Iza Szumielewicz: – Rak płuca jest najczęściej diagnozowanym nowotworem złośliwym w Polsce. To 23 tys. przypadków rocznie. Kto częściej choruje – mężczyźni czy kobiety?
Tadeusz Orłowski: – Częściej chorują mężczyźni. Ale o ile wśród mężczyzn obserwuje się spadek umieralności, o tyle wśród kobiet ten współczynnik wzrasta. Więcej kobiet umiera z powodu raka płuca, niż z powodu raka piersi. I to mimo, że na raka piersi zapada dwa razy więcej kobiet niż na raka płuca.
I.Sz.: – Dlaczego tak się dzieje?
T.O. – Przyczyn jest wiele. Nadal wiele kobiet pali, a – co za tym idzie – rośnie zachorowalność. Poza tym medycyna dysponuje dużo skuteczniejszymi sposobami leczenia raka piersi niż raka płuca. Kolejny czynnik to późne wykrycie raka płuca; 80 proc. przypadków wykrywa się w zaawansowanym stadium. Miernikiem stanu zaawansowania tego nowotworu jest odesetek chorych, którzy mogą być zoperowani. Jeśli chory może być zoperowany, oznacza to, że raka wykryto u niego w miarę wczesnym stadium – 1 lub 2, przy czym wyróżnia się 4 stadia tej choroby. Rzadko operujemy pacjentów w tych wyższych stadiach.
I.Sz.: – Sprecyzujmy więc, którzy pacjenci kwalifikują się do operacji?
T.O.: – Możemy zoperować pacjenta z guzem o niewielkich wymiarach; najlepiej do 3 cm. Ale operujemy też chorych z większymi guzami, jeśli nie dały jeszcze przerzutów.
I.Sz.: – Dlaczego aż u 80 proc. pacjentów raka płuca wykrywa się tak późno?
T.O.: – Dlatego, że płuca nie bolą. Guzek, który rozwija się w obrębie płuca, nie daje praktycznie żadnych objawów. Z reguły wczesne stadia wykrywamy przypadkowo, np. kiedy pacjent uległ wypadkowi i ma badania z powodu urazu, którego doznał. Zdarza się, że ktoś jedzie do sanatorium albo przechodzi badania okresowe w pracy i musi zrobić obowiązkowe RTG klatki piersiowej. Sytuacje są różne.
I.Sz.: – Zwykłe badanie RTG jest w stanie wychwycić raka płuca?
T.O.: – Jest w stanie wychwycić zmiany, ale nie wszystkie. To zależy nie tylko od ich wielkości, ale i lokalizacji. Jeśli zmiana jest zlokalizowana w śródpiersiu, w okolicy serca, może być niewidoczna na zwykłym zdjęciu RTG. Większą szansę wykrycia raka płuca we wczesnym stadium daje tomografia komputerowa.
I.Sz.: – Skoro o tomografii mowa… W 2020 r. ma ruszyć w Polsce pierwszy w Europie narodowy program przesiewowy w kierunku wczesnego wykrywania raka płuca. Kto będzie do niego włączony?
T.O.: – Program będzie polegał na wykonaniu niskodawkowej tomografii komputerowej (o 4-krotnie niższej dawce promieniowania od zwykłej tomografii; dawka promieniowania odpowiada kilku zdjęciom RTG płuc) bez użycia kontrastu, w grupie chorych o podwyższonym ryzyku, tj. powyżej 55. roku życia z historią 20 lat palenia papierosów lub tych, którzy rzucili palenie, a okres, który minął od zerwania z nałogiem nie przekracza 15 lat. Rak płuca nie rozwija się z roku na rok. Okres rozwoju tej choroby jest dość długi. Przyjmuje się, że nawet jeśli ktoś rzucił palenie, a był intensywnym palaczem przez długi czas, około 20 lat, to ryzyko w dalszym ciągu jest dość wysokie. Program będzie bezpłatny; będzie w całości finansowany ze środków centralnych. Ministerstwo Zdrowia przeznaczyło na ten cel 20 milionów złotych. Oczywiście, nie jesteśmy w stanie przebadać wszystkich, którzy palą lub palili papierosy, bo na to potrzebnych byłoby 300 milionów złotych. Natomiast mogę zapewnić, że program zasięgiem obejmie całą Polskę. W skali kraju wydzieliliśmy 6 ośrodków, które będą koordynować działania. Na przykład, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc, w którym pracuję będzie koordynował badania w Mazowieckiem i Łódzkiem.
I.Sz.: – Jak będzie przebiegać pozyskiwanie pacjentów do tego badania?
T.O.: – W różnych mediach ukażą się ogłoszenia na temat tego badania. W komunikację będą włączeni lekarze rodzinni. Nie da się co prawda włączyć wszystkich, ale postaramy się, żeby informacja o miejscach, w których będzie można się przebadać, dotarła do jak najszerszego grona Polaków. Mamy już w tym pewne zakresie doświadczenie. Program wczesnego wykrywania raka płuca był już prowadzony punktowo, w kilku miejscach w Polsce. My tu w Warszawie przebadaliśmy ok. 40 tys. osób. Podobne doświadczenia mają: Wielkopolska, Zachodniopomorskie i Pomorskie. W tym ogólnopolskim programie każda osoba, która będzie kierowana na niskodawkową tomografię komputerową będzie poinformowana o celu tego badania, o szkodliwości palenia, a następnie – jeśli zostaną wykryte zmiany – pacjenci będą kierowani do odpowiednich ośrodków.
I.Sz.: – Czy istnieją w Polsce – na kształt breast cancer unitów – lung cancer unity?
