Czy w Tychach zobaczymy Widzew z meczu z Legią – wystraszony i słaby, czy ze spotkania z Arką Gdynia – odważny, ofensywny i momentami wręcz efektowny? Takie pytanie z pewnością zadawali sobie kibice łódzkiej drużyny, bo chociaż liga powoli się kończy, to wciąż nie wiemy, który z tych Widzewów jest prawdziwy. Jego sympatycy wciąż czekają na dwa z rzędu udane mecze i mieli nadzieję, że po wygranej z Arką teraz przyjdzie zwycięstwo z GKS.
Nie minęło dziewięć minut, a widzewiacy już prowadzili. Gola strzałem zza pola karnego zdobył Mateusz Możdżeń. Wiadomo, że „Mateusz Możdżeń potrafi uderzyć z dystansu”, ale to nie sam strzał, tylko poprzedzająca go akcja łodzian podobała się najbardziej. Kilka szybkich podań z pierwszej piłki od lewej strony do środka i rywale mogli się tylko przyglądać.
Kwadrans później było na odwrót. To widzewiacy patrzyli, jak rozgrywają tyszanie. Obrońcy łódzkiej drużyny zostawili w środku pola karnego Szymona Lewickiego, ten dostał podanie z prawej strony od Oskara Paprzyckiego i pewnym strzałem pokonał Miłosza Mleczkę. Niezbyt długo zespół trenera Enkeleida Dobiego cieszył się więc z prowadzenia.
GKS Tychy – Widzew. Ciekawie do przerwy
Do końca pierwszej połowy gole już nie padły, ale trzeba szczerze przyznać, że było to bardzo ciekawe 45 minut. Obie drużyny grały ofensywnie i potrafiły budować akcje. Z pewnością nie była to więc ligowa kopanina, ale piłka nożna na niezłym poziomie (oczywiście w odpowiedniej skali). To był musical. Co prawda nie obyło się bez błędów w defensywie po obu stronach, ale nie przesadzajmy. Przynajmniej było ciekawie.
Przed przerwą oba zespoły trafiały jeszcze do bramki, ale sędziowie uznali, że strzelcy byli na pozycjach spalonych. Szkoda zwłaszcza pięknego trafienia głową Karola Czubaka (czy na pewno był spalony?). Młody napastnik Widzewa miał zresztą jeszcze jedną szansę (strzelił obok bramki). Gospodarze też mieli okazję, ale Lewicki przegrał pojedynek sam na sam z Mleczką. Napastnik GKS uderzył mocno, ale prosto w ręce bramkarza łodzian. Po bardzo wyrównanej grze, sytuacjach po obu stronach, do przerwy był więc remis. Sprawiedliwy.
W drugiej połowie niestety lepsi byli tyszanie. O ile w pierwszej połowie gra była bardzo wyrównana, o tyle po przerwie gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce i przede wszystkim zagrażali bramce Widzewa. Oni dalej grali swoje – dalej grali w musicalu – nie zmienili nastawienia z pierwszej połowy. Widzewiacy niestety się „uspokoili” i – trzeba to przyznać – ich gra z każdą minutą zmieniała się w dramat.
W 60. minucie z dystansu strzelał Jan Biegański, ale Mleczko – chociaż z kłopotami, bo piłka podskoczyła na nierówności – jeszcze obronił. Chwilę później bramkarz łodzian nie miał już żadnych szans. Po rzucie wolnym Marcin Robak głową wybił piłkę przed pole karne, ale dobiegł do niej Bartosz Biel i strzałem z powietrza w samo okienko wyprowadził GKS na prowadzenie.
W 78., 80. i 85. minucie znów bronił Mleczko, tym razem strzały Paprzyckiego, Damiana Nowaka i Dominika Polapa. Bramkarz łodzian miał też problemy po rzucie rożnym Łukasza Grzeszczyka, bo kapitan GKS strzelał bezpośrednio na bramkę.
Po drugiej stronie boiska – nuda, nic się nie działo. Nie wiadomo, co się stało z widzewiakami, ale nie potrafili wymienić dwóch podań. Na nic zdały się zmiany.
Wracając do pierwszego zdania tego tekstu. Do przerwy oglądaliśmy Widzew z meczu z Arką, po przerwie – ze spotkania z Legią. Mecze trwają jednak 90 minut, dobra gra przez połowę tego czasu nie wystarczy, by wygrywać, nawet w I lidze.
W poniedziałek Widzew zagra u siebie z Koroną Kielce i będzie to przedostatni mecz przed zimową przerwą.
GKS Tychy – Widzew 2:1 (1:1)
Gole: Lewicki (23.), Biel (63.) – Możdżeń (8.).
GKS: Jałocha – Polap, Nedić, Szymura (77. Sołowiej), Szeliga – Biel (88. Steblecki), Paprzycki Ż (81. Norkowski), Grzeszczyk, Biegański, Moneta (77. Kacper Piątek) – Lewicki (77. Nowak Ż).
Widzew: Mleczko – Kosakiewicz, Nowak Ż, Tanżyna, Stępiński – Kun Ż (86. Ojaama), Możdżeń, Poczobut (76. Mucha), Ameyaw (79. Mąka) – Robak, Czubak (86. Prochownik).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS