A A+ A++

W klubie PiS nie będzie dyscypliny ws. głosowania nad projektem dotyczącym uprawnień covidowych dla pracodawców – poinformował w czwartek wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki. Przekazał również, że sejmowa komisja zdrowia zajmie się propozycją już po Nowym Roku.

CZYTAJ TAKŻE:

— Głosowanie nad projektem dot. uprawnień covidowych dla pracodawców. Piecha: Rozmawiamy z opozycją. Ta ustawa przejdzie

— Konfederacja przeliczyła się? Latos: Zwołamy komisję zdrowia – liczę, że jeszcze przed świętami. Nie uważam tego za porażkę

— Zwiększone kontrole m.in. w transporcie publicznym. Co z weryfikacją szczepień pracowników? Müller: Projekt jest w Sejmie

Ustawa dot. weryfikacji szczepień pracowników

Posłowie PiS złożyli we wtorek w Sejmie projekt, który m.in. daje pracodawcom możliwość sprawdzenia, czy pracownik lub osoba pozostająca z nim w stosunku cywilnoprawnym została zaszczepiona przeciwko Covid-19 (ew. czy posiada ważny negatywny wynik testu na obecność koronawirusa lub jest ozdrowieńcem). Projekt przyznaje ponadto pracownikom prawo wykonania bezpłatnie testu na obecność koronawirusa.

W środę na posiedzeniu komisji zdrowia miało się odbyć pierwsze czytanie projektu, jednak tak się nie stało. Przewodniczący komisji Tomasz Latos (PiS) kilkukrotnie apelował, by osoby, które nie są zaproszone na posiedzenie komisji, opuściły je. Ostatecznie poinformował, że posiedzenie się nie odbędzie. Wiceszef komisji Bolesław Piecha relacjonował w czwartek w RMF FM, że na posiedzenie przyszło około stu osób, posłowie Konfederacji, którzy nie są członkami komisji, wraz z gośćmi.

Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki (PiS), pytany w czwartek w Polsat News, dlaczego posiedzenie się nie odbyło, wskazywał, że „zbiegły się różne okoliczności”. Mówiąc o projekcie, Terlecki zauważył, że budzi on, także w środowisku PiS, „rozmaite wątpliwości”.

Po różnych dyskusjach i w związku z tym, że wczoraj był trudny dzień w Sejmie, ta komisja została przełożona

— powiedział polityk PiS. Podkreślił również, że „warunki sanitarne wymagały jakiejś reakcji wobec nagromadzenia osób w pomieszczeniu”.

Segregacja sanitarna?

Na uwagę, że – według niektórych członków klubu PiS – projekt dotyczący uprawnień covidowych dla pracodawców oznacza „segregację sanitarną”, Terlecki odparł: „No tak, próbujemy tu dyskutować i przekonywać, że to jednak trudno tak zakwalifikować”. Pytany, ile osób z klubu PiS ma takie zdanie, odparł, że „w gruncie rzeczy są to trzy osoby”.

Musimy się z tym jakoś uporać, z przekonaniem tych osób, stąd decyzja, że nie będzie dyscypliny w głosowaniu odnośnie tego projektu

— poinformował Terlecki. Na uwagę, że to nie są sprawy światopoglądowe, odparł, że „trochę są”.

Prawdę mówiąc, jak obserwujemy media, to się trochę tak stało

— ocenił polityk.

Terlecki pytany, kiedy rozpoczną się prace nad projektem, odpowiedział, że sejmowa komisja zdrowia z pewnością zbierze się jeszcze przez kolejnym posiedzeniem Sejmu, zaplanowanym na 12 stycznia. Dopytywany, czy nastąpi to jeszcze przed końcem roku, odparł, że „po Nowym Roku, ale przed 12 stycznia”.

Szef klubu PiS pytany, czy to jednak nie za późno na tego rodzaju przepisy, odparł, że „może i za późno, ale może okaże się, że nie są one już niezbędne”.

Jednak są bardzo różne prognozy dotyczące rozwoju pandemii, jedne mówią, że osiągnęliśmy ten szczyt i teraz będzie zmniejszać się znacznie liczba zachorowań, choć nie będzie szybko spadać liczba zgonów, niestety

— dodał.

Terlecki mówił również o tym, że sam jest zaszczepiony przeciw COVID-19 i jest zwolennikiem tego, by ludzie się szczepili. Podkreślił także, że choć test wykazał u niego zakażenie koronawirusem, to chorobę przeszedł łagodnie.

Rozumiem, że to był efekt szczepienia

— dodał.

W projekcie PiS zapisano m.in. możliwość żądania przez pracodawcę od pracownika lub osoby pozostającej w nim w stosunku cywilnoprawnym okazania informacji o ważnym negatywnym wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2, informacji o przebytej infekcji wirusa SARS-CoV-2 lub wykonaniu szczepienia przeciwko COVID-19. Projekt przewiduje także możliwość delegowania pracowników do pracy poza stałym miejscem pracy lub do innego rodzaju pracy, z wynagrodzeniem odpowiadającym rodzajowi pracy.

W projekcie założono też możliwość nałożenia przez kierownika podmiotu wykonującego działalność leczniczą obowiązku zaszczepienia się przeciwko COVID-19 na pracowników lub osoby pozostające w stosunku cywilnoprawnym, jeżeli nie ma przeciwskazań zdrowotnych do tego.

Terlecki: Wyrzuciłbym Mejzę z klubu parlamentarnego

Lider klubu parlamentarnego PiS i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki ocenił, że gdyby poseł Łukasz Mejza był w jego klubie, zostałby z niego wyrzucony. „Wydaje mi się, że ta sprawa będzie za chwilę zamknięta” – ocenił.

Terlecki, pytany w czwartek w Polsat News o kwestię posła Łukasza Mejzy ocenił, że gdyby taka sytuacja zdarzyła się w jego klubie, to wyrzuciłby z niego posła.

Wiceminister sportu w rządzie Zjednoczonej Prawicy Łukasz Mejza jest posłem niezrzeszonym.

Wirtualna Polska opublikowała niedawno szereg artykułów, w których opisała działalność dawnej firmy Mejzy oferującej wyjazdy zagraniczne osobom nieuleczalnie chorym (w tym dzieciom), m.in. na nowotwory, Alzheimera czy Parkinsona. Firma miała oferować kosztowne leczenie metodami uznawanymi na całym świecie za niesprawdzone i niebezpieczne. Według portalu interes Mejzy nie wypalił, za to pozostawił po sobie wielu oszukanych pacjentów i ich rodziny.

Mejza do publikacji Wirtualnej Polski odniósł się 8 grudnia na konferencji prasowej. Określił je jako „największy atak polityczny po 1989 roku”.

Atak ten jest wymierzony we mnie, ale jego celem jest obalenie większości rządowej

— powiedział.

Wicemarszałek Sejmu ocenił w czwartek, że ta konferencja „nie zrobiła na nim dobrego wrażenia”.

Nie było to szczęśliwe posunięcie

— dodał. Terlecki ocenił również, że wydaje mu się, że sprawa Mejzy „za chwilę stanie się sprawą zamkniętą”.

Nadal są rozmaite wątpliwości, trzeba je wyjaśnić. Trudno czekać tygodniami czy miesiącami na wyjaśnienie

— zaznaczył.

Mejza zasiada w Sejmie od marca tego roku, kiedy objął mandat po zmarłej posłance KP-PSL Jolancie Fedak. Po wejściu do Sejmu Mejza nie przystąpił do klubu Koalicji Polskiej-PSL i pozostał niezrzeszony. Wiceministrem sportu jest od października – objął funkcję z rekomendacji Partii Republikańskiej.

Grodzki kłopotem polskiego parlamentaryzmu

To kłopot dla polskiego parlamentaryzmu, że marszałek Senatu Tomasz Grodzki nie zrezygnował z immunitetu i nie wyjaśnił sytuacji, która go dotyczy; to przykre, ale nie zaskakujące – podkreślił w czwartek wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki.

Rzeczniczka stołecznej prokuratury prok. Aleksandra Skrzyniarz poinformowała w czwartek PAP, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo ws. przekroczenia uprawnień poprzez pozostawienie bez biegu wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu marszałkowi Senatu. Zdaniem prokuratury w ten sposób działano na szkodę interesu publicznego. Chodzi o czyn z art. 231 par. 2 Kodeksu karnego, za co grodzi do 10 lat więzienia.

Grodzki, pytany o tę sprawę powiedział, że nie jest jego winą, że „prokuratura dwukrotnie nie potrafiła prawidłowo przygotować wniosku”, a procedury, które zostały wprowadzone, są całkowicie zgodne z Regulaminem Senatu, z postępowaniem”.

Nie mamy sobie tutaj nic do zarzucenia

— podkreślił.

Jeżeli wniosek będzie prawidłowo sformułowany, wtedy procedura będzie wdrożona

— oświadczył.

Sprawę skomentował także w rozmowie z Polsat News Ryszard Terlecki.

To jest kłopot dla polskiego parlamentaryzmu, że taka sytuacja miała miejsce, że marszałek Grodzki po prostu nie zrezygnował z immunitetu, nie wyjaśnił sytuacji, która go dotyczy. To przykre, ale nie jest zaskakujące, skoro w tym środowisku mamy do czynienia po stronie opozycji, to takie zachowania są niestety standardem

— powiedział wicemarszałek.

Terleckiemu wskazano, że już wcześniej porównywał sytuację marszałka Senatu do sprawy wiceministra sportu Łukasza Mejzy, którego firma miała oferować kosztowne leczenie osobom nieuleczalnie chorym metodami uznawanymi na całym świecie za niesprawdzone i niebezpieczne. To porównanie bardzo oburzyło Grodzkiego; marszałek Senatu podkreślał, że jest dla niego „wybitnie obraźliwe porównywanie go do szarlatanów, z którymi całe zawodowe życie walczył”.

Może tak było, nie chodziło mi oczywiście o kwestie medyczne czy lekarskie, ale chodzi o to, że ogromna medialna awantura wywołana wokół zarzutów posła Mejzy w żaden sposób nie znajduje swojej równowagi po drugiej stronie. Przecież w Senacie są osoby z PO, które mają zarzuty prokuratorskie i Senat nic z tym nie robi, ani nie robi z tym nic partia, która ich wystawiła, która toleruje to, że zajmują także ważne stanowiska jak pana marszałek

— powiedział Terlecki.

Jak dodał, jego zdaniem Grodzki powinien zrezygnować z immunitetu. Wicemarszałek zapewnił, że gdyby był w takiej jak on sytuacji, to tak właśnie by się zachował.

Jeżeli ktoś jest przekonany o swej niewinności powinien to natychmiast udowodnić, to byłoby najprostsze rozwiązanie

— powiedział polityk PiS.

To jest kwestia jego środowiska politycznego czy zamierza go bronić w każdej sytuacji

— zaznaczył.

O złożeniu wniosku o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego (KO) prokuratura poinformowała 22 marca; wniosek dotyczy „podejrzenia przyjęcia korzyści majątkowych od pacjentów lub ich bliskich w czasie, gdy Tomasz Grodzki był dyrektorem szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynatorem tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej”.

Władze Senatu w połowie kwietnia odesłały prokuraturze ten wniosek z wezwaniem do uzupełnienia braków formalnych. Zdaniem senackich prawników uzasadnienie i treść żądania były niespójne, a wniosek podpisał zastępca prokuratora generalnego, bez zawartego upoważnienia zwierzchnika. W tym samym miesiącu Prokuratura Krajowa skierowała do Izby Wyższej uzupełniony wniosek.

Pod koniec października Centrum Informacyjne Senatu informowało, że Senat nie zajmie się wnioskiem prokuratury o uchylenie immunitetu marszałka Grodzkiego. Wicemarszałek Bogdan Borusewicz informował Prokuraturę Regionalną w Szczecinie pismem z dn. 19 października, że postanowił pozostawić wniosek bez biegu, ponieważ nie został on poprawiony, o co wcześniej wnioskował Senat.

W reakcji na tę decyzję Prokuratura Krajowa oświadczyła, że „nierozpoznanie przez Senatu kolejnego wniosku, pod identycznym pretekstem braków formalnych, mimo że jego uwagi zostały uwzględnione, świadczy o celowym działaniu, które ma chronić marszałka Tomasza Grodzkiego przed postawieniem mu zarzutu przyjmowania korzyści majątkowych od pacjentów lub ich bliskich, gdy był dyrektorem szpitala w Szczecinie”.

Prokuratura przypomniała wówczas, że podstawą zarzutów, które zamierza postawić Grodzkiemu, „są liczne, logiczne i spójne zeznania świadków, potwierdzone m.in. analizą operacji bankowych”.

Z zebranych dowodów wynika, że T. Grodzki jako dyrektor szczecińskiego szpitala przyjmował korzyści majątkowe w złotówkach i dolarach, zobowiązując się w zamian do osobistego przeprowadzenia operacji lub ich szybkiego wykonania, a także do zapewnienia pacjentom dobrej opieki lekarskiej

— napisano w stanowisku PK.

Tomasz Grodzki, który jest profesorem nauk medycznych, chirurgiem, wielokrotnie zapewniał, że formułowane pod jego adresem zarzuty dotyczące korupcji nie mają podstaw. „Nigdy nie uzależniałem żadnej operacji od wpłaty jakiejkolwiek łapówki na moją rzecz” – mówił Grodzki w grudniu 2019 r., gdy pierwsze doniesienia na ten temat pojawiły się w Radiu Szczecin.

wkt/PAP

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŁawa do salonu – jak wybrać najlepszą?
Następny artykułPławnicka podstawówka finalistą w plebiscycie Gazety Wrocławskiej