A A+ A++

Zobacz wideo

Oficjalnie wybory w Stanach Zjednoczonych odbywają się 3 listopada, ale prawie 90 milionów Amerykanów głos oddało już wczoraj. Przez epidemię koronawirusa wielu wyborców zdecydowało się na głosowanie korespondencyjne. I już tutaj między stanami są znaczące różnice, które wpłyną na termin ogłoszenia zwycięzcy. – Niektóre stany pozwalają, żeby głosy przychodziły przed dniem wyborów, a inne, żeby decydowała data stempla pocztowego, dlatego jeszcze przez parę dni mogą przychodzić głosy, które trzeba będzie zliczyć – wyjaśniał w TOK FM Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny Onetu. 

 – Będą też liczne procesy sądowe w poszczególnych stanach, gdzie prawnicy obu stron, a już jest kilku tysięcy prawników wynajętych przez oba sztaby wyborcze, będą walczyć w sądach o to, aby uznawać poszczególne głosy albo liczyć je jeszcze raz – kontynuował. – Są stany, które przyznają wszystkie elektorskie głosy zwycięzcy, ale są dwa takie stany, które nie przyznają wszystkich głosów jednej stronie i przyznają je proporcjonalnie. Jest tyle niewiadomych, że szybko zwycięzcy nie poznamy – dodał 

Prowadząca audycję Karolina Lewicka zwróciła uwagę, że w sondażach wygrywa obecnie Joe Biden, ale tak samo w poprzednich wyborach wygrywała w sondażach Hillary Clinton, a prezydentem został Donald Trump. – W skali kraju Biden prowadzi w tej chwili przewagą około 10 punktów procentowych. Eksperci podkreślają, że kiedy w skali kraju przewaga jednego z kandydatów jest powyżej 5 punktów, to wiadomo, że to on wygra – zauważył Węglarczyk. 

 – Ale nie mamy pojęcia, czy tak jak w poprzednich wyborach, część wyborców Trumpa nie ukrywa, że będzie na niego głosować – przypomniał. Jak dodał, szczególnie osoby z wyższym wykształceniem i większych miast wstydziły się tego, że popierały Trumpa w poprzednich wyborach. – Chociaż wydaje się, że w tym roku wstyd jest mniejszy – ocenił. 

Kolejnym czynnikiem, który zdaniem Węglarczyka może zachwiać wynikiem wyborów, są głosy wysyłane wcześniej. – W Teksasie już zagłosowało więcej ludzi, niż w 2016 roku, chociaż jeszcze nie doszliśmy do dnia wyborów. W skali kraju oddano już dobrze ponad 60 procent liczby głosów, które oddano w 2016 roku – zauważał. Jak dodał, większość tych głosów uważa się za głosy osób, które popierają demokratów. Dlatego sztab Trumpa walczy o to, aby jak najwięcej tych głosów zostało uznanych za nieważne. 

 – Naprawdę nie wiem, co będzie i jak będzie – oznajmił Węglarczyk. Przypominał poprzednie wybory, gdy sam Donald Trump jeszcze po południu mówił rodzinie, że przegrał i że następnego dnia będzie tworzył stację telewizyjną. A w nocy świętował zwycięstwo. Zwracał jednak uwagę, że dzisiaj część republikańskich polityków już przeczuwa przegraną Trumpa, a nawet się od niego odwraca. – Jeżeli wygra, to oczywiście wszyscy pobiegną do niego z powrotem, ale jeżeli przegra, to wszyscy powiedzą, że wiedzieli, że tak będzie – ocenił. 

Zdaniem gościa TOK FM z pewnością Europa jest “zmęczona” Trumpem, a wielu europejskich polityków liczy na to, że Trump przegra. – Natomiast warto pamiętać o tym, że Trump zrobił trochę dobrego. Młócenie Europejczyków, żeby więcej wydawali na obronę, żeby bardziej się zaangażowali w reformę NATO, już przyniosło skutki – ocenił. – Nawet jeśli Biden zostanie prezydentem, to tego nie zmieni. Nie wrócimy do starego NATO, do zasady, że Amerykanie za wszystko płacą. Czy Trump będzie na druga kadencje, czy nie, część Trumpa z nami zostanie na stałe – podsumował. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułEksport ropy z Wenezueli najniższy od prawie 80 lat
Następny artykułDecyzji z Sanepidu nie trzeba dostarczać już do ZUS-u