Z Marcinem Walendzikiem, grającym prezesem Widawy Bierutów rozmawiamy o problemach bierutowian w końcówce poprzedniego sezonu i planach na przyszłość.
Było rozczarowanie po ostatnim meczu Widawy? Piłkarsko byliście gotowi na ponowną grę w okręgówce?
– Oczywiście, że byłem rozczarowany. Myślę, że każdy kto jest związany z Widawą gdzieś tam w głębi mógł czuć się bardzo rozczarowany. Wszyscy chcieliśmy bardzo awansować, ale po dwóch porażkach – pierwszej z Polonią Wrocław, a później z Polonią Miłoszyce coś w nas pękło i od tego momentu zaczęły się dla nas schody. Ciężko to wytłumaczyć, bo przez 2/3 sezonu przewodziliśmy w tabeli, byliśmy mocni, a tu nagle wszystko się posypało. Teraz jak sobie to wszystko przemyślałem to sądzę, że jednak piłkarsko nie byliśmy gotowi na grę w klasie okręgowej, bo gdybyśmy byli to zajęlibyśmy to pierwsze miejsce i awansowali.
Kiedy, rozmawiałem z Twoimi kolegami z boiska, mówili, że w wielu meczach zabrakło szerszej kadry, do tego doszły kartki. Zgadzasz się z tym?
– W pełni się z tym zgadzam. Jeśli chcesz walczyć o jakieś cele to musisz mieć szeroką kadrę. Pojawiają się kartki, kontuzje lub inne wydarzenia, które powodują, że danego zawodnika nie ma na meczu. Oczywiście, jak ktoś zgłosił wcześniej, że go nie będzie, bo ma coś innego w planie to nikt nie ma prawa go za to rozliczać, bo to typowo amatorski klub. Chłopaki grają w tym klubie tak naprawdę z pasji i oprócz tej gry nic z tego nie mają. Nie dostają żadnych pieniędzy. Robią to po prostu z czystej przyjemności. Poświęcają swój wolny czas, rodziny, a czasem nawet zdrowie. Dlatego ja jestem w ogóle im za to wdzięczny, że dzięki tym wszystkim osobom ten klub może w ogóle istnieć. Co do kartek sam dostałem głupie „czerwo” w 60 min. za niepotrzebny faul z Polonią Miłoszyce. Nie dość że osłabiłem zespół, a mieliśmy jeszcze realną szanse, żeby chociaż zremisować ten mecz, to jeszcze wypadłem z dwóch kolejnych spotkań. A kolejne graliśmy ze Spartą Wrocław. W tym meczu znowu straciliśmy punkty, a ja czułem się bezsilny, bo nie mogłem tam zagrać i pomóc kolegom.
Zadyszka przyszła 22 maja i od tego momentu, przez 4. kolejki zdobyliście tylko 4 punkty. To był kluczowy etap rozgrywek?
– Myślę, że tak. Tego dnia odbył się mecz z Polonią Wrocław, który przegraliśmy 0:2. Szczerze to uważam, że po tym meczu podupadliśmy mentalnie jakbyśmy w tamtym momencie już przegrali ligę, a przecież tak nie było. Nie potrafię do teraz zrozumieć dlaczego tak się stało, skoro tak wiele meczów było jeszcze przed nami. Kolejny mecz graliśmy z Polonią Miłoszyce, który znowu przegraliśmy. Następny ze Spartą Wrocław, która w ogólnym rozrachunku spadła z ligi. Wynik 3:3 i strata punktów. Po tym spotkaniu chyba już mało, kto z nas wierzył, że tę ligę możemy jeszcze wygrać. Nasze morale spadły bardzo nisko.
Macie doświadczony zespół. Ty, Łukasz Szczypkowski, Krzysztof Bezak, Daniel Magiera czy Sebastian Rachwał, na ławce trener Paweł Jarząb. Może brakowało więcej świeżości?
– To prawda, że od wielu lat gramy w jednym i bardzo podobnym składzie, no może z małymi, drobnymi poprawkami kosmetycznymi. Wydaje mi się, że powinno to działać na plus dla drużyny, że większość z nas gra ze sobą nawet kilkanaście lat. Powinniśmy się rozumieć na boisku, dogadywać. Niestety nie zawsze to tak działa. Na pewno brakowało kilku młodych chłopaków, którzy mogliby coś wnieść do zespołu. Jakiś powiew świeżości czy przebojowość i przede wszystkim brakowało szerszej kadry.
Swoje z całą pewnością zrobiła też pandemia, która znów odcisnęła piętno na futbolu, zwłaszcza w niższych ligach. Dodajmy, że sezon został skrócony o 3 mecze. Jako prezes, jakie trudności napotkałeś przy okazji funkcjonowania klubu w tym trudnym czasie?
– Chyba największą przeszkodą było dla nas to, że po prostu nie mogliśmy przez długi czas razem trenować. Kiedy udało nam się już wspólnie przejść okres przygotowawczy do rundy wiosennej to nadeszła kolejna fala zachorowań i po raz kolejny zakaz treningów, meczów sparingowych i związana z tym przeciągająca się inauguracja rundy wiosennej. W pewnym momencie już myślałem, że powtórzy się sytuacja z przed roku. Nawet doszło do tego, że na poważnie zacząłem się zastanawiać nad stypendiami dla zawodników. Co prawda minimalnymi, bo nie stać nas na to, żeby płacić zawodnikom, ale chciałem zrobić wszystko, żeby tylko móc trenować i obejść w jakiś sposób przepisy, które obowiązywały w danym momencie. Tak naprawdę miałem już wszystkie dokumenty gotowe, ale pojawiło się zielone światełko ze związku, że będziemy mogli rozpocząć rundę wiosenną.
Jak uważasz, jak bardzo kluby w A- klasie są uzależnione od dotacji z gmin i czy widzisz pomysł jak przyciągnąć sponsorów? Kiedyś pamiętam, że dużo pomogła wam firma Osadkowski S.A.
– Z własnego doświadczenia i z rozmów z wieloma innymi działaczami, sądzę że kluby przede wszystkim bazują na dotacjach z gmin. My tak naprawdę bez tej dotacji byśmy nie istnieli, a powiem jeszcze, żeby ją dostać od gminy to musimy mieć 20% swojego wkładu własnego. I ten wkład własny staramy się pozyskać od sponsorów. I tu właśnie firmą, która wspierała nas przez wiele lat była firma Osadkowski S.A. Tak naprawdę była naszym głównym sponsorem i partnerem. Wydaje mi się , że pandemia również na działalności firmy odcisnęła w jakiś sposób swoje piętno. Poza środkami z dotacji oraz od sponsorów udało mi się pozyskać 3 lata z rzędu środki z Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu z tzw. projektu „Klub”, w sumie 45 tys. zł.
My jesteśmy chętni i gotowi do współpracy z każdym. Z chęcią oddamy miejsce na logo czy napis na swoich strojach, dresach. Natomiast zdaję sobie sprawę, że aby tu kogoś do Bierutowa przyciągnąć potrzebna jest strategia, żeby kogoś zachęcić do wkładania w klub własnych pieniędzy. Aby stworzyć taką strategię potrzebne jest zdecydowanie większe zaangażowanie osób związanych z klubem, przede wszystkim zarządu.
Zakończyliście sezon na pozycji wicelidera, gromadząc w 27 meczach 58 punktów. 19 razy zwyciężaliście, zanotowaliście 1 remis i 7 porażek. Lepsi od was okazali się zawodnicy Wratislavii, którzy uzbierali 64 oczka i to oni wygrali rozgrywki. Można było jednak pokusić się o awans?
– No jasne, że tak. Była ku temu wielka szansa, którą po prostu zmarnowaliśmy bardzo słabą postawą na koniec sezonu. Myślę, że nie byliśmy o wiele gorsi od Wratislavii co pokazały bezpośrednie konfrontacje. U siebie wygraliśmy 3:2, u nich przegraliśmy 3:2. I według mnie to były dwa najlepsze mecze dla kibiców. Było w nich dosłownie wszystko. Gratuluję chłopakom z „Wratislavii”, bo do końca mieli chłodne głowy (czego chyba nam zabrakło na koniec sezonu) i zasłużenie wygrali nasza grupę.
Kiedy rozpoczynacie przygotowania do nowego sezonu i czy szykują się jakieś transfery?
– Przygotowania powinniśmy zacząć od przyszłego tygodnia to jest 12-13 lipca, bo zostaje nam tylko miesiąc do rozpoczęcia rozgrywek, a to tak naprawdę niewiele. Co do transferów, w tym temacie byłbym sceptyczny i raczej żadnych hitów transferowych nie będzie. Oczywiście, nie zamykam drzwi przed nikim w tym klubie. Jeśli ktoś miałby ochotę spróbować swoich sił w Widawie Bierutów to jak najbardziej zapraszam na treningi.
Wydaje mi się, że musimy bazować na tym co mamy i trzeba wykorzystać ten potencjał w pełni. Wiele klubów nawet z niższych lig proponuje pieniądze za granie młodym chłopakom i niestety oni idą zazwyczaj tam grać gdzie jest jakaś kasa. Rozumiem to, bo tak wygląda dzisiejszy świat, że każdy goni za pieniądzem, no prawie każdy. Jest kilku chłopaków, którzy są z Bierutowa a tutaj nie grają. Powiem szczerze, że bardzo bym chciał, żeby wrócili do swojego klubu na stare śmieci i pomogli nam w przyszłym sezonie.
Na koniec ,jak oceniasz poziom mistrzostw Europy, a także występ naszej reprezentacji?
– Muszę przyznać, że poziom tych mistrzostw był naprawdę wysoki. Praktycznie każdy mecz był ciekawy dla oka i pełen zwrotów akcji. Dużo niespodzianek, dogrywki, karne to wszystko dodawało pikanterii temu turniejowi. Szkoda mi trochę Szwajcarów, że przegrali w karnych z Hiszpanią, bo byli bliscy sprawienia kolejnej niespodzianki. Jeśli chodzi o naszą reprezentację to powiem szczerze – jestem mega zawiedziony postawą piłkarzy jak pewnie większość Polaków. Kilka zrywów to zdecydowanie za mało na Mistrzostwa Europy. Jeszcze jak się patrzy, jakie bramki traciliśmy to sądzę, że byliśmy chyba jedną z najsłabszych drużyn.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS