Wiceprezes Tauronu: Sieć nigdy nie będzie dostosowana do dowolnej mocy przyłączeniowej
08.07.2021r. 14:00
W branży jest głośno o zniesieniu opustów dla prosumentów od przyszłego roku. Jak pan, jako przedstawiciel największego dystrybutora prądu w kraju, skomentuje nowe przepisy?
Jerzy Topolski, wiceprezes Tauronu Obserwując, jak szybko wzrasta liczba instalacji fotowoltaicznych w pewnych punktach sieci, wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że dotychczasowy system wsparcia prosumentów się wyczerpał. Rozwój energetyki prosumenckiej nie następuje równomiernie – sąsiedzi “zarażają się” nią od siebie i w pewnych miejscach nasycenie jest bardzo duże, w innych z kolei – mimo analogicznych warunków – instalacji na dachach nie ma. Do zmiany systemu musieliśmy dojrzeć. Również przepisy unijne wskazują, że system oddawania energii do sieci i bezpłatnego pobierania 80 proc. w ciągu 365 dni roku powinien zniknąć najpóźniej do końca 2023 r. Nie powinno dochodzić już do wymiany barterowej energii, a jej zakupu i sprzedaży nadwyżek. W sieci elektroenergetycznej nie ma magazynu energii, więc korzystanie z czegoś, co de facto w fizyce nie istnieje, musiało się skończyć. Planowane zmiany idą w dobrym kierunku, bo prowadzą do optymalnego inwestowania w instalacje fotowoltaiczne. Wiem, że nie lubi się tego sformułowania, ale teraz dochodzi do przeinwestowania – moc instalacji znacznie przekracza możliwości bieżącego zużycia energii z niej wytworzonej. To z kolei powodowało zawyżanie napięcia w sieci, zwłaszcza na końcówce obwodów, i wyłączania instalacji w momencie, gdy napięcie stawało się niebezpiecznie wysokie i przekraczało 254 V.
A sieci nie można dostosować?
Sieć nigdy nie będzie dostosowana do dowolnej mocy przyłączeniowej, bo gdyby tak było, elektrownie systemowe też byłyby przyłączane do sieci niskiego napięcia. Tego na świecie nie ma. Im większa moc, tym na większym napięciu musi być generowana.
Pojawiają się jednak głosy, że rozwój małej fotowoltaiki jest po prostu nie na rękę dużym grupom energetycznym. Faktem jest, że koszty tego wirtualnego magazynu spadały właśnie na grupy energetyczne, bo one z jednej strony sprzedają prąd, a z drugiej odpowiadają za sieć dystrybucyjną.
Spadały, ale nawet gdy nie patrzymy na parametry ekonomiczne grup energetycznych, musimy zadać sobie ważne pytanie o koszty. Potrzeba bardzo dużych inwestycji w sieć dystrybucyjną ze strony operatorów rodzi pytanie o to, czy polska gospodarka i polskie społeczeństwo za to zapłaci. Przecież to są przedsiębiorstwa regulowane, jeżeli to są koszty uzasadnione, to prezes URE poprzez zmianę taryf dla gospodarstw domowych będzie starał się te koszty pokryć. I tu dochodzimy do sedna sprawy i pytania, gdzie jest ta granica kosztów uzasadnionych? Przy założeniu, że nie ograniczamy inwestycji sieciowych, dochodzimy do absurdu – nikogo nie stać na takie koszty, nawet najbogatszych krajów.
To gdzie jest poziom optymalny?
Dochodzimy właśnie do jego kresu. Policzyliśmy, ile kosztowałoby zaspokojenie wszystkich klientów i przyłączenie tak dużych mocy w relacji do ich potrzeb. Wyliczenia te zweryfikowali naukowcy z uczelni technicznych. Okazało się, że uwzględniając przewymiarowanie instalacji na niektórych obwodach, należałoby tym klientom wybudować ich własną stację transformatorową, czyli umożliwić im wyprowadzanie energii do sieci średniego napięcia. Dochodzimy zatem do sytuacji budowy sieci średniego napięcia do gospodarstwa domowego. Czegoś takiego na świecie nie ma i nie da się uzasadnić rozkładania takich kosztów na innych obywateli. Do tej granicy dochodzimy, dlatego tego typu działania firm instalatorskich i samych prosumentów, skierowane na zwiększanie mocy, trzeba było spowolnić. Trzeba skłonić do budowania mniejszych instalacji, o mniejszych mocach, żeby klienci wydawali mniejsze pieniądze, ale lepiej tą energią gospodarowali. Chodzi o uruchomienie bodźców ekonomicznych.
Dostajemy sygnały, że obecnie nie można się dodzwonić na infolinię “Mojego prądu”, bo wszyscy dowiedzieli się o planowanym zniesieniu opustów i chcą jeszcze w tym roku się na nie załapać. Czy ta sytuacja nie spowoduje odwrotnego skutku od zamierzonego, czyli doprowadzi do jeszcze większego obciążenia sieci?
A dofinansowywanie magazynów energii w nowej odsłonie programu pomoże?
Przydomowe magazyny są jednym z elementów systemu, choć to nie jest panaceum na wszystko. Ale gdyby były odpowiednio wysokie dotacje, a o tym ministerstwo myśli, to zdecydowanie złagodziłoby ten punktowy problem obciążenia pewnych obwodów, a prosumentom dałoby możliwość zarządzania własną energią. Myślimy jednak, żeby powstał program zbiorczych instalacji dla aktywnych prosumentów, tak aby mogli wykupić prawo do magazynowania swojej energii w większych magazynach, np. przy najbliższej stacji transformatorowej. I nie oznacza to, że miałaby to budować energetyka, to może budować podmiot trzeci, tylko trzeba wprowadzić mechanizmy, które umożliwią kupowanie usług magazynowania, np. za pośrednictwem agregatora.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
W tym tygodniu czytamy na CIRE
Inwestycje
Zapowiedzi
Decyzje
Wyliczenia
Analiza
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS