Nieuczciwi przedsiębiorcy znaleźli kolejną metodę na niepłacenie podatków w Polsce. Prokuratura Okręgowa w Warszawie i mazowiecka skarbówka wpadła na trop nowego rodzaju oszustwa, gdy badali puste faktury wystawione przez wspólnika znanej warszawskiej restauracji. Okazało się, że w kilka chwil można wyciągnąć miliony i udawać, że ukryło się je za oceanem.
Dobre, stabilne dochody i wielu wspólników to często przepis na kłopoty. Zysk trzeba podzielić. I zapłacić podatek. Przez kilka lat wszyscy właściciele lokalu na warszawskim Powiślu dzielili się obowiązkami, pracą i pieniędzmi. Sytuacja zmieniła się pod koniec 2017 r., kiedy to w zarządzie zasiadło trzech z partnerów – Michał B., Michał M. oraz Tomasz S. Mając przez ponad dwa lata pełną kontrolę nad restauracją, zaczęli wyprowadzać pieniądze ze spółki. Każdy z nich miał założoną własną działalność gospodarczą, która wystawiała faktury za rzekomo wyświadczone restauracji usługi – marketing, organizację imprez czy utrzymanie zieleni.
W ten sposób wyciągnęli z firmy po kilkaset tysięcy złotych. Z czasem jednak stawali się coraz bardziej zachłanni. W grudniu 2019 r., przyszedł czas na wielki skok. Łącznie w kasie restauracji było wtedy prawie cztery i pół miliona złotych w gotówce, nagromadzone nie tylko z bieżących obrotów, ale też z kilkuletnich zysków restauracji.
W sylwestrową noc, już po zamknięciu lokalu dla gości, każdy z trzech uczestniczących w spisku wspólników wyjął z sejfu po półtora miliona złotych i w zamian położył własny weksel na taką samą kwotę. Ale to był tylko pierwszy etap planu opracowanego przez wynajętą do tego kancelarię prawną.
W polskim prawie, weksel to bardzo mocny papier wartościowy. W teorii jest wart tyle samo co gotówka i tak samo można nim obracać. Do tego posiadacz weksla może w każdej chwili zażądać od jego wystawcy zapłaty całej sumy.
Żeby do tego nie dopuścić, ci sami trzej partnerzy założyli spółkę w amerykańskim stanie Delaware. To maleńki stan, mający niecały milion obywateli. Za to zarejestrowanych jest tam ponad 1,3 miliona spółek, w tym ponad połowa ze wszystkich notowanych na amerykańskiej giełdzie. To miejsce, w którym firmę można założyć za niewielkie pieniądze i nie trzeba spełniać praktycznie żadnych wymogów formalnych. Co więcej, jeżeli taka spółka nie prowadzi faktycznej działalności w samym stanie Delaware, to nie musi składać jakiejkolwiek deklaracji podatkowej. Na sam koniec, firma z USA budzi znacznie pozytywniejsze skojarzenia niż spółki zarejestrowane w znanych rajach podatkowych.
Choć mamy z USA zawartą umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania, to akurat w tym przypadku nie ma ona nic do rzeczy. Polski podatnik i amerykańska spółka po prostu wymieniły się papierami wartościowymi o takiej samej wartości nominalnej. Formalnie, po żadnej stronie oceanu nie powstał więc przychód a tym bardziej żadna ze stron nie osiągnęła jakiegokolwiek dochodu z tej transakcji. Nie ma dochodu więc nie ma też podatku. Ani firma ani też jej właściciele nie muszą niczego oddawać państwu i cała suma ląduje w ich kieszeniach. No i jeszcze nie trzeba się dzielić z pozostałymi wspólnikami. Niemal natychmiast, nowa amerykańska firma kupiła weksle wspólników, w zamian dając im swoje papiery dłużne na taką samą kwotę. Tylko z dwoma różnicami. Po pierwsze, miały termin wykupu za dziesięć lat. Do tego momentu nie można było z nimi nic robić. Po drugie, amerykański dokument („promissory note”) nie jest nawet wekslem według naszego prawa – nie spełnia koniecznych do tego wymogów.
Według powołanych przez prokuraturę biegłych, ten konkretny papier zza oceanu jest faktycznie bezwartościowy, szczególnie, że firma zza oceanu nie ma żadnego majątku i nie miałaby z czego zapłacić.
Jako sąd właściwy dla jakichkolwiek sporów wynikających z weksla czy związanych z tym umów wyznaczono jeden z sądów dla okręgu Nowy Jork. To jeszcze bardziej utrudnia sprawę. Trzej wspólnicy – Michał B., Michał M. oraz Tomasz S. mają obecnie postawione zarzuty. Na trop przekrętu urzędnicy skarbówki wpadli przypadkiem, tropiąc mniejsze wyłudzenia jednego ze wspólników, wystawiającego puste faktury VAT.
Wspólników zgubiła zachłanność jednego z nich i oczywiste dla kontrolerów fałszerstwa w jego deklaracjach VAT-7. Dziś nikt nie wie, ile jest podobnych spraw i ile milionów złotych wyprowadzono z Polski. Podobnym doradztwem, jak uniknąć opodatkowania i wywieźć zysk z Polski zajmują się kancelarie prawne. Kluczowe może się okazać sprawdzenie oferujących podobne usługi radców podatkowych i ich klientów.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS