Spotkaliśmy się, by podsumować działania MPiT. Woli pan zacząć od tego, co się udało, czy od tego, co nie wyszło?
Zacznijmy od tego, co nie wyszło w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii. Szybko pójdzie, to krótka lista.
Notarialne nakazy zapłaty, czyli kluczowe rozwiązanie tzw. pakietu wierzycielskiego.
Miały być, a nie ma. Przyznaję.
Przypomnijmy, o co w ogóle chodziło. Ministerstwo, wtedy jeszcze rozwoju, uznało, że biznes za długo czeka na wydanie nakazu zapłaty. I wydawać mieliby je notariusze.
Pomysł ten budził zastrzeżenia m.in. Ministerstwa Sprawiedliwości. Można dyskutować, czy wydanie nakazu zapłaty jest czynnością orzeczniczą, a do takich notariusz nie ma prawa. Uznaliśmy, że lepiej będzie zrezygnować z tego rozwiązania niżeli wstrzymywać uchwalenie pakietu wierzycielskiego.
Ale uważa pan, że w nowej kadencji warto wrócić do tej koncepcji?
Moim zdaniem tak. Nie widzę przeciwwskazań do wystawiania nakazów przez rejentów. A przyspieszyłoby to postępowania. Wzmocniłoby zatem pozycję wierzycieli.
Pakiet wierzycielski działa dobrze?
Mógłby lepiej. Ale nie jest też tak, że to była zła ustawa, jak niektórzy twierdzą. Udało się wprowadzić kilka zmian, których dzisiaj już większość komentatorów nie utożsamia z pakietem wierzycielskim. Przykładowo podniesiono próg wartości przedmiotu sporu, do której można skorzystać z postępowania uproszczonego. Było 10 tys. zł, a jest 20 tys. zł. Zmodyfikowano zasady rozliczania się z podwykonawcami. Pakiet wierzycielski jest jednak – przyznaję – kroplą w morzu potrzeb. Wydaje mi się, że padł ofiarą zbyt dużych oczekiwań ze strony biznesu. Niestety ustawą, choćby doskonałą, nie sposób w kilkanaście miesięcy rozwiązać występującego od wielu lat kłopotu ze skutecznym dochodzeniem swoich wierzytelności.
Czy jeszcze w tej kadencji zostanie uchwalona ustawa zwiększająca kompetencje rzecznika małych i średnich przedsiębiorców?
To niemożliwe ze względu na kalendarz prac parlamentu.
To po co dwa miesiące temu to obiecywaliście?
Bo dwa miesiące temu byłoby to jeszcze możliwe.
Kluczowy element nowelizacji, z tego, co nam przekazało biuro rzecznika, przewidywać miał przyznanie ombudsmanowi uprawnienia do włączania się w toczące się postępowania w sprawach z zakresu ubezpieczeń społecznych oraz możliwość wnoszenia skarg kasacyjnych w tych sprawach.
To rozwiązanie trzeba uzgodnić z Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Jego głos będzie tu bardzo istotny. Z tego, co wiem, rodziny jest otwarty na prace nad wspomnianym przez pana rozwiązaniem.
Z obietnic legislacyjnych na kolejną kadencję pojawia się pomysł wprowadzenia zasady, że w zamian za jeden przepis dodawany jeden będzie musiał być skasowany.
zobacz także:
Dokładniej rzecz ujmując, chcemy skupić się na obowiązkach dla przedsiębiorców. Czyli gdy ustawodawca postanowi nałożyć jakieś obciążenie na biznes, to zarazem powinien znaleźć takie, które można skasować z porządku prawnego. Uważam, że gdyby udało się to osiągnąć, byłoby fantastycznie.
Utopia.
I tak, i nie. Jeśli oczekuje pan, że powiem, iż tuż po wprowadzeniu takiej zasady wszystko byłoby cudownie i nie znalazłby się ani jeden przypadek dodania obciążenia przy jednoczesnym nieskasowaniu innego, to oczywiście tak nie powiem. Zasada, choćby najlepsza, by się przyjęła, potrzebuje czasu. Ale jeżeli nic nie będziemy robić, to nic się nie zmieni.
Mamy już zapomnianą przez wszystkich zasadę, że nowe przepisy dotyczące prowadzenia działalności gospodarczej powinny wchodzić w życie dwa razy do roku – na jego początku i w połowie.
Trudno dyskutować z faktami. W MPiT staramy się jej jednak przestrzegać. Nie zawsze to wychodzi, bo czasem zdarzają się sytuacje, gdy przepisy są sprzężone z innymi i muszą wejść konkretnego dnia, ale generalnie w przypadku przygotowanych przez nas ustaw jest dobrze.
Czy zmieniła się już mentalność polskiego urzędnika? Pytam, bo gdy uchwalano Konstytucję biznesu, słyszałem w MPiT, że nowe przepisy będą fantastycznym rozwiązaniem dla przedsiębiorców, ale potrzebna jest też zmiana mentalności polskiego urzędnika.
Każda zmiana mentalności zajmuje dużo czasu. To proces liczony w latach, a nie miesiącach. Ale dostrzegam, że Konstytucja biznesu już działa. Wiele urzędów realizuje mniej kontroli, na porządku dziennym jest analiza, by nie tłamsić najdrobniejszego biznesu ogromem sprawdzeń, chociaż tu nigdy nie będzie tak, jak życzyłby sobie biznes. Zresztą w żadnym państwie na świecie np. służby skarbowe nie są łagodne. I dobrze, bo wykrywanie nieprawidłowości jest ich obowiązkiem i ostatecznie służy uczciwym przedsiębiorcom.
Czy my właśnie płyn … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS