A A+ A++

W tarnowskim kinie

Wpis na moim blogu o pomyśle Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o przygotowaniu przez resort specjalnego propagandowego spotu mającego poprzedzać w kinach studyjnych film Agnieszki Holland „Zielona granica” wzbudził spore zainteresowanie. Przypomnę, że takie działanie zapowiedział Błażej Poboży, wiceminister MSWiA. Jego zdaniem spot miał pokazywać „kontekst operacji hybrydowej, przebieg tej operacji i rozwiązanie, które wprowadziliśmy, żeby zagwarantować bezpieczeństwo Polek i Polaków”.

Inaczej mówiąc „odkłamywać” rzekome kłamstwa o pracy pograniczników na granicy polsko-białoruskiej pokazane w filmie „Zielona granica”.

Ponieważ pewien brodaty filozof powiedział, że próba budyniu polega na jego zjedzeniu wybraliśmy się z Żoną do Tarnowa na film „Zielona granica” Agnieszki Holland. Wbrew temu co napisał w dyskusji pod moim blogiem „krytyk – niezalogowany”, że „frekwencja w kinach – 90% wolnych miejsc pokazuje jak Polacy ustosunkowali się do tego „dzieła”, zakup biletów był jednak problemem. W kinie „Marzenie” zostały tylko bilety w pierwszym rzędzie. Wybraliśmy się zatem do kina w Centrum Sztuki Mościce, na seans o godzinie 20.00. Większość biletów była sprzedana. Z pełną zatem odpowiedzialnością powiedzieć mogę, że „krytyk – niezalogowany” kłamie, wstrętnie i obrzydliwie kłamie.

Dyskutować o samym filmie nie zamierzam. Tym bardziej, że zapewne większość moich dębickich Czytelników nie widziała go jeszcze. Dodam tylko, że nie zaskoczył on mnie, ani mojej Żony. Nie zaskoczy także tego, kto choć trochę interesował się sprawami i wydarzeniami na granicy polsko-białoruskiej. Niemal wszystkie wydarzenia z filmu były opisywane w gazetach i pokazywane w materiałach telewizyjnych. Ich nagromadzenie w filmie Agnieszki Holland robi ogromne wrażenie. Trudno się z niego otrząsnąć. Ten film na pewno pozostanie z nami na długie lata.

Dodam, że film nie był poprzedzony spotem reklamowym autorstwa MSWiA. Było natomiast bardzo dużo przed nim reklam, co świadczy o tym, że reklamodawcy liczyli na dotarcie do dużej grupy odbiorców. Nikt w kinie nie jadł pop-cornu. Obraz został przyjęty w dużym skupieniu, widzowie wychodzili z niego wyraźnie poruszeni i milczący. Zaczęliśmy o nim rozmawiać z Żoną dopiero w połowie drogi z Tarnowa do Dębicy.

Andrzej Janiec

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzebudowa, a także doposażenie jasielskiego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego
Następny artykuł(VIDEO) Postępy przy budowie Hospicjum w Stalowej Woli