T.O.: – Pracujemy nad tym. Takie unity mają ułatwić ścieżkę diagnostyczno-leczniczą. U każdego pacjenta, u którego lekarz rodzinny poweźmie podejrzenie choroby nowotworowej, w ramach tego lung cancer unitu będzie dokładnie wiadomo, do kogo chory ma trafić, a potem jaką ścieżkę ma przejść, żeby skoordynować jego leczenie. Mamy nadzieję, że uda się nam sfinalizować ten projekt jeszcze w tym roku. Oczywiście, do tego są potrzebne pieniądze i zaplecze. Trzeba dokładnie zdefiniować zasoby ludzkie i techniczne, potrzebne do stworzenia takich ośrodków leczenia raka płuca.
I.Sz.: – Czy są w Polsce obszary, na których częstotliwość występowania raka płuca jest szczególnie duża?
T.O.: – Są. Może Panią zdziwię, ale nie jest to Śląsk, który kojarzy się z dużym zanieczyszeniem. Rak płuca częściej występuje na Pomorzu. Nie jest do końca wiadomo, dlaczego tak się dzieje.
I. Sz.: – Ilu jest w Polsce palaczy?
T.O.: – Około ośmiu milionów. Ta liczba w ostatnich latach delikatnie maleje. Przyczyniły się do tego wprowadzone jakiś czas temu ograniczenia, jak zakaz palenia w restauracjach, biurach czy na przystankach autobusowych. Czasami pytam pacjentów, dlaczego rzucili palenie i słyszę: „Jak pomyślę, że zimą mam zjechać kilkanaście pięter i wyjść na podwórku, bo tylko tam mogę palić, to nie chce mi się”. Poza tym papierosy bardzo podrożały.
I.Sz.: – Mówił Pan, jak ważne jest wczesne wykrycie raka płuca. Na jakie objawy palacze powinni zwrócić szczególną uwagę?
T.O.: – Jeśli pojawiają się nawet najbardziej dyskretne objawy, takie jak przedłużający się kaszel, zmiana charakteru kaszlu, bóle w obrębie klatki piersiowej lub barku, częstsze infekcje, nieustępujące – mimo leczenia antybiotykowego – zapalenie płuc, czy też zakrzepica żylna, nie mówiąc już o krwiopluciu, powinno się zrobić badania. Często objawy raka płuca są niecharakterystyczne. Miałem ostatnio pacjentkę w wieku 60+, która wyczuła u siebie guzek w piersi. Badanie histopatologiczne wykazało, że jest to guz przerzutowy z raka płuca. Mało tego, w momencie wykrycia ta pani miała już przerzuty w kościach oraz w wątrobie, czego zupełnie nie czuła. Trzeba przyznać, że była to kobieta zadbana i wysportowana, niestety paląca. Paliła paczkę dziennie. Rzuciła nałóg dopiero, kiedy dowiedziała się o chorobie. Ale nie zawsze to działa. Dzisiaj operowaliśmy pacjentkę z rakiem płuca, którą wczoraj widziałem z papierosem w ręku przed szpitalem.
I.Sz.: – – Pomówny o nowoczesnych metodach leczenia raka płuca.
O.T. – We wczesnym stadium zaawansowania najlepszą metodą leczenia jest operacja. W wyższych stadiach – w zależności od stopnia zaawansowania choroby – pacjenci są leczeni w różny sposób. Dziś – oprócz klasycznej chemioterapii – dysponujemy nowymi lekami celowanymi, których zastosowanie opiera się na badaniach molekularnych. Te badania określają zmiany w genach nowotworu; na ich podstawie można dobrać leki, których skuteczność jest wyższa niż klasyczna chemioterapia. To jest przykład medycyny personalizowanej. Takie leczenie jest refundowane i dostępne w całej Polsce, choć dostęp do takich leków nie jest tak łatwy jak w Europie Zachodniej.
I.Sz.: – Kiedy raka płuca można zoperować metodą minimalnie inwazyjną?
T.O.: – Wczesne postaci raka płuca mogą być operowane metodą mało inwazyjną. W tej chwili w Polsce ok. 40 proc. pacjentów we wczesnych stadiach zaawansowania choroby jest leczonych metodą mało inwazyjną. Zamiast dużego otwarcia klatki piersiowej wykonuje się niewielkie nacięcie, czasami dwa na klatce piersiowej. Przez te otwory wprowadza się tory wizyjne, które pozwalają operatorowi widzieć pole operacyjne. U tak przygotowanego pacjenta, przy użyciu odpowiednich narzędzi jesteśmy w stanie wykonać operację równie radykalną jak klasyczna, za to z dużo mniejszym urazem. Ma to ogromne znaczenie, bo pacjent mniej cierpi, szybciej wraca do aktywności, można u niego zastosować – w wyższych stadiach zaawansowania – leczenie przedoperacyjne. Poza tym taki pacjent po leczeniu operacyjnym szybciej może dostać leczenie onkologiczne, jeśli zachodzi taka potrzeba.
I.Sz.: – Jaka jest 5-letnia przeżywalność w niższych stadiach zaawansowania w porównaniu z tymi wyższymi?
T.O.: – W pierwszej fazie zaawansowania raka płuca, gdy guz ma do 3 cm, 5-letnie przeżycia notuje się nawet u ponad 80 proc. pacjentów. W drugiej fazie, gdy występują przerzuty, ale tylko w okolicy guza przeżywalność maleje o mniej więcej o 20 proc. W trzecim stadium, kiedy są przerzuty do węzłów chłonnych, ten odsetek spada jeszcze bardziej – do 20 proc. W czwartym stadium – z przerzutami odległymi – pacjenci w zasadzie nie dożywają 5 lat.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS