A A+ A++

Pamiętam, jak internet i media zachwycały się Buddą, gdy hojnie wspomógł WOŚP, przebierając się za osobę w kryzysie bezdomności i wrzucając do puszki wolontariusza sto tysięcy złotych.

Charity washing wśród influencerów przybiera różne formy, co widzieliśmy choćby podczas powodzi, kiedy influencerzy prowadząc zbiórki darów budowali sobie na tym zasięgi. Co nie znaczy, że niektórzy internetowi twórcy nie pomagają realnie potrzebującym. Jeśli chodzi o romantyzowanie przestępców, to ten mechanizm nie jest niczym odkrywczym. Ile osób nosiło koszulkę z Che Guevarą nie zdając sobie sprawy jak wiele niewinnych osób własnoręcznie rozstrzelał? Mainstream kocha Ala Capone, ojca chrzestnego Don Corleone czy meksykańskiego barona narkotykowego — romantyzowanie zachowań nie do końca uczciwych to nie jest wymysł social mediów. Zresztą influencerzy są odzwierciedleniem społeczeństwa — są wśród nich zarówno osoby etyczne, jak i te działające na granicy prawa. Nie będę ich wybielał, ale takie osoby znajdą się w każdej grupie zawodowej. Mamy taksówkarzy, wśród których są uczciwi, ciężko pracujący kierowcy, i nie należy domniemywać, że taksówka, która stoi pod Dworcem Centralnym zawiezie przysłowiowego japońskiego turystę na starówkę rąbiąc go na tysiąc złotych, chociaż wiemy, że takich naciągaczy nie brakuje. Mamy pijących myśliwych, kradnących polityków, skorumpowanych lekarzy i nieuczciwych biznesmenów. Media społecznościowe są otwarte dla wszystkich. Tu znajdziemy cały przekrój naszego społeczeństwa.

Różnica jest taka, że internetowi idole mają bezpośredni wpływ na wychowanie młodzieży. Z influencermi jest jak z gwiazdami rockowymi? Nie wiadomo jaki numer wywiną?

Chyba w ogóle tak jest z ludźmi, a szczególnie głośno jest wtedy, kiedy skandal dotyczy osoby publicznej. Nikt się nie spodziewał, że Beata Kozidrak wsiądzie za kierownicę pod wpływem i spowoduje wypadek. Influencer to nie jest piłkarz, z którym podpisując kontrakt jasno określasz, co mu wolno, a co nie — że nie może chodzić do nocnych klubów, nie może jeździć na nartach, na rowerze czy motocyklu. A nawet jak piłkarz wda się w aferę to mało kto wini za to klub piłkarski. W Stor9 z influencerem mam prostą umowę, że zobowiązujemy się za procent od kontraktu pozyskiwać współprace reklamowe. Możemy jedynie doradzać co jest brand safe w kontekście treści, które publikują. Nie ma mowy o ustaleniach na temat czasu wolnego i życia prywatnego. Dodać należy też, że i takie umowy posiada jedynie procent influencerów – znaczna większość działa na własną rękę. Z kolei w przypadku Buddy nie bardzo było się do czego przyczepić w jego twórczości internetowej. Oprócz pojedynczych migawek z przekraczania dozwolonej prędkości na autostradzie, które i tak bardzo ciężko udowodnić, to jego relacje motoryzacyjne, na przykład z kupna drogiego Lamborghini nie nosiły znamion jakiegoś przestępstwa czy łamania regulaminu platform.

I to ma być argument, żeby nic nie robić, aby zapobiec patologii w sieci?

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułmZUS dla Lekarza: zwolnienie w telefonie
Następny artykuł“Co będzie jutro?” Zaczynamy 13. Europejskie Forum Nowych Idei