Najmocniej zamówienia na węgiel ściął Tauron, a sytuację płynnościową wydobywczej spółki ratuje obecnie PGE – dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Związkowcy są wściekli na import węgla z Kolumbii.
Związki zawodowe działające w Polskiej Grupie Górniczej nie dadzą zarządowi zgody na tymczasowe obniżenie o jeden dzień czasu pracy i ścięcie wynagrodzeń o 20 proc. bez zapoznania się z programem naprawczym. „Mamy obawy, że zgoda na porozumienie niezawierające żadnych gwarancji funkcjonowania kopalń i zakładów zrzeszonych obecnie w PGG, co najmniej na dekadę, może być faktycznie zgodą na dalsze obniżanie wynagrodzeń i ograniczanie zatrudnienia” – napisali we wspólnym stanowisku związkowcy. Zaznaczyli jednocześnie, że „rozumieją powagę sytuacji”.
CZYTAJ TAKŻE: Słońce i wiatr wyprzedziły węgiel w UE
Problem w tym, że obecnie – przy braku pewności, jak rozwijać się będzie pandemia koronawirusa i jak mocno zetnie ona zapotrzebowanie na energię elektryczną i na węgiel – zarząd takiego długofalowego programu naprawczego nie przedstawi. Władze PGG przekonują, że pierwsze miarodajne informacje rynkowe określające poziom zapotrzebowania na surowiec powinny być dostępne dopiero w czerwcu. Tymczasem węglowy gigant traci płynność finansową i pilne działania oszczędnościowe potrzebne są mu już teraz. Wydatki pracownicze stanowią około 50 proc. kosztów w tej spółce.
Walka o przetrwanie
Dzięki obniżce wynagrodzeń spółka mogłaby sięgnąć po pieniądze w ramach tzw. tarczy antykryzysowej, skąd może otrzymać 70 mln zł miesięcznie. Jeśli dodamy do tego oszczędności w kosztach pracy, to efekt ekonomiczny w ciągu trzech miesięcy sięgnąłby 585 mln zł. Alternatywą jest pogłębiająca się strata spółki i upadłość.
– Liczymy na to, że związki zawodowe jeszcze raz rozważą naszą propozycję. Do tego czasu wdrażamy wszystkie te działania, które nie wymagają ich zgody – informuje Tomasz Rogala, prezes PGG. Do takich działań należy ograniczenie inwestycji i zawieszenie od 1 maja wykonywania części kontraktów na roboty zlecone w kopalniach oraz na dzierżawę maszyn i urządzeń górniczych. Spółka już poinformowała o tym swoich dostawców, powołując się przy tym na siłę wyższą.
Związkowcy są wściekli na władze węglowej spółki, na polski rząd i na koncerny energetyczne, które ścinają zamówienia z polskich kopalń, a wciąż sprowadzają węgiel z zagranicy. Wstrząsnęła nimi informacja o tym, że w ostatnich dniach – jak doniósł Portalmorski.pl – do gdańskiego portu zawinął największy masowiec, jaki został dotąd obsłużony w polskim porcie. Przywiózł węgiel z Kolumbii dla Polskiej Grupy Energetycznej.
– Spółka PGE Paliwa realizuje import węgla w ramach wieloletnich kontraktów i jest zobowiązana do wywiązywania się z zawartych umów. Węgiel z Kolumbii importowany jest na potrzeby klientów zewnętrznych i Elektrociepłowni Wybrzeże, o czym decydują względy jakościowe. Dostępność węgla o takich parametrach na rynku krajowym jest ograniczona – tłumaczy biuro prasowe PGE.
Wiele problemów
PGG już wcześniej miała kłopot z rosnącymi kosztami i niską wydajnością wydobycia. Jeszcze w lutym zarząd PGG zgodził się na 6-proc. podwyżki dla górników. Dzięki temu przeciętne miesięczne wynagrodzenie w kopalniach PGG wzrosło do 7,8 tys. zł brutto. Problemy spółki pogłębiły się, gdy z powodu spadku zapotrzebowania na prąd spółki energetyczne zmniejszyły odbiory węgla. Najpierw z powodu ciepłej zimy i rosnącej produkcji energii z farm wiatrowych, później – z uwagi na zamrożenie gospodarki w ramach walki z pandemią koronawirusa.
– Kluczowi odbiorcy naszego produktu w sposób bezprecedensowy i na niespotykaną dotychczas skalę zmniejszyli zapotrzebowanie na dostawy węgla i wezwali spółkę do renegocjowania warunków dostaw – zaalarmował zarząd PGG. Szczegółów nie podał, jednak „Rzeczpospolitej” udało się ustalić, że najmocniej zamówienia ściął katowicki Tauron. Natomiast sytuację finansową węglowej grupy ratuje obecnie Polska Grupa Energetyczna, która odbiera największe ilości węgla. – Bez wsparcia PGE sytuacja PGG byłaby dramatyczna – słyszymy od jednego z naszych rozmówców.
Na koniec lutego w całym krajowym sektorze górniczym na placach przy kopalniach leżało już ponad 7 mln ton niesprzedanego węgla. Mniej więcej połowa tej ilości przypada na PGG.
Zmiana umów
Renegocjacji kontraktów z PGG chcą nie tylko koncerny energetyczne, lecz także ciepłownie. Kilka lat temu, gdy krajowego węgla na rynku brakowało i był on tańszy od węgla zagranicznego, ciepłownie … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS