Nie odbędzie się planowana w piątek, 15 marca, debata kandydatów na burmistrza Prudnika.
Zorganizowane przez redakcję Prudnik24.pl spotkanie z udziałem publiczności miało być podzielone na części. W jednej z nich kandydaci mieli odpowiadać na pytania redaktora gazety Macieja Dobrzańskiego, w innej na pytania publiczności oraz sobie nawzajem. W nocy z wtorku na środę (12/13 marca) gazeta wydała oświadczenie o rezygnacji z organizacji debaty: – Dziś wieczorem z inicjatywy trójki kandydatów odbyliśmy rozmowy. Zarówno Leszek Czereba, Katarzyna Czochara, jak i Stanisław Mięczakowski zaproponowali zmianę warunków formuły debaty. Dotyczyło to pierwszej jej części, w której pierwotnie miałem zadać kandydatom 10 pytań dotyczących najważniejszych kwestii związanych z rozwojem Prudnika i gminy. Według nowej propozycji – będącej de facto warunkiem udziału wymienionej trójki w debacie – miałbym zadać tylko jedno lub dwa pytania, a następnie kandydaci przepytywaliby siebie wzajemnie. W części trzeciej mielibyśmy – wedle tej samej propozycji – zrezygnować z pytań od publiczności i zastąpić je pytaniami od przedstawicieli sztabów. O ile w kwestii trzeciej części zadeklarowałem dostosowanie się do propozycji (czyli rezygnację z pytań od publiczności), o tyle nie mogę zgodzić się na marginalizowanie w debacie roli dziennikarza. Debatę organizuję społecznie, firmuję ją swoją twarzą, a także marką, dla której pracuję. Sytuacja, w której nie mogę zadać kandydatom przygotowanych przez siebie pytań jest dla mnie nie do zaakceptowania. (…) W tym miejscu z kronikarskiego obowiązku dodam, że Grzegorz Zawiślak, kolejny z kandydatów, nie zgodził się na zmianę pierwotnej formuły. Reasumując: do dziś (12 marca – przyp. red.) debata była umówiona, przygotowania odbywały się pełną parą. Trójka kandydatów zaproponowała jednak na finiszu warunki, których jako organizator nie mogę przyjąć. Rzecz jasna – mieli do tego prawo – każdy występuje tam, gdzie chce i nie mam o to pretensji. Proszę jednak o zrozumienie – jestem dziennikarzem i – powtórzę – nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nie mogę zadać przygotowanych przez siebie pytań. [całość oświadczenia TUTAJ]
Oświadczenie zelektryzowało trójkę kandydatów: Katarzynę Czocharę, Leszka Czerebę i Stanisława Mięczakowskiego, którzy o godz. 13.00 zorganizowali konferencję prasową na ten temat.
– Dzisiaj rano przeczytałem informację, że debata, która miała się odbyć 15 marca ze wszystkimi kandydatami na burmistrza została odwołana – mówi Leszek Czereba. – Wczoraj rozmawiałem z panem redaktorem Dobrzańskim na temat tej debaty. Przekazał, że rozmawiał z panią poseł i jest propozycja, żeby zmienić tę debatę w ten sposób, żeby było mniej pytań od prowadzącego debatę, natomiast więcej między kandydatami. Przystałem na taką propozycję, uważając że jest bardzo dobra, z uwagi na to, że kandydaci mogą między sobą więcej porozmawiać, więcej dowiedzieć i poruszyć problemy mieszkańców.
Kandydat, podobnie jak pozostali, oczekiwał, że przekazane uwagi mają charakter propozycji i będą dalsze uzgodnienia: – Jesteśmy gotowi do debaty, nikt tej debaty nie zerwał. Pan Dobrzański przekazał informację, że po konsultacji z radnym Mięczakowskim i panem burmistrzem Zawiślakiem, przekaże mi jakie są ich stanowiska.
– Gdy rano dowiedziałam się, że debata zostanie odwołana, to był dla mnie wielki szok – mówi Katarzyna Czochara. – Jestem za tym, żeby rozmawiać w debacie na temat przyszłości Prudnika, za tym, żeby odbywała się według ogólnie przyjętych standardów. Jeśli jest to debata mieszkańców Prudnika, to przede wszystkim mieszkańcy Prudnika powinni w pierwszej kolejności mieć możliwość otwarcie, na sali, przez mikrofon, zadawać nam, kandydatom, pytania, również te, które mogłyby być co dla niektórych osób niewygodne. Nie boję się pytań, nie boję się debaty i jej chcę.
Kandydatka dodała, że chętnie odpowie publicznie na wszystkie pytania przygotowane przez Macieja Dobrzańskiego oraz że w debacie zada pytania wszystkim konkurentom.
– Ubolewam, że mimo uzgodnień i deklaracji dalszych rozmów w sprawie uzgodnienia, w jakiej formule, jak ma się debata odbyć, o godz. 23.00, bez poinformowania mojego sztabu wyborczego oraz sztabów panów Mięczakowskiego i Czereby, za pomocą mediów społecznościowych, dowiedzieliśmy się, że debata się nie odbędzie – dodała kandydatka.
– Jako lider i kandydat na burmistrza komitetu Tak! Dla Ziemi Prudnickiej, podtrzymujemy nadal deklarację i gotowość do uczestniczenia w tej debacie. Nie boimy się trudnych pytań, mamy trudne pytania w stosunku do burmistrza i również oczekujemy trudnych pytań od państwa – to z kolei fragment komentarza Stanisława Mięczakowskiego. – Nie zostało to uzgodnione z nami, do dziś czekamy na informacje dotyczące konsultacji, które podjął pan redaktor z panem Zawiślakiem. Nie uczestniczyliśmy w tym, więc oczekiwaliśmy, jakie jest stanowisko pana Zawiślaka. W trójkę zadeklarowaliśmy chęć uczestnictwa w tej debacie, czekając na odpowiedź pana Zawiślaka. To nie my zerwaliśmy debatę, tylko decyzję jednoosobowo podjął pan redaktor w konsultacji z panem Zawiślakiem.
– Byłem gotowy do merytorycznej debaty – to z kolei odniesienie Grzegorza Zawiślaka w mediach społecznościowych. – Leszek Czereba, Katarzyna Czochara i Stanisław Mięczakowski – nie dość, że nie byli gotowi, to jeszcze chcieli ograniczyć rolę organizatorów i mieszkańców! Zgodziliśmy na zaproszenie Prudnik24.pl i kształt debaty podobny do tej z 2018 r., gdzie dziennikarze zadawali pytania, był także czas na pytania od publiczności. Zasady debaty były znane od ponad dwóch tygodni. Jednak pozostali zachowali się w sposób skandaliczny i postanowili na 3 dni przed debatą wymusić zmianę zasad! Niedopuszczalnym jest cenzurowanie mediów i chęć sprowadzenia prowadzącego i organizatora do roli ozdoby na debacie. Jeszcze gorszym w naszym zdaniem odebranie głosu nam – mieszkańcom i w zamian otrzymanie przygotowanych pytań od sztabów wyborczych kandydatów. Nie tak wyglądały debaty znane od wyborów w 2014. Niestety niedojrzałość i tchórzostwo pozostałych kandydatów sprawiło, że debata się nie odbędzie.
Wywołany sytuacją szum medialny sprawił, że znajdujący się po obu stronach sporu kandydaci apelowali o to samo, przede wszystkim, żeby mieszkańcy mogli zadawać pytania, choć to miał być element negocjacji i proponowanych zmian.
– Po raz pierwszy spotykam się z tego typu formą debaty, gdzie miały być pytania przygotowane wcześniej, odczytywane z kartki, a nie jak to się ma w zwyczajach demokratycznych, podchodzenie do mieszkańca, który chce zadać pytanie i na bieżąco otrzymuje odpowiedź – mówiła posłanka.
Leszek Czereba: – Informacja, która została dziś opublikowana, zdyskredytowała nas nie tylko w oczach mieszkańców, ale i komitetów, ponieważ osoby, które z nami współpracują, również były nią zaskoczone oraz że publiczność nie będzie mogła zadawać kandydatom pytań.
Kuriozum sytuacji polega na tym, że nadal wszyscy kandydaci wyrażają chęć udziału w debacie i nadal wszyscy oczekują na najistotniejsze dla nich jej elementy – możliwości zadawania pytań zarówno sobie wzajemnie, jak i ze strony publiczności.
Dziś w Białej odbyła się debata kandydatów na burmistrza. Trwała godzinę. Na koniec wszyscy podali sobie ręce.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS