tak, to szczerze zazdroszczę. Reszta niech wróci do Toussaint choćby dla samej muzyki.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS