A A+ A++

WHO stworzyło raport według którego koronawirus nie uciekł z chińskiego laboratorium. Mało kto jednak w niego wierzy.

Od początku pandemii wiele osób zastanawiało się jak to się stało, że koronawirus SARS-CoV-2 zaczął zarażać ludzi. Pojawiło się w tym temacie kilka teorii, z których najpopularniejszą była ta, że do przejścia między gatunkami doszło na skutek zjedzenia przez kogoś zarażonego nim zwierzęcia, najprawdopodobniej nietoperza.

Później pojawiła się jednak teoria, że doszło do wycieku z laboratorium. Wiadomo, że w Wuhan znajduje się laboratorium, w którym badano koronawirusy u nietoperzy niedługo przed początkiem pandemii. Według tej teorii jeden z badaczy miał być ugryziony przez takiego nietoperza a niedopilnowanie podstawowych zasad bezpieczeństwa miało sprawić, że wydostał się na zewnątrz i zaczął zarażać kolejnych ludzi. Inna wersja tej teorii głosi, że został w nim sztucznie wyhodowany przez naukowców w ramach prowadzonych przez nich badań.

Nacisk państw członkowskich na Światową Organizację Zdrowia (WHO) był tak silny, że ta w końcu zdecydowała się na wysłanie do Wuhan ekspertów, którzy mieli zbadać początki pandemii. Przebywali tam od połowy stycznia do połowy lutego. Za kilka dni ma być opublikowany oficjalny raport z ich ustaleniami. Agencja prasowa AP zdobyła jednak wcześniej jego kopię. Została im przekazana przez anonimowego dyplomatę a drugi potwierdził, że jest autentyczna.

Autorzy raportu rozważyli cztery scenariusze przejścia koronawirusa ze zwierząt na ludzi. Za najbardziej prawdopodobny uznali, że nietoperz-nosiciel zaraził inne niezidentyfikowane zwierzę, które następnie zaraziło pacjenta zero. Scenariusz w którym koronawirus przeszedł z nietoperzy bezpośrednio na ludzi uznano za prawdopodobny. Forsowaną przez chińską propagandę teorię jakoby pandemia zaczęła się gdzie indziej a wirus trafił do Chin na spożywczych mrożonkach uznano za możliwą ale mało prawdopodobną.

Jedyną teorią jaką odrzucono była teoria o jego wycieku z laboratorium. Ich zdaniem takie wypadki są niezwykle rzadkie a laboratorium w Wuhan jest dobrze zarządzane. Ta opinia stoi w sprzeczności z ustaleniami amerykańskiego wywiadu. W połowie stycznia ten ogłosił, że laboratorium w Wuhan prowadziło także tajne badania dla wojska a niektórzy jego pracownicy dostali objawów podobnych do COVID już jesienią, przed oficjalnym zdiagnozowaniem przypadków. Ponadto ujawniono, że już w 2017 roku alarmowali, że w tym laboratorium prowadzone są niebezpieczne badania nad koronawirusami u nietoperzy a jego zabezpieczenia pozostawiają wiele do życzenia. Eksperci WHO wezwali też w swoim raporcie do dalszych badań mających sprawdzić ich hipotezy – z wyjątkiem tej o wycieku z laboratorium, gdzie ich zdaniem żadne dalsze badania nie są potrzebne.

Wiele osób nie uwierzyło w ich ustalenia. Misja WHO była bowiem ściśle kontrolowana przez chińskich komunistów, dla których potwierdzenie teorii o wycieku z laboratorium byłoby ogromnym ciosem wizerunkowym. Jamie Metzl, który służył w Narodowej Radzie Bezpieczeństwa w czasach Clintona a teraz jest wysoko postawionym członkiem think-tanku Atlantic Council uznał, że śledztwo WHO było „potwornie niewystarczające”. „Wszyscy na świecie wyobrażają sobie, że to było śledztwo” – powiedział na antenie telewizji CBS – „To nieprawda. Ta grupa ekspertów zobaczyła tylko to, co rząd Chin chciał aby zobaczyli”. Zauważył, że Chińczycy sami zbierali dane i próbki które następnie przekazali ekspertom WHO i porównał to do tego, jak ZSRR prowadził śledztwo w sprawie katastrofy w Czarnobylu.

Metzl stwierdził, że powinno być zorganizowane kolejne międzynarodowe śledztwo, w którym chińscy komuniści nie mieliby nic do gadania. Nie jest odosobniony w tej opinii, z podobnym żądaniem wystąpiło już co najmniej tuzin ekspertów. „Musielibyśmy zadać pytanie: więc, dlaczego w Wuhan?” – dodał – „To, co ma Wuhn, to chiński instytut wirusologii czwartego poziomu bezpieczeństwa, z chyba największą kolekcją wirusów nietoperzy, w tym koronawirusów”.

Swoje wątpliwości co do prawdziwości tego raportu wyraził także już podczas przesłuchań przed senatem sekretarz stanu Anthony Blinken. „Mamy poważne obawy co do metodologii i procesów użytych do stworzenia tego raportu, zwłaszcza tego, że rząd w Pekinie miał pomóc go pisać” – powiedział. W rozmowie z CNN zasugerował jednak, że nawet w takim wypadku administracja Bidena nie będzie próbowała ukarać chińskich komunistów za to, co wypuścili na świat.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Fox News Autor: WM

Fot.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHorała: Test w Polsce zwolni przybywających spoza Schengen z kwarantanny
Następny artykułCzekający na egzekucję seryjny morderca zmarł w szpitalu