Na Odrze pojawiło się mnóstwo śniętych ryb, które zaobserwowano do tej pory w województwach dolnośląskim i lubuskim. Ich usuwaniem zajmują się m.in. wędkarze, którzy alarmują, że mamy do czynienia z katastrofą ekologiczną. Politycy opozycji i aktywiści alarmują, że rząd biernie przygląda się skażeniu jednej z największych rzek w Polsce. Choć z katastrofą na Odrze mamy do czynienia już od wielu dni, dopiero w czwartek premier Mateusz Morawiecki odniósł się do problemu. – Sprawa zanieczyszczenia Odry jest skandaliczna, zrobimy wszystko, aby kwestia ta została wyjaśniona, a winni surowo ukarani – zapewnił na Facebooku. Dodał, że na jego polecenie w rejon katastrofy udadzą się wiceminister infrastruktury Grzegorz Witkowski i szef Wód Polskich Przemysław Daca.
– Dobrze, że tam jadą. Szkoda tylko, że tak późno. Zresztą tu nie chodzi o przyjazd ministrów, ale służb państwowych. Bo mamy bardzo poważny problem, a ich reakcje są spóźnione i mało adekwatne. Późno nastąpiło pobieranie próbek i teraz trudno będzie dojść, co właściwie się zdarzyło – komentował na antenie TOK FM Krzysztof Smolnicki, hydrogeolog z Koalicji Czas na Odrę.
W jego ocenie, woda w Odrze została zatruta chemikaliami, które nie rozkładają się w środowisku wodnym. – Wiemy też, że katastrofa dotknęła nie tylko ryb, ale również małży i ptaków, które konsumują ryby. W takiej sytuacji reakcje służb państwowych powinny być szybkie. A przez dwa tygodnie nie wysłały one żadnych ostrzeżeń RCB. Zrobiły to dopiero teraz, gdy organizacje społeczne i ludzie w mediach społecznościowych zaczęli o tym pisać. Sprawdzili się więc obywatele, nie państwo. Tymczasem w państwie prawa powinien dobrze działać stały monitoring. A nie że jest on uruchamiany dopiero wtedy, gdy informują o tym media – podkreślił w rozmowie z Pawłem Sulikiem.
Zdjęcia poparzonych rąk
Krzysztof Smolnicki zwrócił też uwagę, że spóźniona reakcja instytucji państwowych doprowadziła do sytuacji, że jeszcze w środę wędkarze łowili w Odrze ryby, by je następnie zjeść. – Widzieliśmy to na własne oczy. To się może skończyć tragicznie. W dodatku ludzie przesyłali nam swoje zdjęcia, na których widać ich poparzone ręce. Nabawili się tego, gdy wyławiali z wody śnięte ryby. Po tym widać, że służby państwowe przespały tę sytuację i cierpią na niedowład – stwierdził.
Gość TOK FM podkreślił, że po stronie urzędników państwowych można było też zaobserwować chaos informacyjny. – Już parę razy urzędnicy Wód Polskich stawiali tezę, że to wina “przyduchy”. Ona się pojawia, gdy mamy wysokie temperatury, niskie stany wód i jest niski poziom tlenu w rzece. To może być też spowodowane zrzutem ścieków. Ale tu ewidentnie badania pokazywały, że ilość tlenu w Odrze jest nadmierna. Więc to nie jest ten problem. Nasze służby państwowe nie są w stanie zidentyfikować wyraźnie zanieczyszczenia. To jest po prostu niepoważne – ocenił.
“Międzynarodowa skala katastrofy”
Zdaniem Krzysztofa Smolnickiego skala katastrofy jest międzynarodowa, co potwierdzają też doniesienia niemieckiego dziennika “Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Poinformował on, że policja kryminalna w Brandenburgii prowadzi już śledztwo w sprawie śniętych ryb w Odrze. Ponadto miasto Frankfurt nad Odrą i powiaty Maerkisch-Oderland i Uckermark zaleciły, by unikać kontaktu z wodą z Odry oraz nie jeść ryb z rzeki.
– Mówię o skali międzynarodowej, bo to nie jest tylko jednorazowe śnięcie ryb, tylko zaburzenie całego ekosystemu. Bo trzeba pamiętać, że rzeki to są arterie życia, w których i wokół których żyją różne gatunki. A ich powiązania są tak skomplikowane, że zniszczenia części tego ekosystemu mogą się potęgować i być przez wiele lat nie do odtworzenia – podsumował gość TOK FM.
Sprawą masowego śnięcia ryb w Odrze z zawiadomienia WIOŚ we Wrocławiu zajmie się Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS