– To teraz słuchaj. Pacjent naszej denatki, był wtedy dziennikarzem. Zanim Fedorkiewicz zniknął, przez jakiś czas obserwowaliśmy ludzi, z którymi się zadawał. Twierdził, że to co się wtedy działo, miało związek z jakimiś demonami. Rozumiesz?
Technik skinął głową, nadal przeszukując zawartość laptopa.
– A potem wszystko się kurwa popieprzyło – Jarosz odzyskiwał wigor gliny tropiciela. – Więc ten pacjent, ten cały Andrzej, występował w jednej z ról wtedy i mamy go teraz. Przypadek? Nie sądzę.
Lewy też nie sądził. Tym bardziej, że właśnie trafił na notatki kobiety. Plik o nazwie endrju.docx był zaszyfrowany dodatkowym hasłem. Ale i z tym poradził sobie szybko. W końcu nie z samych zdjęć technik żyje.
*
Andrzej się bronił, Maciej z Jadwigą nie chcieli ustąpić. Coś się zmieniło. Widzieli to po jego zachowaniu. Na dodatek ten jego wygląd. Zupełnie jakby w jednej chwili postarzał się o kilkanaście lat. Nie rozumieli tej zmiany, byli zaniepokojeni. Postanowili, że Maciej go chociaż podwiezie do domu, skoro nie chciał zostać w Soczewce.
Nie odzywali się przez całą drogę. Jeden zamknął się w sobie, drugi nie wiedział jak zacząć. Dopiero gdy samochód zatrzymał się we wskazanym miejscu, niemal w pustym polu, aktor przemówił.
– Pewien jesteś, że to tu?
Długo trwało, zanim pasażer się odezwał.
– Tak, muszę się jeszcze trochę przewietrzyć. Nic mi nie będzie – dobrze, że Maciej patrzył mu w tym momencie na usta, bo nic by nie usłyszał. – Dziękuję za wszystko – wysiadł, nie kontrolując siły z jaką trzasnął drzwiami.
Oddalał się na sztywnych nogach. Wyglądał jak robot, któremu zaczynało szwankować zasilanie. Może dlatego aktor obserwował go dłużej, niż pierwotnie planował. Choć właściwie nie miał tego w ogóle w planach. Gdy na wibrującej komórce wyświetlił się numer Jadźki, ruszył w swoją stronę.
Tymczasem pogrążony w myślach Andrzej zapomniał o bożym świecie. Ciągnął się noga za nogą. Nie zauważał nic i nikogo. Bo jak tu zauważać, gdy znów jego śladem podążała śmierć? Już dawno coś umarło także w nim. Ale miał nadzieję, że długa terapia, którą Agnieszka za uszy wciągnęła go z powrotem do świata żywych, pozwoli mu zapomnieć o wszystkim. Że w jakimś sensie na nowo się narodzi.
*
Komisarz jeszcze raz przejrzał dane zapisane doktorską ręką. Szukał czegokolwiek, skoro i tak nie potrafił rozczytać tekstu.
– Ty wiesz – rzucił w pewnym momencie. – Nigdzie nie ma aktualnego adresu tego dziennikarza. Tak jakby mieszkał w szpitalu, albo znów zapadł się pod ziemię.
Jarosz kątem oka zauważył jakiś ruch na drodze, ale w pierwszej chwili w ogóle go to nie obeszło. Poczuł jednak mrowienie na karku, co zdarzało mu się w naprawdę wyjątkowych sytuacjach.
– O kurwa! Lewy! Czy ty to widzisz? – I nie czekając na odpowiedź wyskoczył na zewnątrz, jakby był o jakieś dwadzieścia lat młodszy i trzydzieści kilo lżejszy. – Dzień dobry Panu!
Teraz i Lewy wyjrzał przez okno. Mężczyzna, który zatrzymał się tuż przed samochodem, był bohaterem pliku stworzonego przez doktor Agnieszkę. Odłożył laptopa i dołączył do Jarosza. Stanęli niby swobodnie, ale tak, by uniemożliwić ewentualną ucieczkę podejrzanemu. Komisarz dyskretnie poluzował broń w kaburze. Tak na wszelki wypadek.
– Proszę, proszę, znów się spotykamy – Jarosz starał się nadać głosowi spokojne brzmienie. – Właśnie o Panu rozmawialiśmy, a tu taka niespodzianka. Można by rzec, jak w tym powiedzeniu „jasnowidz, czy ki chuj?”.
Andrzej patrzył na niego nieprzytomnym wzrokiem. Widać było, że nie poznaje policjanta. Bo tylko tego był pewien, że ma do czynienia z policjantem.
cdn.
Andrzej Zarębski – autor zwycięskiego opowiadania w konkursie Samowydawcy.pl związanym z Antologią Samowydawców pt. „Własna ścieżka”.
W kolejnych wydaniach PetroNews pojawią się dalsze odcinki opowiadania „Wiedźma”. W ostatnim zamieścimy konkurs, w którym do wygrania będzie egzemplarz Antologii Samowydawców „Własna ścieżka”.
Wiedźma, cz. 1
Wiedźma, cz. 2
Wiedźma, cz. 3
Wiedźma, cz. 4
Wiedźma, cz. 5
Wiedźma, cz. 6
Wiedźma, cz. 7
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS