Aktualnie relacje Polski z UE przypominają syna, który o trzeciej nad ranem z wrzaskiem domaga się pieniędzy na piwo. A wymiotując protestuje, gdy rodzice zbyt twardo trzymają jego głowę nad muszlą.
Prywatny detektyw spogląda przez ramię, usta otwarte ze zdumienia, zdruzgotany i bezsilny gdy stary partner odprowadza go na stronę, mówiąc: „Zapomnij o tym, Jake. To Chinatown”. Odjazd kamery, policjant krzyczy. Syreny wyją, przygnębiająca melodia na saksofon z trudem przebija się przez ciemności. Tak wygląda wielkie zakończenie jednego z największych filmów.
Jack Nicholson jako Jake Gittes zrobił ile mógł, ale karty w tej grze były znaczone od samego początku. Wygrać nie był w stanie. Na pewno nie w tym ponurym miejscu rządzonym przez siły, logikę i prawa którym nie mógł sprostać. Chinatown.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS